Chusta babci - o świętym spokoju i dziecięcej potrzebie myślenia

by - października 03, 2016


Kiedy dorosłych ogarnia strach, smutek, złość, inaczej rzecz mówiąc niezbyt pozytywne emocje. Kiedy w dodatku te emocje się łączą i tworzą wybuchowy koktajl, często zapominam o dzieciach. Zapominamy, że one nie wszystko pojmują ale, że należy im się wytłumaczenie. Z jednej strony chcemy je uchronić przed tym co dzieje się w nas pod chustką pozorów a z drugiej strony to co w nas wrze nie ma szans nie ujawnić się na zewnątrz. Dzieci są najlepszymi obserwatorami na świecie, nawet te które jeszcze nie wiele rozumieją obserwują ludzkie twarze, gesty, ruchy które podczas nerwowych sytuacji zmieniają się diametralni. One nie wiedząc nawet co jest nie tak, czują tylko w sobie i w nas wielki niepokój.
O czym ta książka? O potrzebie zrozumienia. Zrozumienia sytuacji, poukładania myśli, pobycia sam na sam ze sobą kiedy wokół chaos. Dorośli też tego potrzebują ale zapominają często, że dzieci też mają swój jakże bogaty wewnętrzny świat który należy traktować z należytym szacunkiem.



Kiedy babcia wróciła ze szpitala wszystko się zmieniło. Rodzice, ciotki, sąsiedzi, nazbyt się kręcą, są poddenerwowani, uśmiechają się ewidentnie nerwowo, jakby coś maskując, no a niektórzy nawet płaczą. Mówią, że ze szczęścia, ale ze szczęścia to chyba by raczej się śmiali ?
Główni bohaterowie nie mogą pojąć dlaczego atmosfera jest taka dziwna i niecodzienna. Nasza narratorka oraz jej kuzyn Biliam, nie wiele z tego rozumieją ale czują, że muszą pomyśleć, że potrzebują świętego spokoju, bez trajkoczących ciotek, bez płaczących kuzynów, wyjących psów i bez tego całego zgiełku. Zimny balkon, łazienka do której wszyscy się dobijają, nie ma ani chwili wytchnienia a wszyscy czepiają się o nic. Nagle okazuje się, że jedyne spokojne miejsce jakie można znaleźć jest tuż obok babci. Tam panuje niesamowita cisza. A namiot zrobiony za fotelem z babcinej chustki to azyl jakiego naszym bohaterom było trzeba. Azyl który daje im konieczne do normalności wyłączenie się z tej frustrującej krzątaniny. Dzieci wchodzą do namiotu i zaczynają myśleć, składać elementy. Zaczynają analizować:

Czarna ziemia, biały warkocz. 
Białe kamyki, czerwone kwiaty. 
Chusta w kwiaty, czarne frędzle. 
(…) 
Donice bez kwiatów. 
Kwiaty bez donic. 
Życie bez babci. 
Babcia bez życia.



Jest to książka nie tylko o trudnych chwilach, to też książka o śmierci, która jest nieuchronna. Nie jest ona głównie o tym ale z pewnością pozwoli ten temat przerobić z dziećmi, zacząć. Bo najtrudniejszy jest pierwszy krok. Śmierć zresztą jest częścią naszej codzienności więc prędzej czy później ten moment nastąpi, kiedy trzeba będzie przełamać tabu. Nie wolno nam myśleć choćby nie wiem co, że dzieci są za małe, że nie zrozumieją. Takie podejście wszystko komplikuje, bo dzieci nadal nie rozumieją ale za to czują, że nie jest tak jak być powinno.
Główna bohaterka i jaj kuzyn są wykluczeni i przez to zagubieni. I choć chcą tylko znaleźć chwilę ciszy i miejsce do przemyślenia, dorośli zachowują się bez szacunku. Tata Biliama krzyczy. „Koniec tych wygłupów dzieciaki. Zachowujcie się!”

Chusta babci staje się jedynym schronieniem a babcia okazuje się jedyną osobą która rozumie. Która staje w obronie dziecięcych potrzeb, która wie, że one też muszą podumać i że im też nie jest łatwo. Babcia jak większość babć jest zupełnie inna od dorosłych. Inne pokolenie, inne doświadczenia, wiek który już sprzyja podobnie jak dziecięcy wielu analizom i który potrzebuje spokoju. Starsi ludzie często mają podwyższoną wrażliwość, więcej spokoju w sobie, cierpliwości, zrozumienia. Nie pędzą już, nie są tak naładowani potrzebą i przymusem działania jak ludzie w sile wieku, więc maja czas się zatrzymać i obserwować. Nam też by się to przydało. Każdy z nas powinien przystopować, głęboko odetchnąć, bo pęd niczemu nie służy, a zwłaszcza porozumieniu dzieci - dorośli. Dialog jest jedyną drogą.



Co ciekawe ja czytając tą książkę mam wrażenie, że to dorośli zachowują się w niej "jak dzieci", że cały świat stoi na głowie. Nasza bohaterka i jej kuzyn są tymi jednostkami spokojnymi które poszukują odpowiedzi a dorośli jak oszaleli robią dziwne rzeczy, bez ładu i składu, jakby łapiąc się czego mogą, nie radząc sobie z sytuacją.

Sama jestem pewnie gdzieś pomiędzy. Może nie w przypływie chwili i najwyższych emocji jednak wszystko omawiamy, tłumaczymy dyskutujemy, nie tylko gdy jest dobrze ale również wtedy kiedy jest inaczej. Choć nie jestem jednocześnie osobą której trudne rozmowy przychodzą łatwo. Dlatego książki są dla mnie cudownym lekarstwem, takim środkiem terapeutycznym pozwalającym przełamać bariery.

Jeszcze sowo o szacie graficznej. Grafiki są proste, narysowane jakby prze dziecko, naszpikowane symboliką no i muszę przyznać, że tworzą zgraną całość z treścią. Czerwień, biel i czerń które kontrastują zdecydowanie idą za tematem, choć może akurat ten rodzaj ilustracji specjalnie mnie nie zachwyca :)
.


Dla kogo ta książka ? Mała ilość tekstu oraz sugerowany wiek 3+ kieruje ją w stronę całkiem małych dzieci, nie pojmą one głębi ale jak najbardziej można im tą książkę czytać. Równie dobrze a według mnie nawet lepiej odnajdą się tu starszaki i uczniowie podstawówki czyli dzieci w wieku głównych bohaterów. Książka też da do myślenia nam dorosłym, dlatego warto ją wziąć do ręki. A jeszcze bardziej warto złapać oddech, siąść przy swoim dziecku i pobyć razem, pogadać o niczym a może tylko podumać wspólnie w ciszy. 

tekst: Åsa Lind
ilustracje: Joanna Hellgren 
 wiek 3+
format 22 x 28,5 cm
twarda oprawa
28 stron

A może spodoba Ci się także

1 komentarze

  1. Piękna książka, i temat jak bardzo ważny, ostatnio moja 4latka często zadaje mi pytania czy pójdzie do nieba jaj tam jest, czemu ludzie umierają, święta książka dała by jej odpowiedź może bardziej niż to co ja mówię, Monika Flok

    OdpowiedzUsuń


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.