Dziadek Mirek przywiózł nam naszą modernistyczną choinkę (wierzbę mandżurską :)), prawdziwą mamy u dziadków na dole i wystarczy :)
Nasza się nie sypie, nie wywraca a i ozdoby są bezpieczne :)
Zaczęliśmy od łańcucha - Wojtuś smarował klejem, mama sklejała, Alusia nadzorowała, dziadek robił za chodzik a tatuś cykał foty :)
A tu moje pierwsze świąteczne szyjątka będzie ich jeszcze 6 :)
I na koniec dnia zajęliśmy się wytworem ozdóbek z masy solnej :) Za dwa dni pomalujemy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.