Od dwóch miesięcy Wojtek przechodzi kryzys.
Nasz spokojny, myśliciel, promieniujący pozytywną energią zmienił się w marudnego, uparciucha nie znoszącego sprzeciwu.
Fakt uparty był zawsze bo i ma po kim - kumulacja genetyczna musiała nastąpić :)
A teraz każde:
nie wolno, nie teraz, nie rób tak, może zrobisz to inaczej, tego nie ale to za to może, już wystarczy itd itp kończą się zawsze łzami, krzykami, brakiem jakiegokolwiek porozumienia.
Wszystko co jest nie po Wojtusiowej myśli jest straszną tragedią !!!
Dlaczego tak się stało do końca nie wiem:
1) Może dlatego, że Alusia jest na świecie i dopiero teraz tak naprawdę to do niego dotarło, że wszystko podzieliło się na dwa. Tatuś i mamusia ale i babcie i dziadkowie są już nie tylko dla Wojtusia.
2) A może to zwykły bunt dwu latka który przeszedł automatycznie w bunt trzy latka.
Może Wojtuś po prostu szuka granic, szuka samego siebie, zagubił się we własnych emocjach, chce pełnej autonomii...
3) A kolejne może tkwi w jego niewybieganiu. Koniec końców od kwietnia do listopada na zewnątrz spędzaliśmy całe dnie. Od rana do nocy. Wracając do domu tylko kiedy trzeba.
Cztery ściany nie pozwalają się wyszaleć, wykrzyczeć, robić tego czego dusza zapragnie i co tylko do głowy przyjdzie. A do tej małej głowy przychodzi bardzo, bardzo wiele z każdym dniem coraz więcej:)
W końcu skakać, brykać i wirować aż braknie tchu to chyba Wojtusiowe motto życiowe.
A może te trzy i tysiące innych czynników przyczyniły się do tego jak jest.
A jest ciężko, czasem nawet bardzo.
Ale cóż robić trzeba się nie poddawać, oddychać głęboko, liczyć do 10 albo i 100, tłumaczyć jemu i w duszy sobie co i jak, uzbroić się w anielską cierpliwość i kochać baaaaardzo baaaardzo mocno :)
W dodatku do koszmarnych czasem dni przyplątały się w tym samym czasie koszmary nocne :)
Smoki i dziki są stałymi bywalcami naszej sypialni.
Kiedy tylko gaśnie światło one zjawiają się pod wszystkimi łóżkami jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Nasz spokojny, myśliciel, promieniujący pozytywną energią zmienił się w marudnego, uparciucha nie znoszącego sprzeciwu.
Fakt uparty był zawsze bo i ma po kim - kumulacja genetyczna musiała nastąpić :)
A teraz każde:
nie wolno, nie teraz, nie rób tak, może zrobisz to inaczej, tego nie ale to za to może, już wystarczy itd itp kończą się zawsze łzami, krzykami, brakiem jakiegokolwiek porozumienia.
Wszystko co jest nie po Wojtusiowej myśli jest straszną tragedią !!!
Dlaczego tak się stało do końca nie wiem:
1) Może dlatego, że Alusia jest na świecie i dopiero teraz tak naprawdę to do niego dotarło, że wszystko podzieliło się na dwa. Tatuś i mamusia ale i babcie i dziadkowie są już nie tylko dla Wojtusia.
2) A może to zwykły bunt dwu latka który przeszedł automatycznie w bunt trzy latka.
Może Wojtuś po prostu szuka granic, szuka samego siebie, zagubił się we własnych emocjach, chce pełnej autonomii...
3) A kolejne może tkwi w jego niewybieganiu. Koniec końców od kwietnia do listopada na zewnątrz spędzaliśmy całe dnie. Od rana do nocy. Wracając do domu tylko kiedy trzeba.
Cztery ściany nie pozwalają się wyszaleć, wykrzyczeć, robić tego czego dusza zapragnie i co tylko do głowy przyjdzie. A do tej małej głowy przychodzi bardzo, bardzo wiele z każdym dniem coraz więcej:)
W końcu skakać, brykać i wirować aż braknie tchu to chyba Wojtusiowe motto życiowe.
A może te trzy i tysiące innych czynników przyczyniły się do tego jak jest.
A jest ciężko, czasem nawet bardzo.
Ale cóż robić trzeba się nie poddawać, oddychać głęboko, liczyć do 10 albo i 100, tłumaczyć jemu i w duszy sobie co i jak, uzbroić się w anielską cierpliwość i kochać baaaaardzo baaaardzo mocno :)
W dodatku do koszmarnych czasem dni przyplątały się w tym samym czasie koszmary nocne :)
Smoki i dziki są stałymi bywalcami naszej sypialni.
Kiedy tylko gaśnie światło one zjawiają się pod wszystkimi łóżkami jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Było gorzej, jest lepiej mam nadzieje, że kiedyś minie całkiem.
A na dobry początek uszyłam smoka.
Smoka Diplodoka :))))))
Takiego do przytulania po pierwsze i najważniejsze, żeby smoki przestał demonizować.
A smok ten jest specjalny i odstarasza wszystkie złe sny.
Wojtuś to wzioł sobie do serduszka i dzień w dzień przygląda się smokowi i duma a potem pyta się i upewnia czy nie stracił owej wspaniałej mocy odganiania koszmarów.
Smok stał się wiernym towarzyszem wielkich rycerskich eskapad z Alusią w roli Księżniczki :)
Rowerem w roli rumaka i rurą od odkurzacza w roli strzelmy (nie ma tu literówki:P).
A na dobry początek uszyłam smoka.
Smoka Diplodoka :))))))
Takiego do przytulania po pierwsze i najważniejsze, żeby smoki przestał demonizować.
A smok ten jest specjalny i odstarasza wszystkie złe sny.
Wojtuś to wzioł sobie do serduszka i dzień w dzień przygląda się smokowi i duma a potem pyta się i upewnia czy nie stracił owej wspaniałej mocy odganiania koszmarów.
Smok stał się wiernym towarzyszem wielkich rycerskich eskapad z Alusią w roli Księżniczki :)
Rowerem w roli rumaka i rurą od odkurzacza w roli strzelmy (nie ma tu literówki:P).
Ale na szczęście te ciężkie momenty są tylko chwilą, szybko dającą o sobie zapomnieć.
A przez większość dnia dalej mam w swego boku rozchichotanego, słodkiego chłopca potrafiącego zadać 58 wynikających z siebie pytań "Mamusiu a dlaczego?"...
Oby szybko minęło, trzymam za to kciuki. Smok wspaniały :)
OdpowiedzUsuńCiiiii, nie zapeszam ale zdaje się, że to byłoby na tyle tego buntu, od wczoraj jest naprawdę fajnie :D
UsuńPiękny smok:))))
OdpowiedzUsuńSmoczo :D
UsuńPiękny Smok :)
OdpowiedzUsuńA bunt 3-latka też przerabiam,ostatnio w jakiejś turbowersji ;) Wszystko jest na nie,czasem nawet coś co lubi, jak się nie zastanowi to protestuje ;) trafiłam do Ciebie od Aparatki i zapraszam również do nas http://olenkowyswiat.blogspot.com/ a tu mój własny blog z rękodziełem http://dlamamyczas.blogspot.com/ Pozdrawiam i życzę mnóstwa sił i cierpliwości - podobno ten bunt mija około 5 urodzin ;)
Na linki zaraz wskoczę :) A bunt w zasadzie tak jakby już minął :) Ale nie mówię hop :)
Usuń