Książek inspirujących dzieci do twórczości własnej i takich z masą pomysłów na kreatywne spędzanie czasu, jest cała moc. Jednak tak sympatycznej książki jak ta jeszcze w swoich rękach nie miałam. Znakomite zetknięcie dziecięcego świata z naturą i ekologią, oraz odkrywanie strona po stronie i miesiąc po miesiącu jak wiele możemy zrobić z niemal niczego.
To nasze z Wojtusiem pierwsze zetknięcie się z kotem Findusem i jestem pewna że nie ostatnie, bo mój i Wojtkowy zachwyt jest wielki. Już dawno nie widziałam tak ciekawie napisanej i zilustrowanej książki. A książek w ostatnim czasie widziałam i czytałam wiele. Książka pod jakim kątem by nie spojrzeć fantastyczna: przekaz, treść, język, obraz, estetyka, czytelność i w dodatku jeszcze moc inspiracji (z których jak na Kusiątka przystało, będziemy czerpać garściami - niech no tylko dziadziuś wróci, to będziemy tworzyć suszarnie ja plasterki jabłek).
Kim jest Findus? Rozsądnym i roztropnym kotem, który wraz z panem Pettsonem, prowadzi sielskie, anielskie życie na wsi. O ich przygodach dowiemy się zapewne więcej z pozostałych tytułów, ponieważ ten traktuje o czymś zupełnie innym. Wędrując przez książkę, odbywamy podróż przez cały rok. Miesiąc za miesiącem obserwujemy zmieniającą się przyrodę i zdobywamy mase informacji a także wiadomości na temat tego jak i co można wykorzystać w danym czasie. Zabawy i twórczość Findusa oraz staruszka Pettsona wynikają ściśle z danego okresu w ciągu roku i są związana z tym co w danym okresie się dzieje.
Ilustracje tętnią życiem, ciepłem, barwą, dopracowane do granic możliwości i pięknie oddają treść ale i wiodą też nieco swoje odrębne życie, a to głównie za sprawą mukli, które są wszendobylskie i przezabawane. Kot Findus we wstępie doskonale oddaje to co będzie się działo prze wszystkie strony mówiąc „Ja i moje małe przyjaciółki mukle nie potrafimy usiedzieć bezczynnie – chcemy majsterkować, naprawiać, budować, badać i odkrywać”.
Majsterkuje Findus, dzielnie towarzyszą mu mukle ale i Pettson ma tu wiele do zrobienia, w końcu to on jest właścicielem dwóch ludzkich rąk, a co więcej jest też posiadaczem niezwykłych jak się okazuje możliwości, bo gdy popatrzymy na ilustracje odkryjemy, że najwyraźniej potrafi się zmniejszać.
Ogromną zaletą wykorzystanych tu pomysłów jest to, że wszystko niemal czego używają do swoich działań nasi bohaterowie możemy znaleźć w domu albo kupić za grosze. Kusiątkowa specjalność, tym bardziej, zachwyciła nas tak książka bo daje nam kolejne pomysły na tworzenie recyklingowych i w dodatku naprawdę praktycznych i ciekawych wytworów. Masa ciekawie przedstawianych i przemyconych informacji przyrodniczo technicznych i różnych ciekawostek. Razem z Findusem i resztą bohaterów poznajemy arkana opieki nad roślinami, gatunki ptaków, nauczycie się stadiów rozwoju żaby, dowiemy się jak stworzyć mini ogródek z ziołami a nawet jak wykonać liście z czekolady (mniam) :) Znajdzie się też parę ciekawych eksperymentów, prawdziwy skarbiec sposobów na nudę.
Ta książka to dla mnie odkrycie roku i będzie nam z pewnością towarzyszyć przez kolejne miesiące (i lata).
„Rok z Findusem”
Eva-Lena Larsson i Kennert Danielsson,
Sven Nordqvist,
21×31,5×0,8cm,
60 stron,
twarda oprawa.
Nie znam tej książki ale już po samym opisie i zdjęciach stwierdzam, że jest świetna :-)
OdpowiedzUsuńJak czytam różne opisy to się okazywało, że tylko ja nie znałam kota Findusa, wszędzie czytałam "Findusa chyba nie trzeba Wam przedstawiać" a tu się okazuje, że nie tylko ja :) Ale my już znamy i chętnie poznamy inne, z tego co wiem ta jest bardzo nietypowa ale naprawdę wartościowa zwłaszcza dla takich mam jak my :P
Usuń