Przeczytałam VADEMECUM od deski do deski w 10 dni. Nie
chciałam czytać na raz, bo to nie taka książka. Oczywiście czyta się ją
szybko, zapewne połknęłabym całość w godzinkę, ale nie o to
chodzi. Bo słowa w niej zawarte, cały przekaz, cały jej sens - to
trzeba sobie dawkować.
Do tego też zachęca pośrednio ks. Boniecki do
zatrzymania się na chwilę w codziennej gonitwie, do refleksji, do
podjęcia prób zrozumienia, wejrzenia w głąb siebie.
Już dawno nie czytałam książki która tak trafnie
odgaduje ludzkie myśli, trafi w samo sedno, nazywa rzeczy po imieniu
i nie bawi się owijając rzeczywistość w bawełnę. Przy tym
wszystkim widać w tych słowach człowieka pełnego pokory z
dystansem do własnej osoby, człowieka którego stanowisko generała
nie zmieniło, może właśnie za tą przyczyną tak dobrze się
książkę czyta.
Vademecum podzielone na trzy części zwraca się do
pokutnika, do kierowcy i do generała. Jeżeli mam odnieść książkę
do siebie to jedynie część do kierowcy się nie tyczyła
bezpośrednio mnie, jako że kierowcą nie jestem, nie mniej jednak i
z tej lekcji coś dobrego dla siebie wyniosłam. Natomiast część
ostatnia skierowana jest do każdego kto ma w swej garści choć
odrobinę władzy, czyli tak na dobrą sprawę każdego z nas. Ta
część jest najbardziej rozbudowana i to ona w całości vademecum
zachwyciła mnie najbardziej. Błyskotliwością przede wszystkim i
trafnością słów ale też poczuciem humoru. Co ciekawe słowa w
vademecum nie tylko należą do samego ks. Bonieckiego bo jest tu też
szczypta słów innych autorów. A to jeszcze uatrakcyjnia lekturę.
Ja bym powiedział, że to lektura obowiązkowa, dla każdego kto w
życiu czasem czuje się zagubiony, wątpiący, szuka samego siebie.
Nie mówię, że Vademecum będzie gotową odpowiedzią na wszystko
ale mnie dało do myślenia, to po prostu coś co każdy choć raz
powinien przeczytać. I moim zdaniem choć autorem jest ksiądz to książkę śmiało mogą czytać osoby nie wierzące, słowa Bonieckiego są uniwersalne, trafią do każdego. Nienadmuchana mądrość jaka bije z tych stronic jest godna polecanie każdemu, a z pewnością nikomu nie zaszkodzi. Pomoże dostrzec słabości które często gęsto widzimy u innych jak tą biblijną belę a u siebie nawet drzazgi nie dostrzegamy. Książka postawi nas do pionu, ugodzi (czasem zaboli) ale pozwoli dostrzec prawdę, nie jesteśmy tak wspaniali jak myślimy. Egoizm z księdzem Bonieckim przestaje istnieć, pouczające słowa, trafiają prosto do sedna, jak strzała w serce. Czytelnik ma wrażenie, że autor nas go lepiej niż on sam siebie.
Boniecki nie stoi na pozycji moralizatora i wszechwiedzącego guru, pisze z doświadczenia, stawiając się suma summarum na pozycji równej nam, jednak nieco bardziej doświadczonej. Chcąc nas uchronić od błędów jakie mogą nam się przytrafić, pisząc ogólnikowo o zagadnieniach które mogą stanąć nam na drodze. Tu nie znajdziemy tak naprawdę gotowych odpowiedzi na pytania, czy recepty. To swego rodzaj drogowskazy, kierujące ale nie narzucające.
Książka jest niewielka, ale tu się liczy treść a nie ilość
literek.
Ks. Boniecki rozumie, że nie raz się załamiemy, że nie raz
przyjdzie nam dokonać wyboru który będzie dla nas ogromnym
ciężarem, że na nasze barki zostaną złożone rzeczy wydawało by
się ponad siły, że nie raz potkniemy się na kłodach jakie rzuci
nam los, on to rozumie bo jest człowiekiem jak każdy zna nas a co
ważne nie boi się do tego przyznać między słowami. Oczywiście
wyrozumiały ale nie pobłażający jest ks Boniecki w Vademecum, bo
rozumieć to jedno ale zgadzać się z tym to coś zupełnie innego.
Książka którą naprawdę warto zgłębić i zajrzeć poprzez nią do swojego wnętrza :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.