Wiosna tego roku jest wyjątkowo kapryśna. Ja wszystko rozumiem, że w marcu jak w garncu, że przeplata trochę zimy, trochę lata. Ale żeby aż tak dosłownie, tego jak żyje jeszcze nie widziałam. Jednego dnia Wojtek od 10 do 16 na podwórku biega i szaleje bo trawka zieloniutka, bo ptaszki śpiewają i słoneczko przyjemnie grzeje w twarz. Budzimy się kolejnego ranka a tu 30 cm śniegu wszędzie, drzewa zmrożone a para z buzi bucha. I jak tu dzieci mają nie chorować...
A ja już mam dość, już bym chciała wiosny, ciepłej, może być i błotnista to nic, ale takiej prawdziwej. Czasami się zjawia ale zaraz znika, nie da się sobą nacieszyć. Na szczęście mamy dwie wspaniałe książki z którymi wiosna zawsze jest z nami i pozwala się na siebie do woli napatrzeć. A może kiedy dzięki lekturze, jak mocno za nią zatęsknimy to ją myślami ściągniemy. Kto wie...
Dziś zapraszam na opisy książek które się zjawiły w naszym domu w związku z moją i Wojtka wielką fascynacją Astrid Lindgren. Pojawiły się nieśmiało, bo chciałam wybadać i sprawdzić przez zakupieniem grubszych pozycji czy to już odpowiedni czas. Ale zdecydowanie to już ta chwila. Mam w domu czytelnika który dorósł do Astrid. Ogromna to dla mnie radość, bo jaka to przyjemność czytać książki z dzieckiem i czerpać z nich tyle radości co słuchacz. A Astrid to jedna z tych pisarek z których nigdy nie wyrosnę.
tłumaczenie: Anna Węgleńska
wiek: 3+
format: 21,5 x 28 cm
oprawa: twarda
liczba stron: 32
Bardzo mało jest na rynku książek dotyczących tematyki świąt Wielkanocnych. Oczywiście są książki typowo religijne ale szukałam czegoś innego, lekkiego, ciekawego, czegoś z Wielkanocą w tle. Astrid w tej lekturze nie porusza kwestii religijnych, ale nie ma według mnie takiej potrzeby, książka znakomicie wpisuje się w klimat wiosenno świąteczny i jest znakomitą książką ot choćby na prezent od Zajączka (jeśli ktoś takowe daje).
Ilustracje Ilon Wikland dopiero odkrywam i razem z Wojtusiem, książka za książką włączamy ją do plejady naszych ukochanych ilustratorów. W książce o Lotcie która jest bardzo wesołym dzieckiem, ilustracje pięknie podkreślają wiosenną atmosferę. Pierwsze promienie słoneczka przebijające się w po zimowej aurze, pierwsze plamy zieleni wyłaniające się ze zmarzniętej jeszcze ziemi.
Wiosnę po prostu czuć na kartach książki.
A jak jest tuż przed świętami Wielkanocnymi na ulicy Awanturników. Gwarno, pracowicie i radośnie, dzieci nie mogą doczekać się świątecznych dni która zapowiadają się jak co roku emocjonująco.
Choć Lotta nie jest na samym początku opowieści zbyt wesoła, rodzeństwo obiecało jej, że zaraz po szkole przebiorą się za czarownice i wspólnie pójdą na polowanie cukierkowe. biegając po domach sąsiadów. Jednak starsze rodzeństwo zawiodło dziewczynkę, dali słowo a tym czasem okazuje się, że idą do kolegi na urodziny i dziewczynka znów musi czekać. Lotta jest nadąsana i czuje się bardzo samotna.
Ilustracje Ilon Wikland dopiero odkrywam i razem z Wojtusiem, książka za książką włączamy ją do plejady naszych ukochanych ilustratorów. W książce o Lotcie która jest bardzo wesołym dzieckiem, ilustracje pięknie podkreślają wiosenną atmosferę. Pierwsze promienie słoneczka przebijające się w po zimowej aurze, pierwsze plamy zieleni wyłaniające się ze zmarzniętej jeszcze ziemi.
Wiosnę po prostu czuć na kartach książki.
A jak jest tuż przed świętami Wielkanocnymi na ulicy Awanturników. Gwarno, pracowicie i radośnie, dzieci nie mogą doczekać się świątecznych dni która zapowiadają się jak co roku emocjonująco.
Choć Lotta nie jest na samym początku opowieści zbyt wesoła, rodzeństwo obiecało jej, że zaraz po szkole przebiorą się za czarownice i wspólnie pójdą na polowanie cukierkowe. biegając po domach sąsiadów. Jednak starsze rodzeństwo zawiodło dziewczynkę, dali słowo a tym czasem okazuje się, że idą do kolegi na urodziny i dziewczynka znów musi czekać. Lotta jest nadąsana i czuje się bardzo samotna.
Lotta postanawia jednak nie stać bezczynnie i
sprawdza co robi mama, sąsiadka i co słychać w miasteczku. Wałęsa się,
zagląda w różne miejsca, zakamarki i wreszcie trafia na swój ulubiony
sklep ze słodyczami. Bardzo chciała ucieszyć oczy i popatrzeć na zawsze piękną i wielobarwną wystawę.
Ale co to, witryna jest pusta, Lotta
wchodzi do środka i odkrywa bardzo smutną prawdę. Grek prowadzący
sklepik zamyka go i wraca do swojego kraju, cukierki mu nie schodzą i
utrzymywanie sklepu nie ma już sensu. Lotta jest bardzo rozżalona jednak
Vasilis mówi do niej (...) Nie płacz. Ty jesteś przecież zawsze takie
wesołe djecko“. Lotta szybko
zostaje pocieszona, bo okazuje się, że znalazła się we właściwym miejscu
o właściwej porze. Vasilis bowiem pokazuje jej całą skrzynie łakoci z
Bożego Narodzenia których nie sprzedał i których już nie sprzeda bo kto kupi o tej porze roku mikołaje i bałwanki. Lotta nie wierzy w swoje
szczęście, przeciera oczy ze zdumienia. Tyle słodyczy i wszystko należy do niej. Jak potoczą się dalsze losy
rodziny z ulicy Awanturników ? Czy Wielkanocny Zajączek się pojawi skoro
tatuś nie będzie miał gdzie zakupić słodyczy ?
Wspaniała lektura na wiosenny czas. A Lotta, ma wielkie serce i jest bardzo pogodnym dzieckiem :)
Nie sposób jej nie pokochać, super pozycja czytelnicza dla przedszkolaków.
Wojtuś
nawet zaczął wypytywać się o Zajączka, kiedy do nas przyjdzie, kiedy
nam zostawi w ogrodzie czekoladowe jajka. Co prawda nie znam dokładnie tej tradycji i
nigdy nie bawiłam się w prezenty niespodzianki od Zajączka. Nie mniej jednak wielka radość jaką sprawiają
takie poszukiwania łakoci motywuje mnie do zorganizowania zajączkowych
poszukiwań z mapą w ręku w naszym przydomowym ogrodzie.
wiek: 3+
format: 27 x 21 cm
oprawa: twarda
ilość stron: 32
Lisa, Lasse, Bosse, Olle, Britta i Anna a także mała Kerstin. To bohaterowie mojego dzieciństwa, spośród książek Astrid, to ta najbardziej zapadła mi w pamięci. Dziś odkrywam przygody tych wspaniałych dzieciaczków na nowo, już z innej perspektywy. Nie mniej jednak sielskość i wspaniałości opisów nadal mnie zachwyca i pozytywnie nastraja. Bo kiedy w Bullerbyn nastaje wiosna, atmosfera jest bardzo wesoła.
format: 27 x 21 cm
oprawa: twarda
ilość stron: 32
Lisa, Lasse, Bosse, Olle, Britta i Anna a także mała Kerstin. To bohaterowie mojego dzieciństwa, spośród książek Astrid, to ta najbardziej zapadła mi w pamięci. Dziś odkrywam przygody tych wspaniałych dzieciaczków na nowo, już z innej perspektywy. Nie mniej jednak sielskość i wspaniałości opisów nadal mnie zachwyca i pozytywnie nastraja. Bo kiedy w Bullerbyn nastaje wiosna, atmosfera jest bardzo wesoła.
A w dodatku przyroda aż rwie się do słońca kwitną przebiśniegi, krokusy, narcyzy i tulipany a pastwiska obsypane są milionami zawilców i przylaszczek. Wiosna pachnąca świeżą trawą, lasem i wieczornym ogniskiem. Czy potraficie sobie wyobrazić wspanialszą porę roku.
Opowieść o wiośnie to jedno z trzech opowiadań uzupełniających, główną lekturę jaką są "Dzieci z Bullerbyn". Opowiadania są krótkie wypełnione po brzegi, wspaniałymi ilustracjami, Ilon Wikland, aż ma się chęć wskoczyć do tego świata, włożyć kalosze i brodzić w kałużach wraz z grupą przyjaciół. Opowiadania znakomicie nadają się dla dzieci 3+ , jestem pewna że już takie nie będą miały problemów z podążaniem za tekstem i jego zrozumieniem.
Kiedy słońce tylko mocniej przyświeci, w
głowach dzieci pojawiają się same szalone pomysły a zabawie nie ma
końca. Energia która skumulowała się w dzieciach przez dłuuugą zimę w
końcu musi znaleźć ujście (mam nadzieję, że i w naszym domu uda się ją
niebawem rozładować i to równie radośnie jak w książce).
I znajduje ujście, w całej gamie rozmaitych pomysłów na zabawę i spędzanie całego dnia poza domem.
Kiedy
za oknem zjawia się wiosna, szkoda czasu na siedzenie w czterech ścianach, tyle
przygód czeka tuż za progiem, tyle wyzwań. Książka która tętni życiem
tak jak dzieci w Bullerbyn które na wiosnę dziczeją.
Do szczęścia dzieciom wiele nie trzeba, wystarczy zgrana paczka, głowa
pełna pomysłów i dający moc energii wiosenny czas, coraz bardziej wypełniony słońcem...
I kiedy
czytam te opisy dnia codziennego w Bullerbyn to jestem wniebowzięta, że
mamy to ogromne szczęście mieszkać w miejscu gdzie i my możemy
żyć w takiej zgodzie z naturą i jej rytmem.
Jak
cudownie jest móc witać na świecie, nie tylko budzącą się na wiosnę
florę ale również małe baranki czy źrebaczki. Ile radości można z tego
czerpać, to radość nie porównywalna z niczym innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.