Dziś lektury dla nieco starszych dzieci niż te posiadane przeze mnie w domu, tak więc czytałam je sama.
Ja czytałam a mąż się ze mnie śmiał, że zaczytuję się książkami dla 9 latków (książki mają przypisaną kategorię 9+) a ja realnie się wciągnęłam, książki o których piszę są mocno surrealistyczne ale za razem pełne emocji i pasji. Zawierają ponad 200 stron a czcionka jest skierowana dla wprawionych czytelników. Jak odniosę się do wieku. Nie jednako. Noah ucieka jest napisana w mojej opinii dużo prostszym w odbiorze językiem, zaryzykuje jej lekturę jak Wojtuś pójdzie do szkoły, bo temat jaki porusza, jest zdecydowanie wart poruszenia, choć niezwykle trudny. Natomiast publikacja "O chłopcu który pływał z piraniami", to zdecydowanie 9 a nawet 10+.
Obie książki czyta się błyskawicznie, choć może jest to moja dorosła perspektywa, ale to jedne z tych opowiadań których nie sposób odłożyć przed końcem, przed zobaczeniem ostatniej kropeczki. Czyta się je bardzo dobrze również przez to że są podzielone na moc rozdziałów, sama bardzo lubię takie rozwiązanie, bo kiedy sen dopada lub wzywają obowiązki, dokończenie rodzialiku to nie problem.
Ja czytałam a mąż się ze mnie śmiał, że zaczytuję się książkami dla 9 latków (książki mają przypisaną kategorię 9+) a ja realnie się wciągnęłam, książki o których piszę są mocno surrealistyczne ale za razem pełne emocji i pasji. Zawierają ponad 200 stron a czcionka jest skierowana dla wprawionych czytelników. Jak odniosę się do wieku. Nie jednako. Noah ucieka jest napisana w mojej opinii dużo prostszym w odbiorze językiem, zaryzykuje jej lekturę jak Wojtuś pójdzie do szkoły, bo temat jaki porusza, jest zdecydowanie wart poruszenia, choć niezwykle trudny. Natomiast publikacja "O chłopcu który pływał z piraniami", to zdecydowanie 9 a nawet 10+.
Obie książki czyta się błyskawicznie, choć może jest to moja dorosła perspektywa, ale to jedne z tych opowiadań których nie sposób odłożyć przed końcem, przed zobaczeniem ostatniej kropeczki. Czyta się je bardzo dobrze również przez to że są podzielone na moc rozdziałów, sama bardzo lubię takie rozwiązanie, bo kiedy sen dopada lub wzywają obowiązki, dokończenie rodzialiku to nie problem.
Co łączy obie lektury to zdecydowanie ilustrator ale i w dużej mierze gdzieś tam spotyka się też ich tematyka, choć mamy do czynienia z różnymi autorami i różnymi historiami. Jednak w obu książkach głównymi bohaterami są chłopcy w plus minus podobnym wieku, którzy na swej drodze napotykają przeszkodę której nie potrafią pokonać. Coś nie do przejścia w związku z czym wybierają ucieczkę. Na ich drodze pojawiają się bohaterowie opowiadań którzy rozczulają, bawią i sprawiają że chce się ich słuchać i z nimi przebywać. Nie inaczej odczuwają to chłopcy. Czytelnik podążając za fabuła ma możliwość obserwować wpływ tychże postaci na wewnętrzne zmiany jakie zachodzą w chłopcach. Na to jak nabierają siły, odwagi, pewności siebie oraz uczą się rzeczy które im są w obecnej sytuacji tak bardzo potrzebne. Koniec końców nie ma sytuacji bez wyjścia, ze wszystkim trzeba sobie poradzić w najlepszy z możliwych sposobów.
Więcej odnośnie każdej książki za chwilkę. Teraz jeszcze chwileczkę o obu.
Książki są zdecydowanie niepozorne i są to w tym miesiącu kolejne pozycje czytelnicze wydawnictwa Zielona Sowa które mnie naprawdę zaskoczyły. Niezwykle wzruszające, fantazyjnie absurdalne, trafiające w czuły punkt, delikatne, żyją swoim życiem i po ich odłożeniu człowiek czuje się niesamowicie. Głowa buzuje od emocji i przemyśleń i trudno o nich zapomnieć, w moim wypadku trudno też było mi zasnąć. Jestem bardzo ciekawa jak odbierane są przez dzieci. Gdybyście zdecydowali się na tą lekturę ze swoimi pociechami 9+, koniecznie dajcie znać.
John Boyne to autor "Chłopca w pasiastej piżamie", którego tak na marginesie nigdy nie czytałam.
Książka o której dziś piszę, opowiada o Noah, 8 letnim chłopcu, który z powodu sytuacji w jakiej się znalazł postanawia uciec z domu na zawsze i ze strachu przed nieznanym, ze strachu przed tym czego nawet nie chce do siebie dopuścić w myślach, odchodzi. Trzeba przyznać, że jego ucieczka jest niczym podróż Alicji po krainie czarów, równie surrealistyczna i absurdalna ale za razem tak cudaczna że ciężko się oderwać. Nasz bohater wmawiając sam sobie, że ucieka by dokonać czegoś wielkiego w życiu i by się usamodzielnić, podąża przez kolejne wsie i spotyka tam kolejne postaci aż w końcu trafia na sklep z zabawkami. Sklep jest tak osobliwy jak cała wcześniejsza i późniejsza opowieść. Podobnie zresztą jak i jego właściciel, który jak się koniec końców okazuje jest postacią z pewnej baśni (jakiej tego nie zdradzę), która obecnie już w podeszłym wieku próbuje podobnie jak Noah odnaleźć szczęście i spokój.
Książka o której dziś piszę, opowiada o Noah, 8 letnim chłopcu, który z powodu sytuacji w jakiej się znalazł postanawia uciec z domu na zawsze i ze strachu przed nieznanym, ze strachu przed tym czego nawet nie chce do siebie dopuścić w myślach, odchodzi. Trzeba przyznać, że jego ucieczka jest niczym podróż Alicji po krainie czarów, równie surrealistyczna i absurdalna ale za razem tak cudaczna że ciężko się oderwać. Nasz bohater wmawiając sam sobie, że ucieka by dokonać czegoś wielkiego w życiu i by się usamodzielnić, podąża przez kolejne wsie i spotyka tam kolejne postaci aż w końcu trafia na sklep z zabawkami. Sklep jest tak osobliwy jak cała wcześniejsza i późniejsza opowieść. Podobnie zresztą jak i jego właściciel, który jak się koniec końców okazuje jest postacią z pewnej baśni (jakiej tego nie zdradzę), która obecnie już w podeszłym wieku próbuje podobnie jak Noah odnaleźć szczęście i spokój.
Książka początkowo jest baśniowa i mimom że zawoalowana w urokliwe klimaty tak na prawdę nie jest aż tak prosta i przyjemna w odbiorze jak się z początku zapowiada. Problem jaki dręczy młodego bohatera faktycznie jest gigantyczny i podejrzewam, że przerósłby każdego z nas, zwłaszcza w tym wieku. Chłopiec zapewne z chęci odcięcia się ucieka ale czy tak naprawdę daleko idzie, czy to tylko świat jego wyobraźni, w którym skryć lubią się nie tylko dzieci. Zwłaszcza gdy problemy przerastają nasze możliwości na dany moment. Kiedy trzeba sobie wszystko poukładać, przemyśleć od nowa, dojść do pewnych wniosków, dokonać dogłębnej analizy całego swojego dotychczasowego jestestwa. Perfekcyjnie uchwycona dziecięce wrażliwość na świat i emocjonalność ale też otwartość serca i szczerość jakiej możemy najmłodszym pozazdrościć. Jest to też książka udowadniające nam dorosłym, że z dziećmi należy rozmawiać o wszystkim a zwłaszcza o sprawach tak trudnych, że chcemy je zakopać. Dzieci są najczulszymi barometrami które wiedzą, że jest źle a nie wiedząc o co chodzi, czują się tylko bardziej zagubione, osamotnione a koniec końców oszukane. Piękna i wartościowa opowieść.
Stan to również mały chłopiec, który we wczesnym dzieciństwie stracił oboje rodziców i od tej pory mieszka z swoim wujostwem we wsi Rybi Zaułek. Stan przyjął nową życiowa sytuację nad wyraz dobrze i cieszył się spokojnym życiem, aż do dania w którym jego wujka Erniego olśniło i postanowił stworzyć w domu fabrykę konserw. Wujek Erni początkowo zrobił to z troski o dobry byt swojej rodzinki (stracił pracę z powodu zamknięcia głównej fabryki w miasteczku) ale z czasem przerodziło się to w istny absurd. Wszytko co domowe zaczęło znikać a Stan spał w szufladzie komody (jedynej która się ostała). Sprzęty domowe bowiem musiały ustąpić miejsca maszynom do rybnego przetwórstwa. Istny dom wariatów. Wujek Erni miał na swoim interesie nie małe dochody, więc rósł z dumy i zaprzęgając do działania cała swoją 3 osobową rodzinkę szalał coraz bardziej.
Wszystko jednak zmienia się w pewien wyjątkowy dzień, dzień urodzin chłopca. Ciocia bowiem wymusza na wujku wolny dzień dla Stana oraz kilka groszy na wesołe miasteczko. To właśnie ono odmieni losy całej trójki bohaterów. Tu akcja zaczyna nabierać tempa, barw, kolorów i emocji. O czym opowiada lektura ?
Samej treści więcej nie zdradzę jednak książka zachęca do szukania siebie, nie podążania ślepo za innymi, szukania swoich pasji, spełniania marzeń i dążenia do obranych celów, własnych celów. Opowieść
pokazuje, że decyzja która wydaje się skrajnym szaleństwem, postawieniem wszystkiego na jedną kartę może okazać się przełomową i że czasem warto zaryzykować. Jest to również książka o przyjaźni i więzi z najbliższymi o sile ludzkich uczuć, oraz o tym by się nie poddawać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.