Tą książkę chciałam mieć w trzech celach i traktuję ja jako takie własnie 3w1.
Po pierwsze, jest to dla nas czytanka, krótkie teksty acz bardzo wymagające, sprawdzają się znakomicie. Dzieci się nie zniechęcają a trenują czytelnictwo na dość trudnym a czasem nawet mega trudnym poziomie.
Po drugie, znakomicie nadaje się do treningu języka, jak sama nazwa wskazuje. Języka może nie połamaliśmy ale wywijał, skręcał się, latał w te i z powrotem i to jest cudowne. Logopedyczny majstersztyk. Książka która znakomicie sprawdza się u Alusi która wchodzi w świat R, SZ, CZ, RZ :)
Po trzecie, dla nas to również znakomity trening pamięciowy. Czytamy wierszyki, ja od razu je zapamiętuje i potem ćwiczymy. Wojtko mając pamięć po mnie, śmiga już po 1-2 powtórkach ale Alicja dzielnie nas goni wtórując za nami "Czarny dzięcioł, z chęcią, pień ciął".
Jest jeszcze czwarty aspekt, dla którego warto kupić tą książkę i choć edukacyjnie czy rozwojowo nie jest najważniejszy, to jak dla mnie jest najfajniejszy - a jest to rewelacyjna rozrywka dla całej rodziny. Spróbujcie przeczytać wierszyk "Pchła pcha chłopa, chłop pcha pchłę" albo "Baba dba o baobaby, baba bada baobaby" czy też "Spadł bąk na strąk, a strąk na pąk. Pęk pąk, pękł strąk, a bąk się zląkł" i się nie roześmiać.
Akrobatyka języka to książeczka zawierająca językowe łamacze, a napisana i zilustrowana jest tak cudnie, że mamy ją już opracowaną od deski do deski.
Przy każdym wierszyku, rymowance czy zdaniu mamy podany poziom trudności. Możemy wobec tego sobie wszystko stopniować, choć my lecimy za koleją. Ekstra jest też to iż każdy wierszyk ma dołączoną ilustrację. Jest kolorowo, przejrzyście i bardzo ciekawie. A przy tym naprawdę wesoło.
Książka pięknie rozwija umiejętność płynnego, wyraźnego i sprawnego mówienia oraz czytania. Pełna jest ona „łamańców językowych” - przy próbie ich wymówienia doskonale się bawią nie tylko dzieci, ale też dorośli, a zarazem stanowią one nieocenione ćwiczenie dykcji i poprawnej wymowy.
Jako dziecko uwielbiałam takie zbitki literowe, ich powtarzanie i trenowałam to tak długo aż byłam w stanie płynnie i bez zająknięcia, w szybkim tempie każdy z tych wierszyków powtórzyć.
Stół z powyłamywanymi nogami, czarna krowa w kropki bordo, szedł Sasza suchą szosą - to tylko część wspomnień z najmłodszych mych lat. Ogromna radość i satysfakcja która mimochodem trenowała i gimnastykowała aparat mowy i pamięć. Książeczka jest cudna i bardzo polecam na wakacyjne dni i nie tylko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.