Jak być świętym ? Sprawa z pewnością nie jest prosta, albo być może prosta, tylko człowiek jako taki jest nazbyt skomplikowany aby to pojąć. Tak naprawdę w rzeczy samej jesteśmy stworzeni ku świętości. Ten temat do mnie wraca, praktycznie codziennie. Nie tylko od święta. Dlatego tytuł nowości wydawniczej, Promic, sprawił, że choć czasu przy dzieciach mam mniej niż nic, to postanowiłam, dokonać niemożliwego i przebrnąć przez tą lekturę.
Świętość to zdaniem Kreefta całkowite zdanie się na Boga, ale nie oznacza to biernego podporządkowania. Nie, to trudna i żmudna praca, aktywność w życiu duchowym, rozumienie, czym jest grzech, umiejętność rozeznawania emocji i uczuć.
To innymi słowy ciągła praca nad sobą, świadome kroczenie przez każdy dzień, dokonywanie osobistych wyborów, nie płynięcie z nurtem a kroczenie pod stromą i wymagającą górę.
Krok za krokiem, będąc świętymi w rzeczach zwykłych, małych, przyziemnych.
Peter Kreeft, zaczyna książkę wstępem bardzo przewrotnym, bowiem sam świętym nie jest, dlaczego bowiem powinniśmy czytać książkę kogoś, kto tak jak my boryka się ze słabościami własnego ja i codzienności. Dlaczego mamy słuchać wypowiedzi i rozważań kogoś kto błądzi tak jak każdy z nas.
Mnie przekonał pierwszym swoim twierdzeniem:
"Eksperci... wcale niekoniecznie są najlepszymi nauczycielami, u których mogą uczyć się początkujący. Jest to prawdą niemal w każdej dziedzinie. Niedoświadczeni szachiści skorzystają znacznie więcej z instrukcji innych początkujących lub graczy nieco bardziej zaawansowanych niż od wielkich mistrzów. Kiedy nauczyciele są początkujący, tworzą z uczniami szczególną wspólnotę, przeżywają podobne wzloty i upadki, nie zapomnieli jeszcze smaku porażek. W tej książce nie spotkasz wybitnego szefa kuchni serwującego wyrafinowany posiłek: poznasz raczej rozpaczliwie biednego włóczęgę informującego drugiego, gdzie serwują darmowe jedzenie."
Takiej lektury sam potrzebowałam, jak trudno czytać przykłady świętych, kiedy samemu jest się tak daleko od ich ideału. Autor jest doktorem filozofii, wykładowcą uniwersyteckim i jednym z najbardziej uznanych współczesnych pisarzy katolickich.
Język jest filozoficzny, dla mnie (jako zmęczonej mamy po całym dniu z trójką dzieci) czasami trudny, specyficzny. Jednak kiedy zasiadałam do lektury w niedziele, ze świeżym umysłem, płynęłam przez kolejne stronice, zupełnie nie odczuwając mijających rozdziałów. Autor jest bardzo bezpośredni, nie owija w bawełnę, pisze wprost i podsuwa nam bardzo trafne oraz celująco dobrane przykłady czy też tłumaczenia. Filozof dociera do istoty spraw i do samego dna, nie pisząc jednie o powierzchowności tematu. Tłumaczy nam wszystko jak rodzic dziecku, albo jak chłop krowie na granicy.
To z kolei rzuca, inne, nowe światło na nas samych, stajemy obok i zaczynamy myśleć o kwestiach jakie do tej pory, nie przyszły nam nawet do głowy. Choćby dla tego poznania siebie samych i wejrzenia w swoje wnętrze, warto sięgnąć po tą lekturę. Zasadniczo nie stoi nic na przeszkodzie zajrzeć do swojego serducha, nawet jeżeli Bóg nam nie po drodze...
Autor porusza proste prawdy naszej wiary i egzystencji. Dotyka naszej codzienności a nie wydumanych i teoretycznych obszarów. Pokazuje, że czasem heroizm i wielkie męczeństwo są nawet łatwiejsze do przejścia niż trudna, mozolna, nieustannie ta sama codzienna rzeczywistość, zwłaszcza jeżeli poświęcenie danego człowieka jest wiadome tylko jemu i Bogu. Autor wyciąga świętość z szarości każdego dnia, każdego z nas czy jesteś matką, ciotką, dzieckiem, budowlańcem, marynarzem czy urzędnikiem lub prezydentem.
Świętość jest dla każdego, uczmy się jej, wejdźmy na jej drogę, odważnie i z uśmiechem na ustach oraz miłością w sercu, z wiarą i nadzieją która nie może zgasnąć.
To co czyni nas świętym ta chwila, tu i teraz! Każda obecna sekunda to maleńka kropla, która składa się na wielki ocean. Wartościowa, mądra i godna polecania książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.