31 Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swojej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na tronie swojej chwały. 32 I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody. Oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. 33 Owce ustawi po swojej prawej stronie, a kozły po lewej. 34 Wtedy do tych po prawej Król powie: "Chodźcie, błogosławieni mojego Ojca, stańcie się dziedzicami królestwa, przygotowanego dla was od założenia świata. 35 Bo byłem głodny, i daliście mi jeść; byłem spragniony, i daliście mi pić; przybyszem byłem, a przygarnęliście mnie; 36 nagi - a odzialiście mnie; zachorowałem, i odwiedziliście mnie; znalazłem się w więzieniu, a przyszliście do mnie". 37
Mt 25,31-46
Miłosierdzie, czym jest? Czy potrafię być miłosierny? Czy to jest coś w moim zasięgu? Czy dostrzegam możliwości ofiarowania siebie innym w swojej codzienności? Czy nie mylę bycia miłosiernym z byciem ofiarodawcą patrzącym na innych z góry jako ten lepszy, ten który ma i z łaski swojej się tym dzieli?
Świadome Miłosierdzie nie jest trudne, jeżeli się wejrzy głęboko w swoje serce, jeżeli się spojrzy w oczy Jezusa i zapragnie się patrzeć na innych tym samym spojrzeniem. Miłosierdzie nie jest trudne jeżeli oddamy Bogu swoje umysły, serca i dłonie. Bóg sam stawia na naszej drodze setki, tysiące możliwości ofiarowania siebie innym, do nas należy nauczyć się je dostrzegać i czerpać. To oczywiście nie przychodzi samo, nie jest łatwe, nie jest lekkie i przyjemne. Miłosierdzie to nie jest wpłacenie 100 zł na konto chorego dziecka, na zasadzie "mam to dam", miłosierdzie to zrezygnowanie z drogich butów i ofiarowanie tych pieniędzy z bólem w sercu, komuś bardziej potrzebującemu.
Uczynki miłosierdzia jakie przedstawia nam Katechizm Kościoła Katolickiego są... trudne do pojęcia. Jeżeli nie pomoże nam ich rozgryźć ktoś mądrzejszy, jeżeli ktoś nie otworzy naszych oczu, nie poszerzy nam horyzontów, jestem przekonana iż 99% społeczeństwa ominie je szerokim łukiem w swojej świadomości z myślą... to nie dla mnie.
Jeżeli czujecie w sercu, że uczynki miłosierdzia nie są częścią Waszego życia a powinny. Czy tym bardziej jeżeli to wyparliście i zepchnęliście, ten rozdział Waszego życia w szary kąt, powinniście sięgnąć po ta książkę.
Nie jest to publikacja, rozszerzająca teoretyczną definicję uczynków miłosierdzia. Jest to książka o życiu, twoim moim, każdego człowieka. To przewodnik, to świadectwo miłosierdzia w praktyce. Realnego, codziennego, takiego tu i teraz na konkretnych przykładach. Z miejscem do zaznaczenia czynów jakich się podejmiemy nie tylko w myśli ale w działaniu. Autor w zachwycający sposób poszerzył moją wiedzę i rozumienie tego tak istotnego w życiu każdego człowieka tematu.
Bardzo brakowało na rynku wydawniczym takiej miłości bliźniego w praktyce.
Postawa czynnej miłości bliźniego jest w końcu warunkiem otrzymania łask. "Jeżeli dusza nie czyni miłosierdzia w jakikolwiek sposób - przypomniał Pan Jezus myśl ewangeliczną - nie dostąpi Mojego miłosierdzia w dzień sądu. O, gdyby dusze umiały gromadzić sobie skarby wieczne, nie byłyby sądzone, uprzedzając sądy Moje miłosierdziem" (Dz. 1317).
Jezus do św. Faustyny Kowalskiej
Książka ma bardzo prosty układ i odnosi
się do podziału uczynków miłosierdzia wedle 5 punktów biblijnych.
Aczkolwiek jak łatwo z pomocą autora zauważyć, w owych 5 biblijnych
kategoriach mieści się wszystkie 14 punktów zawartych w KKK. To bardzo ważne, bo nie zostało tu pominięte nic, a jednak łatwiej nam ogarnąć sercem i umysłem 5 działów niż 14.
Książka
w dużej mierze opiera się na Ewangelii wg. św. Mateusza, dzienniczku
Św. Faustyny Kowalskiej a także słowach i tekstach św. Jana Pawła II oraz Ojca Świętego Franciszka.
Każdy
z nas w jakiejkolwiek przestrzeni się nie znajduje może być duszą miłosierną do tego jest stworzony. W rodzinie, pracy, parafii, na ulicy, w pociągu czy na
wakacjach. Nie ma takiej osoby która nie mogłaby każdego dnia czerpać z
tego wielkiego skarbca Bożej Miłości i ofiarowywać tych skarbów innym ludziom. Czy to działaniem, słowem czy modlitwą.
Sama
miałam największy problem z przyjęciem do serca uczynku "Byłem
przybyszem a przyjęliście Mnie". Nie jest proste w dzisiejszych
czasach, przyjęcie obcego, uchodźcy, bezdomnego od swój dach. To
jedno zdanie często było cierniem dla mnie. Ale już nim nie jest. Tym czasem okazało się, że niepotrzebnie się trapiłam, autor pięknie
rozszerzył słowa Jezusa czym przyniósł mi wielką ulgę i spokój. Dla przykładu, mijając każdego dnia ludzi, możemy szerzyć Apostolat Uśmiechu, takie niby nic a jednak
potrafi rozpromienić oblicze wielu mijanych osób. Często to
praktykowanym, taka mam naturę, lubię się uśmiechać do innych, ale
teraz to robię świadomie i to jest cudowne. Sami pomyślcie ile dobra
może przynieść zwykłe przywitanie się z osobami których nikt nie
zauważa. Szatniarka, osoba zamiatająca chodniki, woźny, kobieta
zbierająca pieniążki w publicznej toalecie, pani wycierająca podłogi na
basenie, kasjerka w hipermarkecie, bezdomny, żebrak- osoby często
lekceważone których ludzie omiatają pobieżnie wzrokiem - obce.
Inny przykład wyzbycie
się rasizmu i uprzedzeń wobec osób tak często potępianych społecznie czy
odrzuconych. Uchodźców, ludzi innego koloru skóry niż nasz, innych
poglądów, innej wiary ale też chorych, starszych, upośledzonych czy
niepełnosprawnych. Modlitwą, wsparciem, czasem zwykła rozmową możemy
odwrócić albo choć na chwile zmienić ich trudna rzeczywistość i codzienność. Dodam, że to tylko przykłady, a książka otwiera oczy na dziesiątki innych kwestii, problemów, potrzeb.
Publikacja zachwyca, swoją prostotą i praktycznym podejściem. Ja ją dosłownie pochłonęłam.
Oczywiście jest to lektura dla osób wierzących, ale myślę, że jeżeli trafiłaby w ręce osób dla której Bóg nie istnieje, przyniosła by ogrom korzyści i otworzyła na niesienie pomocy innym, a jestem przekonana, że z czasem również na łaskę wiary. Gdyby wszyscy bez względu na wyznanie, zaczęli praktykować choćby kilka podsuwanych przez autora propozycji, świat byłby zbawiony już teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.