"Bum cyk, cyk i rata rata
Nie ma to jak los pirata.
Kto na drodze raz mu stanie
Z tego kasza na śniadanie.
Bum cyk, cyk i tinga, tinga
Nie ma to jak los Wikinga"
Burzliwe dzieje pirata Rabarbara
3,5 godzinna podróż to dla nas dłuuuuga trasa.
Tyle średnio plus/minus pół godzinki zajmuje nam trasa do mojego domu rodzinnego - do Kielc.
Każdy odbywa ją na swój sposób, ale jedno co nas łączy (poniekąd z przymusu) to słuchane płyty.
Stąd też w długa trasę zabieramy to co będzie miłe dla wszystkich uszu, nie tylko dla tych malutkich.
W trasę zawsze wybieramy się w porze Alusiowej drzemki jako, że Ala zwolenniczką długich tras nadal nie jest, ona po prostu nie lubi trwać w bezruchu. Pierwsze pół godziny, dopóki nasz Aniołek nie zaśnie w aucie rozbrzmiewa głównie "Ija, ija joł" i "mam tę moc".
A potem...
Mamy trzy ulubione płytki które z nami wędrują ostatnim czasem wszędzie :)
Burzliwe dzieje pirata Rabarbara - audiobook
Czyta: Modest Ruciński
Autor: Wojciech Witkowski
Ilustrator: Edward Lutczyn
Format: Dwie płyty CD w formacie audio
Czas nagrania: 2 godziny 26 minut
Wydawnictwo: Bis
Czyta: Modest Ruciński
Autor: Wojciech Witkowski
Ilustrator: Edward Lutczyn
Format: Dwie płyty CD w formacie audio
Czas nagrania: 2 godziny 26 minut
Wydawnictwo: Bis
Wojtusia do piracenia namawiać nie trzeba, nadal jest naprzemiennie, żołnierzem, rycerze i piratem właśnie. Dlatego sam Rabarbar bardzo mu się spodobał, choć zbyt długo się w samą opowieść nie wsłuchuje jako, że zaraz odpływa na własnym statku, co się zowie WYOBRAŹNIA, na własne morskie podboje. Zdecydowanie Rabarbar jest opowieścią dla nieco starszych od Wojtusia dzieci jednak i tak jestem zdania, że podbił Wojtusiowe serce i po Jakeu i Piratach z Nibylandii jest na drugim miejscu a to już coś !!!
Natomiast ja Rabarbarka chyba znam już na pamięć a przynajmniej pierwszą płytę i powiem z ręką na sercu im dłużej słucham tym bardziej mnie bawi. Fabuła wciąga niezwykle i nie zdążyło mi się wyłączyć płyty przed jej wysłuchaniem do końca. Audiobooki bardzo mi się podobają, bo przy braku czasu na spokojną lekturę słowa pisanego są wspaniałą alternatywą na relaks z "książką" podczas zajęć codziennych.
W tej opowieści są teksty i pomysły jedyne w swoim rodzaju, słucha się ich z uśmiechem na ustach, doskonałe nawet do obierania ziemniaków i krojenia warzyw na zupę. Ogromna dawka humoru i doskonały poprawiacz nastroju. Po prostu uwielbiam.
Rabarbar to pirat jedyny w swoim rodzaju i taki którego nie sposób, nie pokochać. Kiedy go poznajemy płynie po morzu jako marynarz na statku Kaczy Kuper, jednak chwilę później buntuje się i odpływa (o własnych siłach) przez morza i oceany do domu, nie mogąc się już doczekać aż skosztuje grochówki swojej żony Barbarę (a jakże). Płynąc przeżywa wiele przygód (na jego głowie zakłada gniazdo pewna mewa, zostaje schwycony przez ludożerców) i dochodzi do wniosku że musi zostać Piratem. I tu zaczyna się jego życie pełne fantastycznych perypetii, zdarzeń i wydarzeń. Po pewnym czasie na świecie pojawia się także Synek Krztynek. Jaki jest Rabarbar, pomysłowy, nienażarty, leniwy (prze) potwornie i silny niebywale.
Rabarbat to pirat idealny dla dzieci, drugiego tak sympatycznego nie znajdziecie na drugim końcu świata i w żadnej innej lekturze. Nie jest groźny i na pewno zaskarbi sobie dziecięcą sympatię ale ma też swój piracki charakterek, zadziorność i nie pokorę.
Czyta: Artur Barciś
Autor: Renata Piątkowska
Wydawnictwo: Bis
Ten rok obfitował w spełnione marzenia a oto jedno z nich. Marzył mi się zestaw wszystkich trzech płyt Renaty Piątkowskiej (którą uwielbiam) czytanych przez Artura Barcisia (którego uwielbiam jeszcze bardziej). Ten duet, w tym wydaniu zasługuje na medal i nawet planuję taki stworzyć i wysłać (a co, w końcu blog kreatywny tu mamy :P).
Mieliśmy płytkę z biblioteki w której zakochałam się bez pamięci (a pisałam o niej tutaj) "Piegowate opowieści" (cz III) oraz dostaliśmy książkę "Opowiadania dla przedszkolaków" (cz I). Odkąd poznałam obie pozycja i widziałam z jakim zaciekawieniem słucha ich moje dziecko, po raz pierwszy naprawdę słuchając książki czytanej, bez obrazków i do tego zapamiętując fragmenty wiedział co wyląduje pod naszą choinką. Okazało się, że w Empiku można dostać cały pakiet w bardzo przystępnej według mnie cenie, jak za prawdziwe arcydzieło. Moim zachwytom nie ma końca a pakiet (4 płytki) odsłuchiwany jest codziennie, obowiązkowo po powrocie z przedszkola oraz w każdej drodze (naprzemiennie z Rabarbarem i kolejną płytką o której za chwilkę).
W pakiecie znajdują się wszystkie opowiadania z trzech wydanych dotychczas książek poświęconych przygodom i przemyśleniom Tomka przedszkolaka „Opowiadań dla przedszkolaków”, „Opowiadań z piaskownicy” i „Piegowatych opowiadań”.
Polecam go wszystkim, absolutnie wszystkim ponieważ on jest nie tylko dla dzieciaków, dorosłym także da niezłą lekcję i pokaże, że świat dzieci (o czym już nie pamiętamy) nie jest taki prosty i szary jak nasz, one wszystko widzą zupełnie inaczej, a my dorośli tego po prostu nie rozumiemy...
Pani Agnieszka Frączek to moje drugie największe odkrycie tego roku (zaraz po Renacie Piątkowskiej patrz wyżej). A jako, że dzieciaczki uwielbiają wierszyków słuchać i nigdy im nie dość zwłaszcza jak mama recytuje a mama recytować uwielbia to każda dawka nowości jest niezwykle wskazana (w książce znajdziemy aż 53 wierszyki, dłuższe i krótsza a wszystkie wspaniałe).
Kiedy zobaczyłam na stronie wydawnictwa pełne ciepła i pozytywnej energii ilustracje wiedziałam, że ta pozycja musi się znaleźć na naszej półeczce i że tak szybko do szafy nie powędruje, bo na wierszyki nigdy nie jest się za małym, ani za dużym.
Pierwsze co zrobiliśmy po tym jak książeczka zapukała do naszych drzwi (a jest to książka z płytą na której znajdują się wybrane wiersze - sztuk 27) wrzuciliśmy płytę do odtwarzacza. Po odsłuchaniu już do książki nie wróciła tylko trafiła do naszej podróżnej saszetki z płytami.
Przez całą książeczkę przebrnęliśmy dwa razy. Wierszyki są milutkie, wesolutkie i cudowne do czytania. Rymują się przyjemnie, bardzo łatwo wpadają w ucho i w mamina pamięć więc łatwo się ich nauczyć. Wierszyki są śmieszne i zakręcone nawet czasem ale czyta się je z wielką przyjemnością. Wojtuś ma już kilka ulubionych do których często wracamy (6 z nich jest na płytce) więc umiemy już chyba oboje słowo po słowie a i Ala po swojemu wtóruje.
Humor z najwyższej półki, bajkowa atmosfera, zwierzaki, ludzie, troszkę z codzienności a garść zaskakujących i niecodziennych zestawień wszystko to przyciąga i bawi. Autorka doskonale żongluje słowem i bawi się nim po mistrzowsku. Są i łamacze języka które wychodzą mi coraz to lepiej choć przyznam nie jest łatwo :)
Jednym słowem ta książka to niezbędnik na półce każdego wierszo luba i w płytotece również :D
Zresztą zobaczcie sami...
Ahoj Kamraci :)
Chyba muszę którąś zakupić bo jagodki wychodzą mi bokiem :)
OdpowiedzUsuńHaha mi ija ija joły - zdecydowanie :p
OdpowiedzUsuń