Strony

31 paź 2015

Karmnik domowej roboty



Wielkimi krokami zbliża się listopad, a jak listopad to i wielkie chłody. Przychodzi powoli taki czas kiedy naszym skrzydlatym przyjaciołom zabraknie pożywienia i brzuszki zrobią się puste. Wtedy na pomoc powinniśmy przyjść im my, ludzie. Ludzie dobrego serca i podzielić się z nimi smakołykami. Odwdzięczą się nam z nawiązką, ciesząc nas swoją obecnością i śpiewem :)
Najważniejsza zasada brzmi:
,,W zimowym pomaganiu ptakom najważniejsza jest ciągłość dokarmiania” – informuje Paweł Ćwierzyński. – ,,Konsekwencja może tu decydować o życiu zwierząt, gdyż mocno przywiązują się one do okazywanego wsparcia.”
Dlatego jak powiemy A należy powiedzieć B i pomagać ptakom aż do nadejścia wiosny.

Ponieważ nasz stary karmnik, choć solidny pod wpływam warunków atmosferycznych uległ zniszczeniu, postanowiłam wyczarować nowy całkiem sama. I choć jest dużo bardziej delikatny od swojego poprzednika, znakomicie spisuje się jako stołówka. Codziennie goszcząc różne gatunki  dla ptaszynek.
Potrzebujemy:
- Pistoletu oraz kleju na gorąco
- Drucików kreatywnych
- Kreatywnych patyczków
- Sznurka
- Mieszanki ziaren dla ptaszków
Ponieważ kolejne kroki dość dobrze udało mi się uchwycić na zdjęciach zapraszam, na fotorelację :)



Pętelki z drucików, nie są konieczne, ale ponieważ, jak co roku planujemy z nadejściem pierwszych śniegów i mrozów,  robienie smalcowo-ziarnkowych szyszeczek pomyślałam, że takie pętelki znakomicie spiszą się jako zaczepki do nich :)



Te wypustki po bokach to miejsca w których ptaszki mogą przycupnąć. Przy czym jak je obserwuję, to widzę, że nie korzystają z nich tylko od razu siadają na ściankach. Więc nie są chyba niezbędne.











Tadam, dzieło ukończone :)
Nic tylko wlatywać i zajadać :)

3 komentarze:


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.