Co prawda nie mam w domu księżniczki która chce być smokiem. Mam raczej Waleczną Meridę, taką księżniczkę z krwi i kości co to i pokonać smoka mieczem się nie boi. Mam też prawdziwego rycerza obrońcę, który wielbi smoczyska, rycerzyska i wszystko co się kręci wokół tematu. Dlatego nie potrafiłam przejść obojętnie koło tej lektury.
Przyznam szczerze, jako pierwsze skusiły mnie ilustracje, są fenomenalne, zdecydowanie fenomenalne. Dzieciaki nawet jak im nie czytam to oglądają. Wspólnie. Każde z osobna. Widać, że nie tylko mnie kreska Pani Emilii Dziubak przypadła do gustu. Do tego, wielki format książki, naprawdę fajny papier i efekt wow, murowany.
Już pierwsze zdanie rozbroiło Wojtka. Bo książka zaczyna się tak:
"Dzień dobry, mam na imię Marysia i jestem smokiem."
Książka to krótka (choć może troszkę nawet za krótka, przez co zdarza się, że czytamy ją trzy razy pod rząd :P), opowiastka o małej dziewczynce, Marysi. W dodatku historia z życia wzięta, jak dowiadujemy się na koniec od autora. To opowiastka o Marysi która wcale nie ma chęci na bycie księżniczką, ona chce po prostu być smokiem i to straszliwym. Wszyscy poza dziadkiem są zszokowani, jedynie on od samego początku przypuszczał, że w Marysi kryje się jakieś straszliwe smoczysko, był tego pewien już od dnia kiedy po raz pierwszy zmienił jej pieluchę :P
A ponieważ Marysia nie wie jak dokładnie bawią się smoki, podłapuje pomysł taty w zabawę w teatr i od tej chwili każdego dnia cało rodzinnie wcielając się w wyznaczone, role wszyscy ze smokiem Marysią na czele, biorą udział w zabawie.
Mama zostaje księżniczką (bardzo znudzoną swą bezczynnością), tata rycerzem (który wciąż od nowa jest zjadany), Marysia jest rzecz jasna sobą, czyli smokiem, a dziadkowie... kościotrupami :P Dziadek jest zachwycony, że będzie mógł sobie w bezruchu poleżeć na dywanie, no ale babcia już wcale taka zachwycona nie jest. Zresztą do końca nie jest zachwycona i tym, że Marysia nie chce zostać słodką i śliczną księżniczką.
Ku wielkiej ucieszą babci, po kilku dniach Marysia jednak stwierdza, że dość tego smokowania, wypiękniała i musi niestety zmienić rolę... ale czy tym razem będzie to rola księżniczki, tego już musicie się doczytać sami. Nie ładnie by było z mojej strony psuć Wam cała zabawę z lektury.
Bo w dodatku kiedy Marysia przestaje być smokiem inne role też ulegną zmianie a nowa obsada rozbawiła nas do łez :)
Zabawna, przewrotna, naprawdę błyskotliwa ale i mówiąca między wersami o kilku istotnych kwestiach i to już całkiem na serio. Jak choćby o tym, że każdy powinien być sobą i że my dorośli nie powinniśmy narzucać dzieciom schematów, pokazywać tylko utartych "bo tak powinno być i już". Powinniśmy im pozwolić na być kim zechcą, byle tylko byli sobą. Sami też powinniśmy wyjść trochę poza rolę i pokazać dzieciaczkom, że nie zawsze jest tak i tak, że fajnie czasem zrobić coś na opak, zmienić porządek rzeczy, poszukać innej drogi, zabawy, pomysłu :)
No i druga sprawa, to że nie powinno się, nawet więcej, nie wolno, nikogo oceniać na podstawie wyglądu. Wyglądu nie powinno się też głośno komentować, bo można tym sprawić komuś wielką przykrość. Nasza Marysia była bardzo dumna ze swojej mądrości ale nie czuła się wystarczająco ładna aby być księżniczką. Na szczęcie potem jej pogląd odnośnie urody się zmienił, mimo to postanowiła pozostać smokiem, choć wyjątkowo ślicznym i dobrze wychowanym, takim co to zjada rycerzy nożem i widelcem :P
Ja osobiście nie pamiętam aby marzyła mi się rola księżniczki, ja odkąd pamiętam chciałam być... mamą :) A Wy kim chcieliście być, kiedy byliście w wieku własnych dzieci ?
autor: Grzegorz Kasdepke
ilustracje: Emilia Dziubak
stron: 32
format: 24×32 cm
oprawa: twarda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.