Alicja, to imię do którego chyba od zawsze miałam sentyment. Jeszcze będąc w pierwszej ciąży (Wojtusiowej), wiedziałam, zresztą oboje wiedzieliśmy, że jeżeli na świat przyjdzie dziewczynka będzie Alicją. Kiedy okazało się, że w brzuszku jest mała kobietka, każdemu na myśl przychodziło tylko jedno Alicja w swojej krainie czarów. Dziś moja Alicja ma już niemalże 2,5 roku i faktycznie każdego dnia kreuje swoją krainę czarów, bo czego jak czego ale czaru i uroku osobistego odmówić jej nie można. Choćby jak bardzo napsociła, jeden uśmiech, zalotne spojrzenie i człowiek mięknie. Taka to ta nasza Aliczja - jak mówi o sobie.
Kiedy Alusia dowiedziała się, że główną bohaterką książki którą dziś Wam pragnę pokazać (głównie pokazać, bo samą historię każdy pewnie zna, jak nie z książki to z filmu, który mało ma wspólnego z książką, tak na marginesie) jest dziewczynka o imieniu Alicja, z miejsca się zachwyciła. Zdecydowanie znów (tu mój opis Małego Księcia) ilustracje Manueli Adreani zjawiskowo oddały krainę czarów (a w zasadzie dziwów, jak to brzmi w oryginale).
Tym razem zauroczyły mnie jeszcze mocniej, ponieważ Alicję czytałam więcej niż 10 razy, za każdym razem w innym wydaniu i oprawie graficznej i absolutnie żadne z nich nie równało się z tym. Ilustracje Pani Manueli są fantazyjne, osobliwe czasem wręcz absurdalne dlatego tak perfekcyjne, lepiej niż pozostałe, wpisują się w szalony i paradoksalny świat snów małej dziewczynki. Fantastyczne połączenia przeróżnych wzorów, ciepła, pastelowa kolorystyka, wyrazistość, piękno w czystej postaci. Bardzo zachęcam do zapoznania się z blogiem prowadzonym przez Manuelę Adreani, (swoją drogą przemiłą osobę z którą udało mi się nawiązać kontakt) na którym znajdziecie wiele jej prac, nie tylko książkowych.
Alicja ukazana czytelnikom przez Panią Manuelę Adreani jest zupełnie inna niż ta widywana przeze mnie do tej pory, przyzwyczaiłam się do jasnowłosej blondyneczki, Disneyowskiej księzniczki . Jednak okazuje się, że pierwowzorem, muzą - dzięki której Alicja dostała takie właśnie imię, była 6-7 letnia brunetka z identyczną niemal fryzurką jak Alicja Maueli Adreani.
Alicja znużona, spędzając czas na świeżym powietrzu dostrzega Białego Królika, postanawia za nim pobiec, bo mocno ją on zaintrygował, a nie ma absolutnie nic ciekawszego do robienia. I tak wiedziona ciekawością wpada do króliczej nory, tu zaczyna się cała opowieść. Klasyka - literatury dziecięcej i jak to bywa z światowymi bestselerami nie tylko dziecięcej. Wiedziona przez niezwykły surrealistyczny świat mała dziewczynka, odkrywa i poznaje również swoje własne wnętrze. Opowieść balansująca na pograniczu jawy i snu. Pierwsze wydanie Alicji w krainie czarów zostało opublikowane w 1865 roku. Książka zachowuje absurdalną logikę snu, jest wypełniona satyrycznymi aluzjami do przyjaciół i wrogów Dodgsona, parodiami szkolnych wierszyków, których uczyły się w XIX wieku brytyjskie dzieci, zawiera także odniesienia lingwistyczne i matematyczne.
Książka jak wszystkie pozostałe z tej serii wydana jest w wielkim formacie, zbliżonym do A3, w twardej (puchatej) oprawie, na grubym kredowym papierze i zawiera aż 80 stron.
Prawdziwa uczta dla duszy wielbicieli książek i piękna.
Alicja w Krainie Czarów
Autor: Manuela Adreani (ilustr.)
Rok wydania: 2014
Strony: 80
Format: 29.5x36.5
Oprawa: oprawa twarda
Książki ukazały się nakładem wydawnictwa Olesiejuk.
Mamy... jest cudowna! To jest naprawdę fantastyczne wydanie :)
OdpowiedzUsuńZachwycają mnie te wydania... Samej historii "Alicji w Krainie Czarów" nigdy nie lubiłam zbyt mocno, ale dla takiego wspaniałego wydania jestem w stanie zrobić wyjątek.
OdpowiedzUsuńZachwycające ilustracje... :)
OdpowiedzUsuń