Komiksy, uwielbiałam. W moim rodzinnym
domu jest wielka kolekcja Kaczorów Donaldów. Lubiłam też te o Kajku i
Kokoszu.
Zaczytywałam się nimi i z wielka niecierpliwością czekałam kiedy ukaże
się kolejny numer. Komiksy w zestawieniu z książkami to całkiem inna bajka. W naszym domu komiksów do tej pory nie było. Stwierdziłam,
że może czas to zmienić, może warto wprowadzić mojego starszaka w ten
niezwykły świat, sekwencyjnych historyjek obrazkowych.
Wydawnictwo Egmont
wprowadziło w ostatnim czasie kilka ciekawych tytułów, kontynuacji,
kolejnych części serii. Pomyślałam, że to idealna okazja, aby zobaczyć
czy to już dobry czas dla Wojtusia.
I
okazuje się, że to nie to. Dlaczego? Z jednej prostej przyczyny,
komiksy nie powinny być moim zdaniem czytane przez osoby trzecie. To
przygoda którą powinno się przeżyć sam na sam z bohaterami. Śledzenie
obrazek za obrazkiem sytuacji i czytanie dialogów wraz z pokazywaniem
palcem co kto mówi i co robi, na co trzeb zwrócić uwagę, to jakby nie to
samo. Rozprasza wręcz i wprowadza zbędny chaos.
Jeszcze
rok i jestem pewna, że świat komiksów stanie dla Wojtka otworem. Bo
komiksy to krótkie zdania, szybka akcja. Na początek nowej drogi ze
słowem czytanym doskonały pomysł.
A komiksy mamy wyborne !!!
Na pierwszy ogień zapraszamy do wioski Smerfów. Bo kto ich nie uwielbia.
Ja z największą przyjemnością wróciłam do tej krainy i przeczytałam sobie komiks od deski do deski za jednym tchem. Rewelacyjna podróż w czasie muszę przyznać.
Nie igra się z postępem
to najnowszy komiks z udziałem tych zabawnych niebieskich ludków.
Smerfy bawią od lat i nadal są bardzo aktualne. Moje dzieciaki chętnie
je oglądają, choć bardzo ciężko je wyłowić wśród bajek dla dzieci.
O
czym opowiada komiks o tym, że praca się opłaca a lenistwo, wygodnictwo i
wysługiwanie się nowoczesnymi technologiami i wynalazkami które
wszystko za nas zrobią bywa zgubne w skutkach. Bo jak się okazuje nawet
robot głupi nie jest i swój rozum ma.
Komiks cieszy i bawi ale
wprowadza też odrobinkę morału. Pracuś jak to Pracuś potrafi zdziałać
cuda, od smerfa do smerfa, od maszyny do maszyny i cała wioska smerfów
pod nieobecność Papy Smerfa, została zmechanizowana do granic możliwości.
Smerfom nie pozostał niemal nic tylko leżeniem.
Ale
to nic nie robienie, sprawia, że zaczyna się im przewracać w małych główkach, wręcz przestają szanować maszyny które odwalają za nich
każdą robotę. W końcu sprawa odwraca się o 180 stopni i maszyny buntują
się przeciwko swoim panom i władcom.
Nic nie jest w życiu za darmo, do
dobrobytu łatwo przywyknąć, lecz umordowane roboty przejęły kontrolę nad
Smerfami i przestało być tak cudownie jak być miało...
Kto rozwiążę konflikt ? Kto oceli smerfy ? Czy roboty przejmą kontrolę nad wioską smerfów ?
Super
jest to, że ilustracje są takie jak być powinny, czyli ukazujące
smerfy takimi jakimi je pamiętam. Nie znoszę tych nowoczesnych
przeróbek i wygładzenia. Właśnie te ilustracje mają urok i charakter.
Wydawnictwo: Egmont
Autor: Philippe Delzenne, Thierry Culliford
Ilustrator:
Ludo Borecki, Pascal Garray
Oprawa: twarda
Liczba stron: 48
Rok wydania: 2016
Autor: Bill Watterson
Tłumaczenie: Piotr Cholewa
Tytuł oryginalny: It's A Magical World
Wydawca oryginalny: Universal Press Syndicate
Rok wydania oryginału: 1996
Liczba stron: 168
Format: 215x165 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b. + kolor
Wydanie: II
Data wydania: styczeń 2016
Prosta dynamiczna kreska. Krótkie historyjki, od ponad 30 lat ukazują się w gazetach i bawią do łez.
Czasem
czarno-białe innym razem w kolorze. Błyskotliwe, sarkastyczne,
ironiczne - komiksy na poziomie. Komiks który aż tryska inteligentnym
żartem.
Dzięki czemu wychodzi on na wyższy poziom, nie jest tylko
opowiastką dla dzieci, choć opowiada o przygodach 6 latka i jego
pluszowego tygryska. W mojej opinii jako lektura całościowa dużo
trafniejszy dla starszych dzieci (9-10 lat). Co nie oznacza, że młodsi z niej nic
nie zrozumieją. Znajdziecie tu zarówno lekkie i nieskomplikowane
opowiastki jak i takie które wymagają uruchomienia szarych komórek.
O kim ta opowieść? O Calvinie, 6 latku z mocno wybujała wyobraźnią i kreatywnością jakiej strach się bać!
O
dziecku które potrafi wyprowadzić z równowagi każdego. Posiada wiernego przyjaciela tygryska Hobbesa, w którego siła swej fantazji
tchnął życie i nie potrafi zrozumieć jak ktokolwiek w tej groźnej bestii
może widzieć pluszowego przytulaka. Hobbes to pluszowy przyjaciel
chłopca i jego wierny towarzysz. Jego
sarkastyczne komentarze dodają historyjkom wyjątkowego smaczku :)
Calvin
ma rodziców, bardzo sfrustrowanych i zmęczonych życiem. Poza głównymi
bohaterami i rodzicami, poznacie tu też Zuzię sąsiadkę Calvina, której
chłopiec notorycznie dokucza. Podobnie zresztą jak Pani Kornik
nauczycielce. Jest też Rosalyn opiekunka.
Zwariowane pomysły,
cięty język i błyskotliwe uwagi potrafią poprawić humor. Absurdalne
sytuacje i fantastyczny dowcip autora bawią do łez.
Komiksy
których nie należny oceniać, ni krytykować tu trzeba wejść w opowieść i
śmiać się, rozładowywać negatywne emocje. Z każdym komiksem złe
nastroje, stres, nerwy spływają po człowieku jak przysłowiowa woda po
kaczce. Masowe rażenie !
Bill Watterson około 30 lat temu porzucił
pracę w Agencji Reklamowej, by
oddać się swej pasji - tworzeniu komiksów. Nie było łatwo ale ktoś po
długich staraniach docenił jego twórczość i geniusz i tak do dziś trwa
ta opowieść. A fanów komiksom wciąż przybywa.
I choć sam twórca już zakończył, tworzenie komiksów, ich wznowienia publikowane są nadal po dziś dzień. Nie tylko w gazetach ale również w zbiorczych wydaniach, takich jak to które dziś opisuję. W Polsce takie właśnie albumy
ukazały się nakładem Egmontu. To prawdziwa gratka dla miłośników
twórczości Wattersona. Wydawnictwo nie ograniczyło się bowiem do jednej
publikacji, ale wypuściło całą ich serię. Co ogromnie mnie cieszy, mimo iż moje dziecko do nich nie dorosło, to moje wewnętrzne dziecko aż podskakuje z radości :)
Znakomity, kultowy, wspaniały komiks, który spodoba się każdemu,
niezależnie od wieku, a na dodatek da satysfakcję także tym, spragnionym
wyższych wartości.
Calvin i Hobbes zapraszają do swojego magicznego świata :)
Czyli nie tylko ja mam w plamach zasianie komiksowego ziarna w głowach dzieci... Sesese... Dobrze wiedzieć ;)
OdpowiedzUsuń