Strony

29 lip 2016

Piotruś Pan


To nie pierwszy Piotruś Pan jaki trafił do naszego domu, jednak pierwszy tak klimatycznie zilustrowany. 
Dla tych ilustracji właśnie zapragnęłam go ugościć na naszej książkowej półce (no może raczej wypadałoby napisać regale). Nic nie przemawia do dziecięcej wyobraźni bardziej niż niezwykła magia obrazu, a ta książka ma ogromną moc przekonywania. To książka która zapełnia nasze wieczory a zapełnia w sposób wyjątkowy. Bo nie ma to jak przenieść się do Nibylandii, nie ma czasu na nudę, tam gdzie nikt nie dorasta tam musi się wiele dziać. 
Swoją drogą ja z lekturą Piotrusia Pana zapoznałam się jako 8 latka, Wojtek poczynił krok do przodu zna tego bohatera już od około roku. Nie mniej jednak okazuje się iż mimo powszechnej popularności tego latającego chłopca wcale nie jest to lektura powszechnie znana w swej oryginalnej wersji. Sama postać i owszem ale głównie z bajek i ekranizacji, tymczasem literacka wersja to dla wielu obszar jeszcze czekający na odkrycie. Jeżeli do nich należycie i chcecie nabyć niebywale piękny egzemplarz tej lektury, to wystarczy przejrzeć zdjęcia i nic więcej dodawać nie muszę.
Jeżeli miałbym sobie sama wyobrazić te postaci to widziałbym je właśnie tak, dokładnie tak. 





Jeżeli chodzi o tekst, nie jest on łatwy. Język nie jest z pewnością dobry dla początkujących małych słuchaczy, ale moje starsze wprawne w boju dziecię, nie ma większych problemów z odbiorem, choć nawet tu czytaliśmy jedynie jeden rozdział na wieczór, później koncentracja spadała. Komu wobec tego polecam tę lekturę ? Za dolną dranicę podałabym wiek szkolny takie mniej - więcej 7-8 lat. Dzieci młodsze mogą pewne kwestie ominąć, puścić mimo uszu innych nie zrozumieć, lub mieć problemy z pewnymi tematami. Choć dla mnie to żadna przeszkoda bo cóż szkodzi wrócić za kilka lat do książki ponownie. Jeżeli chodzi o górną granicę, według mnie to jedna z tych pozycji która nie ma i nie powinna mieć górnej granicy, mnie samej lektura, nawet ta samotna, sprawie ogromną przyjemność. Wracając to tematu, w książce nie ma archaizmów ale dobrze zbudowane zdania które uważam, że są bardzo wartościowym przykładem pięknej polszczyzny. 




Dla nas dorosłych to opowieść o rzeczach nie z tej ziemi, dla dzieci tych najmłodszych takich jak Wojtek to równoległy świat, nic co nie mogłoby się wydarzyć, dla dzieci nie ma rzeczy niemożliwych. One są przekonane, że mogą wszystko. I taka właśnie jest to opowieść. Niektóre przygody wręcz mrożą krew w żyłach, więc nie jest to zdecydowanie grzeczna opowieść i nie gwarantuję Wam też że nie poderwie Waszych pociech do dziania. Dynamika sytuacji, zmian i przygód jest ogromna, tu nie ma czasu na postoje, tu wszystko wre i aż drży z nadmiaru emocji. Ale nie spodziewajcie się Ci który nie znacie tej bajki przesłodzonej historyjki, tu odnajdziecie poważne dziecięce uczucia i rodzące się emocje jak zło, zazdrość, gorycz, ironia a nawet śmierć. Nie obędzie się bez refleksji i przemyśleń. Disnejowska wersja odbiega nieco od pierwowzoru który ma w sobie dużo mroku i surowości, przypominając tym samym dużo bardziej baśnie Andersena czy Braci Grimm. Autor podkreśla egocentryzm dziecięcych lat, dlatego dzieci opisane w książce tak łatwo i bezproblemowo opuszczają dom rodzinny. Nie myślą o rodzicach, myślą o przygodzie która na nie czeka i którą szkoda byłoby przegapić. Dzieciństwo to ten beztroski czas kiedy poza nami samymi i naszym światem, również wyobraźni, nic się tak naprawdę nie liczy. A wyobraźnia dla dzieci to niemalże świat równoległy. Warto o tym pamiętać i im na to pozwolić bo w końcu te lata szybko przeminą i pójdą w zapomnienie. 



Myślę, że fabuły nikomu nie trzeba nakreślać, zarys tej opowieści każdy z nas skądś zna, natomiast zachęcam ogromnie do przeczytania całości bo naprawdę warto. Książka pełna absurdów, rzeczy niewyobrażalnych i niecodziennych. Wypełniona nietuzinkowymi postaciami, odnajdziemy tu poza latającym chłopcem, malutką wróżkę, syreny, piratów oraz Indian, a także całą zgraję zagubionych chłopców. Paradoksalne zdarzenia, magia która jest wszech otaczająca, klimat i aura nie do podrobienia.
 Biografia samego autora wiele nam mówi i wiele wyjaśnia. Kiedy się w nią zagłębimy odnajdziemy Piotrusia Pana. A sama powieść choć obchodzi w tym roku 105 urodziny jest nadal aktualna, nadal trafia do dziecięcych i dorosłych serc i nadal wciąga, zdecydowanie tytuł ponadczasowy.



Cóż jeszcze mogę dodać, wielki format, gruba twarda oprawa, szyte karty i kredowy papier doskonałej grubości. No jeżeli można się zakochać w książce, to ta jest do tego doskonała. Obrazy Grebana oczarowują. Na jednych stronach niewielkie, na innych zajmują dużą przestrzeń, są i takie które wypełniają  całość obu stronic i w te wpatrywać się można długie chwile, bo przy tej wielkości książki robią niesamowite wrażenie. Mglistość, lekkość na przemian z mrocznością i ciężkością. Wyrazistość kolorów na przemian z ich rozmyciem. Piękno w czystej postaci. 

Autor: James Matthiew Barrie
Ilustracje: Quentin Gréban
Wydawnictwo: Media Rodzina
Okładka: twarda
Liczba stron: 160
Format 215 x 288 mm
Wiek: 5+

1 komentarz:


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.