Po ostatniej lekturze Alberta dzieci zapragnęły poznać kolejne jego przygody i tak w naszym domu zjawiły się trzy nowe tytuł ale każdy z nich zasługuje na osobną recenzje, gdyż każdy porusza inny problem niezwykle ważny dla dziecięcego świata. Rzecz jasna tematykę dopierałam pod Kusiątka, nie mniej jednak jestem przekonana, że są to tematy bardzo uniwersalne i dotyczące większości kilkulatków. Książeczka która dziś Wam pokażę znakomicie wstrzela się w końcówkę sierpnia gdyż opowiada o wielkim stresie jakim dla dzieci jest pierwsze pójście do szkoły. Nowa placówka, nowe dzieci, nowa pani, wszystko nowe, niewiadome, tajemnicze - dziecko nie do końca wie czego się spodziewać oraz czy zostanie zaakceptowane w nowym środowisku, czy się odnajdzie, czy podoła. Nie inaczej było z Albertem. Ale jak to było dokładnie, posłuchajcie...
Albert jak wszystkie dzieci (choć są wyjątki) jest trochę grzeczny a troszkę nie, nie zawsze myje ręce choć zawsze mówi, że to zrobił, nie zawsze idzie spać kiedy tata gasi światło (w końcu od czego są latarki), no i rzecz jasna sprzątanie pokoju też nie zawsze jest mu po drodze. Generalnie Albert jest dzieckiem wesołym i troszkę niegrzecznym. Jednak pewnego dnia sytuacja się zmienia i oczywiście zauważa to tata. Bo nagle jego nicpoń jest najgrzeczniejszym dzieckiem na świecie. Mi nawet ciężko to sobie wyobrazić i jestem przekonana, że też byłabym mocno zaniepokojona kiedy każda moja prośba byłaby wykonywana od ręki i bez zająknięcia. Poza niezwykłą grzecznością, Albert też wyraźnie traci humor, cięgle o czymś myśli i widać, że coś go gryzie.
Tatuś jednak jest dobrym obserwatorem i szybko odgaduje co dręczy Alberta, no i oczywiście znajduje na to sposób, bo Albertowy tata to prawdziwy spec w tych sprawach. Rzecz jasna nic więcej Wam nie zdradzę bo nie będziemy tu spoilerować. Albert następnego dnia idzie do szkoły chętniej, choć nadal ma wiele obaw. Na szczęście wszystko się kończy dobrze i Albert znów staje się wesoły i trochę niegrzeczny :)
Ale co się wydarzyło po drodze musicie odkryć już sami.
Ale co się wydarzyło po drodze musicie odkryć już sami.
Kolejny raz książka doskonale wpasowała się w świat mojego 5 latka. Wojtuś w tym roku zmienia klasę i idzie już z zerówką. Czuje się z tego powodu niezwykle dumny ale i pełen obaw. Albert bardzo mu pomógł, choć godzina zero jeszcze nie nastąpiła. Jednak lektura dała nam pretekst do pogadania i przełamania problemu który tkwił w serduszku i był omijany. Autorka ma niezwykłą zdolność trafiania w sedno sprawy i wyszukiwania genialnych w swej prostocie rozwiązań, oczywiście każdy może je modyfikować na rożne sposoby ale grunt to nie unikać tego co i tak nieuniknione, tylko stawić temu czoła, wraz z dzieckiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.