Strony

5 wrz 2016

Dzieci z Bullerbyn




Jesiennie postanowiłam postawić na lektury swojego dzieciństwa. Dziecko pierworodne mi dorasta i jest gotowe na coraz poważniejsze teksty. Czasami jeden rozdział pokonujemy dwa razy, dwa wieczory z rzędu. Nie szybko, w Wojtusiowym tempie ale jakaż to radość, że już mogę, że już się da.
Na pierwszy rzut w tym roku poszły dwa tytuły. Dzieci z Bullerbyn oraz Kubuś Puchatek. Kubuś jeszcze czeka, bo pierwszy tytuł to opasłe tomisko ale jesteśmy już prawie w połowie. To znaczy z Wojtusiem, bo ja przyznam się bez bicia, przeczytałam całość w dwa wieczory. No nic na to nie poradzę, musiałam. To zupełnie jak zastrzyk młodości dzięki któremu, wraca radość życia i krew szybciej krąży w żyłach. Książka która nie ma sobie równych, zresztą cóż tu dużo pisać Astrid jest jedną z moich najukochańszych pisarek, od lat i niezmiennie.





Dzieciństwo, czas pełen beztroski, okres w którym dziecko poprzez zabawę może nabierać wszelkich umiejętności. Kiedy za każdym rogiem czeka przygoda a wyobraźnia pozwala nam być kim tylko chcemy. Co uwielbiam w książkach tej właśnie pisarki oprócz tego niezwykłego klimatu i zobrazowania dzieciństwa idealnego, to przemycone niezwykłe i ponadczasowe wartości, które w najlepszy z możliwych sposobów przelewają się z wersetów w serca czytelnika. Szacunek do starszych, do zwierząt oraz do pracy, przyjaźń, pomoc drugiemu, mocne więzy rodzinne. Jest tu także wszystko to co tak istotne w życiu na wsi, w utrzymaniu tej niezwykłej kultury czyli kultywowanie tradycji i obrzędów wszelakich, które nie powinny zanikać a być podsycane coraz mocniej, będąc świadectwem i źródłem naszej tożsamości.



Książka zawiera zbiór wszystkich trzech tytułów o dzieciach z Bullerbyn jakie wyszły spod pióra Astrid.
Mamy więc tu „Dzieci z Bullerbyn” z 1947 roku,  „Więcej o dzieciach z Bullerbyn” z 1949 roku oraz „Wesoło jest w Bullerbyn” z roku 1952. Książka to tylko w małej części wymysł pisarski bo jak wiadomo Astrid Lindgren większości inspiracje do swoich powieści czerpała ze swojego dzieciństwa i własnych wspomnień. I aż buzia mi się śmieje na myśl o tym jak wspaniałe musiały być to dla niej lata.  




Pokazane na zdjęciach wydanie książki jest drugim pełnym, (i godnym uwagi oraz polecenia) jakie się ukazało na księgarnianych półkach. Wiem coś o tym, moja decyzja nie była podjęta pochopnie.
Dla młodszych dzieci polecam też krótsze opowiadania wydane przez Zakamarki o których pisałam TUTAJ, było to próbne sprawdzenie lektury w praktyce i wypadło wyśmienicie.

Dlaczego wybrałam właśnie to a nie inne wydanie?
Sprawa jest banalnie prosta, lektura jest kierowana do dzieci szkolnych a ja mam w domu 5 latka. Sama czytałam ją jako 9 letnia dziewczynka, od mojego dziecka książka wymaga jeszcze sporego skupienia. Cóż wobec tego pomaga skupić uwagę młodszych dzieci na tekście ? Ilustracje, oczywiście że ilustracje.
Dlatego kiedy otworzyłam tą książkę miałam już pewność co do wyboru. Sama przywiązana jestem niezwykle mocno do pierwowzoru, który jako pierwszy ukazał się w Polsce, jednak chęć przeżycia już teraz tych przygód z moim dzieckiem, przechyliła szalę w kierunku nowości. Książka jest w większym formacie bo ma rozmiary 20×26 cm, posiada twardą oprawę i moc pięknych klimatycznych i... kolorowych ilustracji. Kolory są jednak stonowane i jeżeli o obiektywne podejście do tematu chodzi, zdecydowanie oddają sielski anielski i pełen błogostanu klimat treści. Fajnie bo dzieci które żyją w obecnych czasach w świecie,
w którym wszystko aż tętni barwami otrzymują coś więcej niż czarno-białe ilustracje ale również rodzice przyzwyczajeni do wydania b&w nie doznają tu wielkiego szoku. Wszystko utrzymane w pastelowej tonacji bardzo przyjemnie współgra z całością, duch książki Astrid został zachowany.
Magdalena Kozieł-Nowak stanęła na wysokości zadania i pięknie trafiła, wypośrodkowała gusty dzieci i wielbicieli pierwowzoru (tak sądzę). Już sama okładka zachęca do sięgnięcia po to wydanie. Bardzo podobają mi się też stronice, papier i wielkość czcionki. Doskonały pomysł na prezent. Co ważne na każdej jednej rozkładówce jest jakaś grafika na której można zawiesić oko. U nas sprawdza się to wyśmienicie.




Choć to lektura dla dzieci to jest w niej i sporo nauki doskonałej dla rodzica. Widzę to dopiero teraz z perspektyw czasu. Zwłaszcza dla takiego współczesnego rodzica, który chce zapełnić dziecku harmonogram po brzegi, oraz takiego nowoczesnego który każdą minutę pozwala dziecku spędzać przed tv, telefonem, tabletem czy dowolnym innym ekranem. Książka dająca do myślenia. Bo zabawa nakręcana własną wyobraźnią, kontakty z rówieśnikami i życie wśród ludzi a także obowiązki nakładane przez rodziców już od najmłodszych lat kształtują charakter młodego człowieka najpełniej i w jedyny słuszny sposób. Tak było i jest a obecny świat po prostu zapędził się za daleko. Jak cudownie umieć się nudzić, jak wspaniale potrafić tracić czas, jak cudownie zwolnić i odetchnąć pełną piersią. A kto chciałby zobaczyć jak wygląda dziecko rodem z powieści Lindgren zapraszam w odwiedziny do Kusiątek :D


Książkę w rewelacyjnej cenie można nabyć TUTAJ


Platon24 to nowoczesna księgarnia internetowa, w której znajdziecie tylko książki, ebooki i audiobooki ale również nie zapomniano o grach, puzzlach i zabawkach. Często można tu trafić na fajne obnizki cenowe, więc warto zaglądać. Polecam wszystkim książkoholikom :)
Polecam też pytać jeżeli macie jakieś pytania, bo kontakt jest szybki a doradztwo kompetentne,  więc warto korzystać. 

1 komentarz:


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.