Kiedy dorosłych ogarnia strach, smutek, złość, inaczej rzecz mówiąc niezbyt pozytywne emocje. Kiedy w dodatku te emocje się łączą i tworzą wybuchowy koktajl, często zapominam o dzieciach. Zapominamy, że one nie wszystko pojmują ale, że należy im się wytłumaczenie. Z jednej strony chcemy je uchronić przed tym co dzieje się w nas pod chustką pozorów a z drugiej strony to co w nas wrze nie ma szans nie ujawnić się na zewnątrz. Dzieci są najlepszymi obserwatorami na świecie, nawet te które jeszcze nie wiele rozumieją obserwują ludzkie twarze, gesty, ruchy które podczas nerwowych sytuacji zmieniają się diametralni. One nie wiedząc nawet co jest nie tak, czują tylko w sobie i w nas wielki niepokój.
O czym ta książka? O potrzebie zrozumienia. Zrozumienia sytuacji, poukładania myśli, pobycia sam na sam ze sobą kiedy wokół chaos. Dorośli też tego potrzebują ale zapominają często, że dzieci też mają swój jakże bogaty wewnętrzny świat który należy traktować z należytym szacunkiem.
Kiedy babcia wróciła ze szpitala wszystko się zmieniło. Rodzice, ciotki, sąsiedzi, nazbyt się kręcą, są poddenerwowani, uśmiechają się ewidentnie nerwowo, jakby
coś maskując, no a niektórzy nawet płaczą. Mówią, że ze szczęścia, ale ze
szczęścia to chyba by raczej się śmiali ?
Główni bohaterowie nie mogą
pojąć dlaczego atmosfera jest taka dziwna i niecodzienna. Nasza
narratorka oraz jej kuzyn Biliam, nie wiele z tego rozumieją ale czują,
że muszą pomyśleć, że potrzebują świętego spokoju, bez trajkoczących
ciotek, bez płaczących kuzynów, wyjących psów i bez tego całego zgiełku. Zimny balkon,
łazienka do której wszyscy się dobijają, nie ma ani chwili wytchnienia a wszyscy czepiają się o nic. Nagle okazuje się, że jedyne spokojne
miejsce jakie można znaleźć jest tuż obok babci. Tam panuje niesamowita
cisza. A namiot zrobiony za fotelem z babcinej chustki to azyl jakiego
naszym bohaterom było trzeba. Azyl który daje im konieczne do
normalności wyłączenie się z tej frustrującej krzątaniny. Dzieci wchodzą
do namiotu i zaczynają myśleć, składać elementy. Zaczynają
analizować:
Czarna ziemia, biały warkocz.
Białe kamyki, czerwone kwiaty.
Chusta w kwiaty, czarne frędzle.
(…)
Donice bez kwiatów.
Kwiaty bez donic.
Życie bez babci.
Babcia bez życia.
Jest
to książka nie tylko o trudnych chwilach, to też książka o śmierci,
która jest nieuchronna. Nie jest ona głównie o tym ale z pewnością
pozwoli ten temat przerobić z dziećmi, zacząć. Bo najtrudniejszy jest
pierwszy krok. Śmierć zresztą jest częścią naszej codzienności więc
prędzej czy później ten moment nastąpi, kiedy trzeba będzie przełamać tabu. Nie wolno nam myśleć choćby nie wiem co, że dzieci są za małe,
że nie zrozumieją. Takie podejście wszystko komplikuje, bo dzieci nadal
nie rozumieją ale za to czują, że nie jest tak jak być powinno.
Główna
bohaterka i jaj kuzyn są wykluczeni i przez to zagubieni. I choć chcą tylko
znaleźć chwilę ciszy i miejsce do przemyślenia, dorośli zachowują się bez
szacunku. Tata Biliama krzyczy. „Koniec tych wygłupów dzieciaki.
Zachowujcie się!”
Chusta babci staje się jedynym schronieniem a babcia okazuje się jedyną osobą która rozumie. Która
staje w obronie dziecięcych potrzeb, która wie, że one też muszą podumać i
że im też nie jest łatwo. Babcia jak większość babć jest zupełnie inna
od dorosłych. Inne pokolenie, inne doświadczenia, wiek który już sprzyja
podobnie jak dziecięcy wielu analizom i który potrzebuje
spokoju. Starsi ludzie często mają podwyższoną wrażliwość,
więcej spokoju w sobie, cierpliwości, zrozumienia. Nie pędzą już, nie są
tak naładowani potrzebą i przymusem działania jak ludzie w sile wieku, więc maja
czas się zatrzymać i obserwować. Nam też by się to przydało. Każdy z nas
powinien przystopować, głęboko odetchnąć, bo pęd niczemu nie służy, a zwłaszcza porozumieniu dzieci - dorośli. Dialog jest jedyną drogą.
Co ciekawe ja czytając tą książkę mam
wrażenie, że to dorośli zachowują się w niej "jak dzieci", że cały świat stoi na
głowie. Nasza bohaterka i jej kuzyn są tymi jednostkami spokojnymi które
poszukują odpowiedzi a dorośli jak oszaleli robią dziwne rzeczy, bez
ładu i składu, jakby łapiąc się czego mogą, nie radząc sobie z sytuacją.
Sama
jestem pewnie gdzieś pomiędzy. Może nie w przypływie chwili i najwyższych emocji jednak wszystko omawiamy, tłumaczymy dyskutujemy, nie tylko gdy jest dobrze ale również wtedy kiedy jest inaczej. Choć nie jestem jednocześnie
osobą której trudne rozmowy przychodzą łatwo. Dlatego książki są dla mnie cudownym
lekarstwem, takim środkiem terapeutycznym pozwalającym przełamać bariery.
Jeszcze sowo o szacie graficznej. Grafiki są proste, narysowane jakby prze dziecko, naszpikowane
symboliką no i muszę przyznać, że tworzą zgraną całość z
treścią. Czerwień, biel i czerń które kontrastują zdecydowanie idą za
tematem, choć może akurat ten rodzaj ilustracji specjalnie mnie nie zachwyca :)
.
Dla kogo ta książka ? Mała
ilość tekstu oraz sugerowany wiek 3+ kieruje ją w stronę całkiem małych
dzieci, nie pojmą one głębi ale jak najbardziej można im tą książkę
czytać. Równie dobrze a według mnie nawet lepiej odnajdą się tu starszaki i uczniowie podstawówki
czyli dzieci w wieku głównych bohaterów. Książka też da do myślenia nam
dorosłym, dlatego warto ją wziąć do ręki. A jeszcze bardziej warto złapać oddech, siąść przy swoim dziecku i pobyć razem, pogadać o
niczym a może tylko podumać wspólnie w ciszy.
wiek 3+
format 22 x 28,5 cm
twarda oprawa
28 stron
format 22 x 28,5 cm
twarda oprawa
28 stron
Piękna książka, i temat jak bardzo ważny, ostatnio moja 4latka często zadaje mi pytania czy pójdzie do nieba jaj tam jest, czemu ludzie umierają, święta książka dała by jej odpowiedź może bardziej niż to co ja mówię, Monika Flok
OdpowiedzUsuń