Dzisiejszy post zamyka cykl trzech postów jakie pozwoliły nam stworzyć pracę na dzień Wszystkich Świętych czyli nasze prywatne niebo. Kto nie śledził naszych wcześniejszych wpisów odsyłam do nich teraz. Na pierwszy plan wysunęły się nasze Aniołki (klik) , które biją rekordy oglądalności a zaraz po nich pojawili się na blogu nasi Święci (klik). Dziś post mocno chaotyczny czego osobiście nie lubię ale chciałam, na raz pokazać wszelkie uzupełniające prace które dopełniły dzieła. Zapraszam.
Najświętszą z wszystkich świętych kościoła jest Maria, więc ją umieściliśmy ciut nad świętymi wpatrzoną w Trójcę Przenajświętszą. Bardzo chciałam aby Matka Boża była w miarę wierna obrazem oryginałowi, dlatego po prostu wydrukowałam kolorowanki, które dzieciaczki wypełniły barwą wedle obrazków znalezionych w domu.
Kolejną pracą było wykonanie DUCHA ŚWIĘTEGO. Jest on przedstawiony najczęściej jako biały gołąb i ten właśnie symbol postanowiłam wykorzystać. Gołąbek powstał z jednego talerzyka. Najpierw z brzegów talerza Wojtko wyciął dwa skrzydła, następnie środek talerzyka który pozostał wykorzystałam do naszkicowani tułowia.
Wojtko dorysowała oczy, dzióbek oraz nóżki a następnie z pianki wyciął 7 płomieni - do 7 darów Ducha Świętego. Dary wypisałam na płomyczkach i przy pomocy kleju na gorąco i włóczki przymocowałam je do gołąbka. Super pomoc do rozmowy i dyskusji oraz rozważań na temat darów oraz obecności Ducha Świętego w naszym życiu.
Kolejną pracą było wykonanie DUCHA ŚWIĘTEGO. Jest on przedstawiony najczęściej jako biały gołąb i ten właśnie symbol postanowiłam wykorzystać. Gołąbek powstał z jednego talerzyka. Najpierw z brzegów talerza Wojtko wyciął dwa skrzydła, następnie środek talerzyka który pozostał wykorzystałam do naszkicowani tułowia.
Wojtko dorysowała oczy, dzióbek oraz nóżki a następnie z pianki wyciął 7 płomieni - do 7 darów Ducha Świętego. Dary wypisałam na płomyczkach i przy pomocy kleju na gorąco i włóczki przymocowałam je do gołąbka. Super pomoc do rozmowy i dyskusji oraz rozważań na temat darów oraz obecności Ducha Świętego w naszym życiu.
Na koniec zajęliśmy się tematem najtrudniejszym do wytłumaczenia najmłodszym, a przynajmniej tak mi się wydawało i długo go odkładałam na potem.
Jaki to temat : "Trójca Święta"
Jeden Bóg w trzech postaciach. Z pomocą jak zawsze przyszła nam twórczość, był to pierwszy krok jaki wykonałam jeszcze przed rozmowami. A podczas tworzenia tłumaczyłam. Ale po kolei.
Do stworzenia bazy dzieła potrzebowaliśmy trzech patyczków laryngologicznych. Które po połączeniu klejem, stworzyły nam trójkąt a Wojtko pokrył go żółtą farbą.
Kolejnym etapem było wycięcie z żółtej pianki promieni, po trzy na każdy bok trójkąta.
Kolejnych etapów nie uwieczniłam ale poniższe zdjęcie wszystko dokładnie obrazuje.
Na patyczkach wypisałam skład Trójcy Świętej: OJCIEC, SYN, DUCH ŚWIĘTY.
Wytłumaczyłam też Wojtusiowi, że dlatego też tak zaczynamy każdą modlitwę przywołując wszystkie trzy Boskie postaci.
Wytłumaczyłam też Wojtusiowi, że dlatego też tak zaczynamy każdą modlitwę przywołując wszystkie trzy Boskie postaci.
Trójkąt podkleiłam tekturką na której wykonałam z plastikowej zakrętki od wody oraz dwóch kawałków cielistego filcu oko Boga czyli inaczej Oko opatrzności, wszystkowidzące.
Na trzech rogach trójkąta Wojtko przykleił trzy symbole osób trójcy świętej: gołąbka, koronę oraz krzyż.
Co może być pomocne poza naszą pracą twórczą to:
- listek koniczyny, który stworzony z trzech tworzy jedno,
- płomienie trzech świec, które złączone ze sobą tworzą jeden płomień
- najprostszy chyba pomysł który przyszedł mi do głowy spontanicznie to kula z plasteliny podzielona na 3 równe części które po złączeniu tworzą całość, w dodatku kulistą czyli nieskończenie idealną.
- listek koniczyny, który stworzony z trzech tworzy jedno,
- płomienie trzech świec, które złączone ze sobą tworzą jeden płomień
- najprostszy chyba pomysł który przyszedł mi do głowy spontanicznie to kula z plasteliny podzielona na 3 równe części które po złączeniu tworzą całość, w dodatku kulistą czyli nieskończenie idealną.
Wojtuś nie miał w sumie więcej pytań, co w jego przypadku (jest bardzo drążącym człowiekiem) oznacza, że więcej ich nie miał. Spodziewałam się 1001 kolejnych zapytań, ale chyba udało mi się wytłumaczyć zagadnienie bardzo czytelnie bo przyjął to wszystko bez wątpliwości.
Opowiedziałam też Wojtusiowi opowieść o św.Augustynie kto nie zna przytaczam ją poniżej:
Kiedyś Augustyn przechadzał się nad morzem próbując zrozumieć tajemnicę Trójcy św. Chodząc tak po plaży zobaczył w pewnym momencie małego chłopca, który wygrzebał w piasku plaży maleńki dołek i niewielką muszelką przelewał wodę z morza do tego dołka. "Co ty robisz dziecko?" - pyta go Augustyn. "A, jak widzisz, przelewam morze do dołka" - odpowiada chłopczyk. "Czy ty myślisz, że tą małą muszelką przelejesz to ogromne morze do tego maleńkiego dołka?" - pyta ponownie Augustyn. Na co chłopczyk rezolutnie odpowiada: "Prędzej ja przeleje tą muszelką całe morze do tego maleńkiego dołka, niż ty zrozumiesz tajemnicę Trójcy Św."
Jestem pod ogromnym wrażeniem tegi wszystkiego pięknie to przedstawiłas Monika Flok
OdpowiedzUsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuńPiękne dzieło!
OdpowiedzUsuń