Dziś lektura może nie typowa jak na tą porę roku, ale to książka która skradła moje serducho już daaaawno temu i wiedziałam, że prędzej czy później się u nas zjawi. Dlaczego właśnie teraz? Wojtuś trenuje czytanie a ja próbuję przejść samą siebie aby podsunąć mu takie pozycje czytelnicze obok których nie będzie mógł spokojnie przejść obok. Takie które nie dadzą mu spokoju, takie przez które ciekawość będzie go gryzła i dziubała aż wreszcie sam z siebie kartka po kartce odkryje zawartość.
Tak ! Mamusia litości nie zna i przeszukuje internety aby położyć właśnie takie książki na Wojtusiowym biureczku i zaprzysiąc, że nie przeczytam ani słóweczka !!
I kiedy tak myślałam nad kolejnym trafionym tytułem przypomniałam sobie o książce
"Gdy smok się wprowadza"
Książka jest doskonała ! Minimum tekstu,
maksimum ilustracji, wielki format i temat tak trafiony, że lepszego nie
trzeba. No bo powiedzcie mi które dziecko nie chciałoby posiadać na własność smoka ?
Wojtko przeczytał książkę za pierwszym podejściem a Ala z
zapałem słuchała składanych przez brata słów. Bo Ala już dobrze wie,
że Wojtuś tak słówka składa tylko pierwszy razy potem zna książki na pamięć. Wy nawet nie wiecie jak niechęć czytania a chęć znajomości
treści ćwiczy pamięć. Wojtek już podczas pierwszego podejścia do książek tych
do samodzielnego czytania zapamiętuje ponad połowę treści a czasem i 90
%. I to się nazywa rozwijanie funkcji poznawczych :D
Ale
wracając do meritum czyli do książki. Jak doskonale widać i o czym pisać w
zasadzie nie trzeba wydana jest fenomenalnie ! Wielkie ilustracje,
bajecznie kolorowe, nasycone i takie które żyją swoim życiem. Moc emocji
na twarzach bohaterów, tu każda kreska ma znaczenie i drugie dno każdej ilustracji chyba przeznaczone bardziej dla rodziców niż dla maluszków. Bo kiedy się
przyjrzycie im lepiej odkryjecie, że ów smok oraz okoliczności poboczne
sprawiają, że poddawane jest w wątpliwość jego istnienie. Nie jest to
więc bajka fantasy tylko historia pokazująca wielką wyobraźnię jaką obdarzony jest
każdy kilkulatek. Opowieść ta to historia chłopca który mocno wierzy w
to iż kiedy wybuduje się naprawdę wspaniały zamek do jego wnętrza
wprowadzi się smok. Dlatego warto się postarać a najlepiej o tym świadczy fakt iż smok faktycznie przybył. A taki kumpel na praży to wielka frajda, można z nim robić tyle
ciekawych rzeczy i nigdy się nie nudzi. Jednak kiedy chłopiec chce się
podzielić swoim przyjacielem z najbliższymi, ci zdają się mieć jego
wymysły w najwyższym poważaniu. Co gorsze z czasem smok zaczyna
pokazywać też swoje mniej przyjemne oblicze a cała wina spada na naszego
głównego bohatera i co w takiej sytuacji zrobić...
Tego dowiecie się sami bo jestem przekonana, że nie powstrzymacie się przed zdobyciem tego tytułu.
Bardzo
fajna książka bez wielkich morałów i za to również ją sobie cenimy.
Jest fajna taka jaka jest.
To książka o chłopcu z wielkimi pokładami
wyobraźni, który potrafi stworzyć sobie przyjaciela i wspaniale spędzić z nim
czas sam na sam i nie nudząc się nic a nic. Każde dziecko ma w sobie głębokie pokłady tego ogromnego skarbu a my dorośli powinniśmy tylko im
pozwolić to odkryć nie zabijając zdobyczami nowoczesnej techniki.
Nuda jest szalenie cenna a więcej o niej pisałam TUTAJ.
Książkę polecam ogromnie i dodam w wielkiej tajemnicy, że zapowiada się jej kontynuacja !
Gdy smok się wprowadza
autor: Jodi Moore
ilustracje: Howard McWilliam
przekład: Magdalena Zielińska
wiek: 3+
format: 260 x 260 mm
objętość: 32 strony w kolorze
oprawa: twarda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.