Dziś druga część opowieści ze smokiem w roli głównej, no może nie głównej, bo smok cały czas jest jakby w tle, ale jednak ma znaczącą rolę. Zawsze gdy się zjawia, jest ogromnie wesoło ale jednocześnie zawsze wraz z nim przychodzą tarapaty. Bo smoka dorośli nie widzą, widzi go tylko mały chłopiec. Smok jest po części jego wyimaginowanym przyjacielem ale po części, sposobem na rodzące się, trudne emocje . Skąd te trudne emocje tym razem? No cóż przybyły wraz z rosnącym brzuszkiem mamy. Wtedy właśnie smok pojawił się na nowo, wraz z łóżeczkiem które czekało na nowego członka rodziny. Do połowy książki smok bawi się z głównym bohaterem, ale potem nagle dzieje się coś nieoczekiwanego, co wprowadza chłopca w jeszcze gorszy nastrój, coś co przelewa szalę goryczy, co się stało tego nie zdradzę....
Cokolwiek by nie mówić, pojawienie się w domu, w rodzinie maluszka, wywraca wszystko do góry nogami. Dom staje na głowie a rodzice chcąc, nie chcąc nagle musza swój czas rozdzielić mało sprawiedliwie. W dodatku nawet kiedy ten czas wreszcie mają, bo maluch śpi, to trzeba być cicho a rodzice mają moc innych obowiązków domowych z którymi musza podołać. Starszemu rodzeństwu (czasem nie wiele starszemu) często ciężko poradzić sobie z nowa sytuacją, nie zawsze to rozumieją a nawet jeżeli tak jest, emocje czasem w nich szaleją, wrą i wszystko się w nich buntuje.
Czyli ni mniej ni więcej pojawia się SMOK.
Czyli ni mniej ni więcej pojawia się SMOK.
Publikacja jak i wszystkie pozostałe książki wydawnictwa Czytam jakie do nas trafiły, jest wydana w przepięknej postaci. Te książki się po prostu pochłania wzrokiem. Doskonałej jakości papier, niczym fotograficzny, całostronicowe, niezwykle i zjawiskowe ilustracje. Znacząca przewaga obrazu nad słowem. Obraz ma tu wręcz nadrzędne znaczenie. Czcionka jest duża, co bardzo ułatwia czytanie dzieciom. I to wszystko sprawia, że do tej lektury dzieci namawiać nie trzeba. Najpierw ją oglądają, oglądają i oglądają a potem nie wytrzymują z ciekawości i czytają od deski do deski. Duszkiem.
I choć nie jest to lektura z serii pierwsze czytanki, to znakomicie spisuje się właśnie w takiej roli.
Twarda oprawa, duży format niezwykle ciekawy temat.
Gdybyście marzyli o rzuceniu okien na pierwsza cześć która towarzyszy nam do dziś i nadal jest chętnie wertowana zapraszam TUTAJ.
W publikacji, umieszczono dwie zbiorowe grafiki, prezentujące zbiór fotografii rodzinnych przed przyjściem dzidziusia na świat i już po. Widać tam znakomicie, ten przewrót jaki się wydarzył. Wokół kogo teraz wszystko się obraca i krąży. Starsza siostra, która już raz miała do czynienia z młodszym bratem, jest niezwykle pomocna. Bardzo stara się i opiekuje bobasem, kąpie go, zmienia pieluszki, rozwesela. Co prawda starszy brat czy raczej brat środkowy, też to robi na swój sposób, ale te jego sposoby choć wywołują radość u maluszka, nie spotykają się z aprobata rodziców.
A smok, jak to smok napsoci, namówi chłopca do kuszenia a kiedy trzeba się tłumaczyć, sprytnie się chowa czy kamufluje i cała wina spada na chłopca. A przecież nikt nie wierzy w te bajki o smoku, ba wszyscy domownicy maja ich już serdecznie dość.
A smok, jak to smok napsoci, namówi chłopca do kuszenia a kiedy trzeba się tłumaczyć, sprytnie się chowa czy kamufluje i cała wina spada na chłopca. A przecież nikt nie wierzy w te bajki o smoku, ba wszyscy domownicy maja ich już serdecznie dość.
Kiedy czekaliśmy na Kubusia (naszego trzeciego najmłodszego smyka), byłam pełna obaw, odnośnie Alusi. Wojtek już był starszym bratem od 4 lat, dla niego nie była to żadna nowość. Jednak stracenie pozycji najmłodszego dziecka, bywa bolesne. Dlatego na wszelkie mi znane sposoby próbowałam przygotować Alicje na przyjście młodszego brata, w nasze domowe progi. Musze przyznać, że spodziewałam się sporych problemow, zwłaszcza że moja córeczka ma bardzo trudny charakter, a tym czasem stało się zupełnie odwrotnie, nie było żadnych problemow. Pełne zrozumienie, troska, cisza kiedy trzeba, zero zazdrości, ba wręcz przeciwnie ogromna pomoc. Dużą zasługę przypisuje również lekturom, takim jak ta. Publikacjom, które nie słodzą, nie upiększają, nie mówią że będzie lekko i łatwo. Dziecko które wie, że dzidziusie potrzebują dużo opieki, że płaczą, że często jedzą, lubią ciszę oraz to, że mama będzie zmęczona, że może być nerwowa przygotowują się na to wszystko i nie jest to dla nich zaskoczeniem. Dziecko które myśli, że będzie się miało z kim bawić zaraz po powrocie ze szpitala, oraz że będzie pięknie, cudnie, uroczo i pachnąco nagle zderza się z rzeczywistością i grunt wali im się pod nogami. Takie podejście do tematu serdecznie rozradzam i odradzam.
"Gdy smok się wprowadza ponownie" to wyjątkowa lektura, bardzo potrzebna i taka która gorąco polecam. Bo nawet u nas, choć już Kubulek jest z nami 5 miesięcy, znakomicie się sprawdza, zachęca do rozmowy, opisania emocji i sytuacji które są, było nie było zbieżne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.