Strony

29 cze 2018

Zwierzoobjaśniarka


Książka zdecydowanie niebanalna i inna niż wszystkie. Znajdziecie w niej po trosze naukowej erudycji, pozytywnego dystansu do świata jak i luzu. Żonglerka słowem, zabawa osiągnięciami i wysiłkami naukowców, frajda w balansowaniu po zakamarkach kultury i wyobraźni. 
Bardzo ciekawym pomysłem, jest użycie specjalistycznej terminologii oraz podpisów pod ilustracjami które na myśl przywodzą starodawne dzieła.

Już same tytuły rozdziałów dużo mówią, o wnętrzu publikacji ot choćby: „Karczoch – jego życie i dzieło”, „Smartobjaśniarki i przyszłość ludzko-zwierzęcego świata”?. 
Wewnątrz rozdziałów, będzie tylko ciekawiej lub bardziej irracjonalnie jak ktoś woli, ale na pewno zabawnie. Poznamy tam takie hasła jak magnetotransfuturofon, prąd indyferambiwaleprokrastynowany lub autotelodenzynwoltuinterlokutor. 
Poczucie humoru jest wyśmienite, ot choćby taki fragment: 
"Skonstruował paraboliczną antenę satelitarną z nimbofrenu, która w efekcie optymalnego zidiosynkretyzowania biostymulowała korowo-przyśrodkową część ciała migd… To znaczy przyczepił sobie taśmą klejącą do głowy antenkę, gdyż sądził, ze myśli mogą być przenoszone przez powietrze jak pyłki przez wiatr”

Lub inny równie przyjemny:
„Robale nie tylko go nie posłuchały, lecz w nocy urządziły potańcówkę i zaprosiły na nią wszystkich swoich ziomków: mrówki, chrząszcze i stonogi. Była to noc hulanek"






Poznacie tu wielkie sławy jak Eisenhauhauer, Panda Minelli, Toto Kotunio, Pablo Bykasso i Kylie Minog. Przypomniecie sobie hity z płyty czyli przeboje złotych rybek, takie jak "Kiedy powiem sobie ość", "Przepłyń to sam" oraz "Moja i twoja mierzeja". 
Przyznam szczerze że tłumaczka podjęła się karkołomnego przedsięwzięcia za którego efekty należy jej się Nagroda Nobla. Bo przetłumaczenie tego tekstu tak aby był czytelny, pełen smaczków i zabawny dla polaka musiały spędzić jej sen z oczu niejednej nocy. Owacje na stojąco. 




Komunikacja ze światem zwierząt, fascynowała ludzi od dawana. Już święty Franciszek używał prototypu zwierzoobjasniarki do rozmów z wilkiem i innymi zwierzakami.
Autor książki właśnie wpadł na trop traktatu analityczno-biograficznego Codex Moclob, a w nim na wywody, szkice i zapiski Bonawentury Karczocha, który wynalazł zwierzoobjaśniarkę. 
Czym jest ów wynalazek? Tłumaczem z języka zwierzęcego na ludzki i odwrotnie. Taki patent musiał zmienić świat i jego dzieje. Zwierzoobjaśniarka ujawniła człowiekowi poglądy, myśli, uczucia charaktery czy też usposobienie zwierząt. Tylko czy ludzie potrzebują takiej objaśniarki? Być może to wszystko widać, jak na dłoni, tylko wystarczy chcieć się przyjrzeć zwierzętom z bliska. Odkryć moc niewerbalnych sygnałów które nam dają. Na to w mojej opinii chciał uwagę zwrócić autor tej niepozornych rozmiarów książki.






Trafne skojarzenia, gibki język i duże poczucie humoru, to ogromne plusy tej publikacji. Jej wnętrze jest pełne smaczków językowych. Książka napisana z przymrużeniem oka, przez co bardzo szybko i przyjemnie się ją czyta.

,,Transmitowane dźwięki miały taką częstotliwość, że wprawiały w rezonans oranżadę w karafce po Jasiu Wędrowniczku, a drgania, zarejesyntronizowane na płycie winylowej z podwójnym pilastrem, po błyskawicznej aliteracji zostały zekwalizowane i przekazane do wyjścia audio prądem indyferambiwaleprokrastynowanym (oczywiście bez autotelodenzynwoltuinterlokutorów)."

,,Zwierzoobjaśniarka” to także, a może przede wszystkim niezwykłe ilustracje, bez których nie byłaby tym czym jest. Rozmaite techniki jakie zostały tu wykorzystane, pięknie podkreślają treść i jej zawiłości. Książkę polecam dla trochę starszych dzieci, tych powyżej 10-ego roku życia. Im wyższy stan umysłu tym zabawniej i ciekawiej. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.