Jak się jest mamą po raz pierwszy to się wszystko sprawdza na chybił trafił.
Kiedy się jest nią po raz drugi, wszystko jest dużo prostsze i cały galimatias wokół-dziecięcy sprowadza się do tego co sprawdzone. Podobnie, tylko jeszcze prościej jest kiedy stajemy się mamą po raz trzeci. Bo ja dajmy na to wiem, co się już sprawdziło na 100% przy poprzedniej dwójce i to jest moje must have.
Kiedy się jest nią po raz drugi, wszystko jest dużo prostsze i cały galimatias wokół-dziecięcy sprowadza się do tego co sprawdzone. Podobnie, tylko jeszcze prościej jest kiedy stajemy się mamą po raz trzeci. Bo ja dajmy na to wiem, co się już sprawdziło na 100% przy poprzedniej dwójce i to jest moje must have.
Powiecie pewnie to co ostatnio usłyszałam u lekarza "proszę nie porównywać dzieci".
Niech sobie mówi kto co chce, choć rzecz jasna są liczne różnice, to są też liczne prawidłowości. Żadne moje dziecko nie brało do buzi małych przedmiotów, wszystkie moje dzieci kochały jedzenie ponad wszystko, wszystkie od pół roczku wzwyż niczym magnes ciągnęło do książek, każde z nich zasłuchiwało się w wierszach do snu. Nie w byle jakich wierszach trzeba tu dodać. W tych najbardziej doborowych, rytmicznych, z pięknym brzmieniem. Dlatego cała trójka się na nich wychowała. Oczywiście posiadamy liczne publikacje papierowe, ale jednak co sztywniaki, to sztywniaki i one są bezwzględnie niezbędne w naszym domu. Bo jak czytać z dzieckiem i bronić mu bezpośredniego dostępu do literatury. Nie, nie da się bo zaraz płacz i histeria. A książkę przecież trzeba poślinić, posmakować, rzucić raz i drugi - takie prawo maluszka. Zaraz dojdzie pokazywanie paluszkiem, pierwsze i mało delikatne próby samodzielnego wertowania książek. Dlatego nie czekałam i zamówiłam kilka ukochanych tytułów na dobry początek. Teraz to już nawet nie moja rola, czytanie i pokazywanie obrazków, od tego Jakub ma starsze rodzeństwo. A co do wyboru książek - SKRZAT.
Dlaczego Skrzat ? Bo książeczki mają fajny format, bo posiadają cudowne ilustracje, które kochają Alusia z Wojtkiem. Bo jest na nich moc dodatkowych szczegółów które można pokazywać, nazywać i naśladować. Posiadają też zaokrąglone rogi i są bardzo solidnie wydane. Po prostu znakomite do czytania, kartkowania, odkrywania i wszystkiego tego co poboczne.
Wojtuś te wszystkie utwory nadal zna na pamięć, Alusia nigdy ich z kolei nie przyswoiła, choć potrafi każdy z nich opowiedzieć własnymi słowami.
Pamięć ma całkiem dobrą tylko, że nie dosłowną. Jak będzie z Kubusiem nie wiadomo. Na razie lubi zasypiać do To-to-tak, to-to-tak, to-to-tak, oraz spędzać wspólnie czas ze starszakami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.