Jeżeli ktoś uważa, że krowy są nudne i nie mają polotu, że tylko stoją i bezmyślnie przeżuwają trawę ten powinien czym prędzej poznać Krowę Matyldę, krowę z którą nuda nie grozi. Krowę przez duże K, nietuzinkową która przełamuje wszelkie konwenanse. Etykieta, zwyczaje, normy powszechnie przyjęte o nie to na pewno nie odpowiada Matyldzie i jej przyjaciołom. To też fajna lekcja życia dla dzieci, że nie zawsze trzeba żyć tak jak nakazuje ogół, że można łamać stereotypy.
Ale poza tą dalekosiężną myślą, która pewnie tylko mi jednej przyszła do głowy a na pewno nie wpadnie na nią kilkulatek to Krowa Matylda jest po prostu przesympatyczną bohaterką i wraz z całym gospodarstwem z pewnością wciągnie w lekturę (i to nie jednokrotną) młodego a nawet całkiem małego czytelnika.
Bo książki z Matyldą w roli głównej, są doskonałym przejściem z książek bez słów, z książek sztywnostronicowych - w świat książek "prawdziwych". Ogromna przewaga ilustracji nad tekstem, tekstu jest tu naprawdę niewiele. Prościutki język, fajne poczucie humoru, odrobina braku powagi i absurdu. Ta książka jest stworzona z myślą o dzieciach ale i dorosły się uśmiechnie pod nosem, pędząc przez kolejne stronice. Zresztą starszak też się świetnie bawi przy tej lekturze, bo wyłapuje więcej smaczków zawartych na ilustracjach niż maluch.
Pierwszy tytuł to Matylda na czatach. Z tego tytułu dowiemy się między innymi jak nasza rogata bohaterka stała się krową pocztową. Gdyż wszystko miało swój początek, wtedy kiedy Matylda czatowała na listonosza. Bowiem jej pasją było atakowanie go i przeganianie ze swojej posesji na milion rozmaitych sposobów. Już podczas porannego dojenia, Matylda dumała w jaki sposób i jaką kryjówka wykorzystać. Trzeba przyznać, że pomysłowości jej nigdy nie brakuje (za to ją kochamy chyba najbardziej). Krowa rozkochana w nowym hobby, dwoiła się i troiła, planując swoje podstępne zasadzki a tym czasem wynikały z tego same problemy. Listonosz miał nerwice i nocne koszmary z krowami, za to gospodyni już nie pamiętała, kiedy dostała normalną nie roztrzaskaną i nie zdruzgotaną paczkę.
Pewnego dnia tak listonosz jak i gospodyni postanowili, położyć kres tym krowim wybrykom ale czy to takie proste poradzić sobie z nasza bohaterka ? Czy plan listonosza, polegający na przekupieniu Matyldy się powiedzie ? Czy gospodyni powstrzyma swoja podopieczną ?
Czy wszystko się skończy pomyślnie?
Jedno jest pewne, moc przezabawnych sytuacji i humor z najwyższej półki.
Matylda już od rana nie jest sobą, tak zaczyna się opowieść Krowa Matylda jest chora.
Czuje się niewyraźnie a za to bardzo wyraźnie widać, że chwyciło ja jakieś choróbsko. Gospodyni nie czeka na rozwój wypadków. Zakasuje rękawy i działa na wszelkie sobie znane sposoby aby tylko jak najszybciej pomóc swojej pupilce. Inhalacje, płukanie gardła, zimne okłady, ciepło czerwonego światła oraz moc odpoczynku... jakoś nie pomagają. Nie ma wyjścia, szybko trzeba dzwonić po weterynarza. Domowe sposoby zawodzą a Matylda czuje się tylko gorzej.
Czy weterynarz pomoże ? Czy znajdzie metodę na krowie przeziębienie ?
Czy Matylda wróci do sił i pracy ?
Najfajniejsze z wszystkiego są ilustracje, prawdziwe mistrzostwo świta, sama jestem ogromnie ciekawa pozostałych książek i przygód Krowy Matyldy która na pewno jeszcze się u nas pojawi. Dbałość o detale, ciekawa kreska, wielkie poczucie humoru ilustratora i autora zarazem.
Naszymi wielkimi faworytkami, poza główną bohaterką są kury, takie malutkie, ale jakie przewrotne. Zawsze ukazane przekomicznie i to ich historie poza motywem przewodnim lubimy śledzić najbardziej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.