Adwent to wyjątkowy czas, taki który wprowadza przede wszystkim w domową codzienność dużo ciszy. Tegoroczny adwent przywitał nas bajeczną zimową aurą i śniegiem po pas, więc jest doprawdy niesamowicie. Lubimy te przygotowania, odliczanie i wyrzeczenia których, nie trzeba w zasadzie zupełnie sobie wyszukiwać, same się pojawiają, jak choćby codzienne pobudki aby dotrzeć przed szkołą, pracą czy przedszkolem na poranną Mszę Świętą. Jest to też ten okres kiedy wieczory stają się długie i mam możliwość wrócić do wspólnego czytania książek, co latem jest wręcz nie realne bo dzieci do późnych godzin wieczornych szaleją na świeżym powietrzu. Staram się odkąd pamiętam aby te wieczorne czytanki były mądre, pouczające, wartościowe i wnoszące coś w życie dzieci i nasze jako rodziny. Oto jedna z nowości w naszej biblioteczce, która jednocześnie przypomina przyjście na świat naszego Zbawiciela a przy okazji stała się codzienną motywacją do treningu samodzielnego czytania dla Jakuba.
Co mnie urzekło w tej książce to przepiękne, pełne ciepła i przyciągające ilustracje. Takie wypełnione pokojem i spokojem. Tekst jest klarowny, historia wcielenia jest napisana językiem prostym i zrozumiałym ale co mnie zaskoczyło, mimo iż to lektura z przewagą ilustracji nad tekstem, sama treść jest tu przedstawiona obszernie. Moim zdaniem odnosząc się do Pisma Świętego, autor zawarł tu większą część najistotniejszych aspektów, nie zostało tu nic pominięte mimo, że udało się zawrzeć to co istotne w słowach zrozumiałych i intuicyjnie łatwych do przyswojenia ale też ciekawych dla kilkulatków, do których jak sądzą skierowana jest ta książka. Mamy w swojej biblioteczce dużo rozmaitych tytułów a ten zainteresował swoją głębią nawet starsze dzieci. Co fajne dla młodszych osiołek jest tu jednym z bohaterów, taki zabiegów z wprowadzeniem zwierzątka w fabułę zawsze się celująco sprawdzał u moich dzieci, przy zgłębianiu trudniejszych treści, może nie tak atrakcyjnych czy mało zrozumiałych w wieku przedszkolnym. Tu osiołek stale towarzyszy Świętej Rodzinie, co więcej jest już pokazany przy Zwiastowaniu, ale nie znika też w późniejszym czasie kiedy Józef z Maryją muszą ruszyć w dalszą wyprawę, uciekając do Egiptu.
Byłam też szczerze zaskoczona faktem, którego nie widziałam w żadnej innej z książek dla dzieci, faktu który bardzo często jest pomijany a o którym już nie raz czytałam w opisach różnych biblistów. Trzej mędrcy zawsze kiedy przestawiani są w takich publikacjach, kartkach świątecznych czy też kolędach są umiejscawiani w tym samym miejscu i czasie co same narodziny Jezusa. Zawsze widzimy ich w stajence wraz z pasterzami i Świętym Niemowlęciem. Tymczasem jeżeli wydarzyło się to naprawdę jak sądzimy, to było to znacznie później, kiedy mały Bóg-Człowiek miał co najmniej dwa latka. I tak to też zostało zobrazowane na jednej z ilustracji naszej dzisiejszej lektury. I choć ja już wcześniej miałam tą wiedzę, to moje dzieci były zaskoczone. To bardzo miłe, że ktoś wyłamał się i wykroczył poza kanon, idąc tropem najnowszych odkryć biblijnych.
Bardzo podoba mi się też, to że historia opowiedziana w tej lekturze nie kończy się na stajence tylko dopiero w momencie kiedy nasza Rodzina musi uciekać do Egiptu. To też nowość dla mnie w lekturze Bożonarodzeniowej dla najmłodszych.
Piękna, wartościowa, nic nie pomijająca i pełna głębi książka. Wypełniona od deski do deski i po same brzegi, przepięknymi ilustracjami w niezwykle przyjaznych i ciepłych barwach oraz tworzonych miękką kreską niejako otulającą małego (i nie tylko) czytelnika aurą pokoju i ciepła. Niezwykła to lektura i zdecydowanie polecam ją na te długie przed świąteczne wieczory a może na sam dzień Bożego Narodzenia w świetle choinkowych lampek w pobliżu szopki i przy wtórze kolęd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.