Maria Magdalena - dziewica i jawnogrzesznica

by - kwietnia 07, 2021

 
Zawsze czułam się mocno związana z moją świętą patronką. Maria Magdalena, podświadomie była mi ogromnie bliska. Jednak kiedy zobaczyłam dwa tytuły z nią związane uświadomiłam sobie, że na dobrą sprawę wiem o niej tyle co i nic. Kim była? Kim się stała? Dlaczego była tak niezwykle ważna dla Jezusa, iż to jej właśnie ukazał się po zmartwychwstaniu, jako pierwszej. Dlaczego upadła tak nisko, że zamieszkało w niej 7 złych duchów. 7 to znak pełni, czyli innymi słowy, były w niej wszelkie złe duchy jakie istniały. Jak z kobiety opanowanej grzechem, przemieniła się w uosobienie skruchy, pokory i miłości do Boga? Jak, idąc za tytułem, jawnogrzesznica może być dziewicą? Tak wielka sprzeczność, tak wielka tajemnica, tak wielka święta. Jeżeli tak jak ja chcecie poznać, tą co by nie mówić niezwykłą postać, zapraszam do lektury tego i kolejnego wpisu który jeszcze dziś.

W mojej ręce jako pierwsza wpadła nieszablonowa opowieść francuskiego dominikanina, którą albo się pokocha albo odrzuci. Ja przeczytałam ją jednym tchem, nie dałam rady odłożyć jej na półkę, nie docierając do ostatniej kropki. 
"Jej tajemnicą jest to, że zawsze chciała kochać. Nigdy nie pragnęła niczego innego"




W pierwszej chwili po przeczytaniu tej książki byłam przekonana, że autor opiera się w znacznej mierze na własnej fantazji i piśmienniczym kunszcie. Jednak po przeczytaniu drugiej bardziej "historycznej" lektury o tej świętej, doszłam do wniosku, że obie publikacje są mocno osadzone na Biblii oraz na treściach tradycyjnych ksiąg i przekazów. Okazuje się, że obie lektury utożsamiają Marię z Betanii, siostrę Marty i Łazarza, oraz kobietę obmywająca stopy Jezusa własnymi łzami właśnie z Marią z Magdalii. Książka którą dziś Wam pokazuje ukazuje nam Marię jako kobietę niezwykłą. Zamkniętą w sobie introwertyczkę, niezrozumianą, przez nikogo, odrzucaną przez wszystkich, przez swoją prostotę a za razem bogactwo wewnętrzne. Odtrąconą przez swoja niezgodę na grę pozorów, na emocje w związku z tym narastające tak bardzo, że nie możliwe do utrzymania na wodzy. 
Marię poszukującą prawdziwej miłości, ale nie tej ludzkiej, powierzchownej, miłości głębokiej prawdziwej. Marii będącej całej Miłością. Marii zagubionej i poszukującej. 
To opowieść nie tylko o tej świętej ale o każdym bycie ludzkim, który jest stworzony na obraz Boga, ma wpisaną w sercu potrzebę wiecznej, nieskończonej, bezwarunkowej, czystej i autentycznej Miłości. Zostawił nam ją tam Ten, który jest samą Miłością.  

Magdalena, dopiero kiedy spotyka na swojej drodze Jezusa, obiera właściwy azymut. Przestaje szukać - podążą. Przestaje się miotać - osiąga wewnętrzny pokój. Kończy z grzechem, teraz już nie potrzebuje niczego, znalazła wszystko. Rozkwita, świeci jego blaskiem, jest już pełna i kompletna. 
Czyż nie jest to tęsknotą każdej kobiety. 

Jaka nie jest ta książka? Nie jest prosta. Nie jest lekka. Nie jest jednoznaczna.
Jest za to intrygująca i kontrowersyjna. Nie daje gotowych odpowiedzi, zmusza do myślenia, gra na rozmaitych strunach naszego serca, szarpie nimi, czasem wzburza, wywołuje oburzenia a nawet niezgodę. Pozostaje w pamięci na długo i jeszcze dłużej rezonuje we wnętrzu. To ważne, bo jej treść nie spływa po czytelniku jak po kaczce. Skłania do refleksji. Jest to mogę śmiało powiedzieć, książka wymagająca sporej odwagi, żeby nie spojrzeć na nią z odruchowym "nie chcę mieć z tym nic do czynienia" niczym Faryzeusze. 

Bóg jest miłością, my będziemy sądzeni tylko i wyłącznie z miłości. Wszystko co nią nie jest, zniknie i przepadnie. Słońce i jego niszczycielska moc sprawia, że cokolwiek się do niego nie zbliża, staje się tylko wspomnieniem. Jednak jest jedna rzecz, której słońce nie jest w stanie zniszczyć - ogień. 
W słońcu Bożej miłości, tylko ogień naszej ludzkiej niedoskonałej miłości się ostanie, nic ponad to.





Jakie emocje wzbudza we mnie Maria Magdalena po przeczytaniu tej książki?
Rozmaite, cała paletę odczuć. Jej przeszłość nadal nie godzi mi się ze słowem dziewica, jakkolwiek by na to nie patrzeć, nie umiem się z tym zgodzić. Jednak nie muszę, nie o zgodę tu chodzi tylko o rozszerzenie pola widzenia i rozumienia. W imię miłości każdy z nas robi rozmaite rzeczy. Ludzie popełniają czyny, których nie mieli w planach, a nawet dotychczas nie uznawali za właściwe. Temu nie da się zaprzeczyć. Książka uczy nas tego, co każdy z nas powinien sobie wyryć w sercu. Nie oceniaj, bo nie znasz całej prawdy. Nie osądzaj, bo sam nie chcesz być sądzony. Nie potępiaj, bo to nie do Ciebie należy. Nie stygmatyzuj, nie szereguj, nie umieszczaj na nikim etykietki, bo nie znasz jego przyszłości, przyszłości ani ran czy tym bardziej nie wiesz jak bardzo żałuje tego co zrobił. Być może żałuje dużo bardziej, niż ja czy Ty, kiedykolwiek pożałujemy swoich złych czynów. A jak wiemy "Nawet sprawiedliwy może upaść siedem razy" - co znaczy liczba 7 już pisałam powyżej.

"...On wie o niej to, czego nikt inny o niej nie wiedział, nawet ona sama. Nie ocenia jej przez pryzmat tego, co robi, kim jest. Patrzy spojrzeniem, jakim Stwórca darzy stworzenie. A ona czuje się godna tego spojrzenia. Taka, jaka jest. Rozpoznana. On i ona tak blisko siebie. Oderwani od świata. Po jednej i tej samej stronie. Rozstrzygające spotkanie. Już ta pierwsza chwila odmieniła ją na zawsze. Jest tym spotkaniem głęboko poruszona. Zaczyna podążać za grupką wędrowców, obserwując ją z daleka. Jest zaciekawiona. Patrzy, słucha. Idzie Jego śladem...."

Maria Magdalena staje się całością dzięki Jezusowi. Akceptuje w sobie wszystko, wielka skrucha jej serca i żar przyciągający ją do zbawiciela, przemieniają bezpowrotnie. Od Boga otrzymała wybaczenie, zrozumienie i szansę na nowe, lepsze życie - to oferta jaką Trójca Święta składa nam każdego dnia. Od siebie Maria Magdalena dała żal za grzechy, szczerą wiarę, pełną ufność i cała miłość jaką tylko posiadała, bez reszty. 

Jean-Pierre Brice Olivier (ur. 1957 r.), dominikanin, ceniony kaznodzieja, mówca, znawca sztuki, przez kilkanaście lat związany z paryską galerią. Ma w dorobku kilka książek. Jego teksty zdradzają wielką wrażliwość, ale nie należą do lektur łatwych, bo wielkich spraw autor nie chce ani upraszczać, ani banalizować, za to konsekwentnie przybliża się z właściwą sobie delikatnością do wielkiego tematu miłości. 

A może spodoba Ci się także

0 komentarze


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.