Dziś kolejne witraże. Tym razem, dużo prostsze do zrobienia. W zasadzie ramy jest w stanie zrobić już 6 latek. Jeżeli tylko obrysujemy mu kształt. Ramki są zrobione z pianki kreatywnej, a piankę się cudownie tnie, dużo przyjemniej niż papier. Wnętrze podklejałam tym razem taśmą klejącą, szeroką i transparentną. Do taśmy Ala kleiła pocięta w koła bibułę. 

Zapraszam na seans i do subskrybowania naszego kanału na YouTube.

Witraże, bardzo je lubimy bo tworzą we wnętrzu fajny klimat. Zwłaszcza kiedy nadchodzi Boże Narodzenie, za oknem brak śniegu a w dziecięcym pokoju nie ma też choinki. Wtedy takie witraże robią coś niezwykłego. Najtrudniejszym elementem jest przygotowanie czarnej ramy i postaci. Bo wyklejenie tła bibuła to już bułeczka z masłem nawet dla przedszkolaka. 

Ja zawsze kleje witraże na folii do laminowania, jednak często wykorzystywany jest do tego pergamin, tańszy i łatwiej dostępny. Podświetlony słońcem mimo, iż nie przeźroczysty daje równie ciekawy efekt jak transparentna folia. Bibułę można pociąć dowolnie, w kwadraty, kółka, serduszka, paski. W zasadzie nie ma to większego znaczenia, im bardziej kolorowo tym ciekawiej. 

Wciąż dostaję moc wiadomości o pliki z kodowankami, tymczasem wszystkie są na blogu, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę. Jednak żeby Wam ułatwić szukanie konkretnych kart, wszystkie publikuje je w jednym zbiorczym pliku i jeżeli jakieś kodowanki są pojawią będzie on cyklicznie powiększany i poszerzany. 

I'm still getting hundreds of messages about coding printables, meanwhile they are all on the blog, just type in the search engine. However, to make it easier for you to search for specific cards, I will publish all of them in one aggregate file, and if there are any new cards it will be cyclically enlarged and expanded.

Nauka języka to w obecnych czasach nie tyle ważna sprawa, czy umiejętność która może się przydać w przyszłości. To baza, podstawa, drzwi otwierające przed człowiekiem świat. To nie tyle możliwość, co obowiązek. Istotę nauki języka angielskiego widać choćby po tym, że w każdym państwowym przedszkolu ten język jest obowiązkowy. Maluchy chłoną każde nowe słowo niczym gąbka. Nauka języka to w dużej mierze, zasób słów jaki się posiada. Bo sama perfekcyjna znajomość gramatyki nie wystarcza. Co istotne, dzieci gramatyki uczą się intuicyjnie, podobnie jak tej w języku polskim. Zanim dowiedzą się na lekcjach polskiego dlaczego mówimy tak a nie inaczej wykorzystujemy to w praktyce od kilku ładnych lat i to z dużym powodzeniem. Słówek też najlepiej uczyć się w praktyce, poprzez rozmowę, słuchanie słowa mówionego czy czytanie książek.

Ronaldo, to już nie tylko osoba, już nie tylko człowiek, jego wizerunek to można powiedzieć, marka. 

Książki z jego udziałem, ukazują się jak grzyby po deszczu, a każda wydaje się być bestsellerem. Dotychczas postać Ronalda w naszym domu nie cieszyła się w zasadzie zainteresowaniem. 

Aż do teraz, a to wszytko za sprawą publikacji jakiej jeszcze nie było. 

13 listopada ukazał się wyczekiwany przez fanów piłkarza komiks, w którym gwiazda Juventusu Turyn zmieni się w superbohatera.

Polska edycja komiksu ukazała się wyłącznie nakładem wydawnictwa "Dwukropek". 

Baśnie, czy je czytamy? Rzadko. 

W zasadzie nie wiem czemu, nie ma ku temu jakiegoś specjalnego powodu. 

Baśnie jednak są u nas głównie słuchane. Mamy płyty z baśniami i uwielbiamy je włączać czy to w aucie czy w ciągu dnia. Nie mam zbyt wiele czasu na czytanie dzieciom książek, są to u nas głównie wieczory. Tymczasem książki pojawiają się wciąż nowe i nowe. Dlatego co może być odsłuchane, nie jest czytane. Ta zasadza obowiązuje już dawno, bo podwaja ilość poznanych lektur.

Komiksy, komiksy, komiksy - ich nigdy za wiele i nigdy dość. Wojtek choćby jak był zmęczony na komiks zawsze znajdzie jeszcze siły. Wieczorem, po szkole, w aucie gdzie tylko jest możliwość i opcja. Bardzo mnie to cieszy, bo było nie było jest to czytelnictwo i to level hard, bo czcionki rozmaite a Wojtkowi idzie to śmigiem. Także duma jest, że udało się zaszczepić czytelniczą pasje, jeden zero dla mnie jeszcze 2 latorośle w natarciu. Lucky Luk. Człowiek z Waszyngtonu to już 73 TOM w serii. Czemu jest pierwszym u nas ? Nie mam pojęcia, szczerze mówiąc, widocznie do tej pory było nam jakoś nie po drodze. Jednak myślę, że Westernowy klimacik Wojtkowi przypadnie do gustu i będzie to kolejna seria do zbierania i kolejny tytuł do wpisywania na listę prezentów must have. 

Są tu fani Elsy i Anny, dwóch sióstr które chcąc, nie chcąc kojarzy chyba cały świat?

Na ekrany wkroczyła II część przygód księżniczek z Arendalle, więc nie mogło zabraknąć nowych Lodowych publikacji, czyż nie? Dziś nie lada gratka dla fanów filmu. Pięknie zilustrowana bajkowa opowieść przelana na papierowe stronice. 

Czy w komnatach Arendelle gości duch? Jakie skarby można znaleźć w pałacowej bibliotece? Czemu Elsa chce udać się na północ i kto dotrzyma jej towarzystwa w tej ryzykownej wyprawie? 

Jeż Julek to zabawka interaktywna. Nasz najmłodszy smyk uwielbia zabawki mówiące a zwłaszcza te śpiewające. Stąd własnie nasz wybór padła na tego urokliwego zwierzaczka. Nie jestem fanką zabawek multifunkcyjnych takich z serii "gram, świecę, jeżdżę i wyprowadzam psa na spacer". 

Za to ubóstwiam zabawki które skupiają się na jednej umiejętności, bo dzieci kochają zabawki funkcyjne. 

Zabawki takie jak Jeżyk Julek nie przytłaczają malucha milionem bodźców i nie wprowadzają mentliku, jednocześnie nie rozdrażniają go. Jeżyk skupia dziecko na zabawie, zachęca do interakcji i stymuluje pamięć, ucząc piosenek i rymowanek. 

Już grudzień, najwyższa pora rozejrzeć się za prezentami. W zasadzie, to już nie tyle pora na szukanie prezentów, co ostatni dzwonek na ich zamawianie. Dziś prezent który zachwyci każdą wielbicielkę lalek. Alusia w każdym liście do św. Mikołaja wymienia jeden główny podarunek - lalkę. Dziś chciałam Wam pokazać nasze tegoroczne odkrycie w tej dziedzinie, mimo, że lalki z serii Natalia Collection, są na rynku od bardzo dawna. Asortyment lalek z tej serii jest wielki, laleczki mają przeróżne funkcje i możliwości. Jedne swoim wyglądem przypominają bobaski, inne są bardziej podobne do swoich właścicielek. Każda dziewczynka ma inne upodobania, preferencje i marzenia. Dlatego taki wybór jest doskonałym rozwiązaniem, zwłaszcza że nie idzie on w parze z wysoką ceną. Laleczki są przede wszystkim śliczne, dopracowane pod każdym względem, wykonane z jakościowych materiałów a każda z nich zaskakuje czymś innym. 

Mam wielką słabość do czekolady, nie przepadam za to za ciastami. Ta książka z pewnością jest przełomową pozycją w mojej skarbnicy lektur kulinarnych. Czekolada płynie wartką rzeką przez wszystkie jej stronice i strach otworzyć którąkolwiek kartkę, żeby nie poczuć wielkiego pragnienia danego wypieku. Dzieje się to głownie za sprawą niesamowitego wydania. Książka ma tak zjawiskową oprawę fotograficzną, że niemal czuć snujący się wkoło zapach tych ciasta, deserów i słodkości. Nie powiem lektura jest dość groźna i niebezpieczna bo oglądając kolejne stronice czuję, że przybywa mi kilogramów, ale te pozycje są warte grzechu skosztowania. Jedna po jednej, od czasu do czasu, po kawałeczku, od święta i w niedzielne popołudnie do kawusi. Mniam...