W czasie deszczu dzieci się nudzą ??

by - czerwca 21, 2015



Moje dzieci się zdecydowanie nie nudzą nigdy, ani w czasie upałów ani podczas mroźnej zimy ani tym bardziej podczas deszczu, a co więcej bardzo dbają o to abym i ja się przy nich nie nudziła :P

 Jedyny wyjątek to burza, wichura i mróz -10 (i to taki bez słonka) kiedy z domu nie wychodzimy. Dodam, że to wcale nie za sprawą moich przekonań, zaciętości czy też walki o hart ducha i ciała moich dzieci. Jeśli o mnie chodzi to ja jestem bardzo ciepłolubnym stworzeniem, zdecydowanie południowo - włoskim typem człowieka i kiedy wieje, leje i sypie chętnie zanurzyłabym się z herbatką malinową i dobrą lekturą pod kocyk i odpłynęła. Ale kto ma chociaż jedno tak temperamentne dziecko jak moja Alicja ten wie, że taki obrazek jest nie realny i wręcz abstrakcyjny chyba, że w porze drzemki albo nocnego snu i to pod warunkiem, że olejemy obowiązki które w tym czasie warto byłoby nadrobić.
Wracając do głównego wątku od którego troszkę odeszłam, moje dzieci uwielbiają deszcz (nie burzę!).
Powodów jest kilka:
  • jest mokry,
  • wydaje ciekawy dźwięk i uderzając o różne rzeczy tworzy coś na kształt deszczowej muzyki,
  • robi fantastyczne kałuże, po których można biegać nie tylko kiedy pada ale jeszcze po deszczu
  • listki, kwiatki i zwierzęta (zwłaszcza zmokłe kury) wyglądają inaczej i wszystko jest godne uwagi i poddawane ponownej wnikliwej obserwacji
  • wiaderka, doniczki, skrzynie aut, bujana huśtawka, taczki wszystko wypełnia się wodą a to jest źródło fantastycznej zabawy w przelewanie, wylewanie, rozlewanie, robienie jeszcze większych kałuż itd. itp.
  • piasek jest mokry i świetnie się lepi :P
  • ślady po kredzie na kostce spływają bez śladu i dają pole do nowego kredo tworzenia (o czym już jutro)
  • po spacerze można wskoczyć pod kocyk z dobrą lekturą i czasem nawet odpłynąć w błogi sen i ten element deszczowej przygody ja osobiście lubię najbardziej
























Kiedy pada deszcz to dla Wojtka i Ali nie jest absolutnie sygnał na powrót do domu, to jest znak, że trzeba wskoczyć w odpowiedni strój i cieszyć się kapiącymi z góry kropelkami. Alicja oczywiście jeszcze tego nie pojmuje i chętnie biegałaby po deszczu tak jak stoi ale Wojtuś bardzo pilnuje ZASAD i rozkazuje siostrze się dobrze ubrać. A ja choć sama nie przepadam za wynurzaniem się z domowej jaskini to kiedy już postawię kilka pierwszych deszczowych kroków to potem już idzie jak z płatka i daję się prowadzić i cieszę się razem z nimi.
Jak to mawiają mieszkańcy Skandynawii: nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania !
A moje dzieci jako, że posiadły intuicyjnie i bardziej niż mama wszelkie mądrości świata bardzo dzielnie bronią tej teorii. Całe szczęście, bo hartowanie przy tym jest rewelacyjne, nawet czerwone noski i mokre skarpetki nie robią nam różnicy, ciepły koc, rozgrzewający napój i nawet kataru nie ma :) Brodzenie po kałużach, zabawy w błocie, chodzenie po drzewach, tarzanie się po mokrej trawie wszystko dozwolone. Tylko prania potem moc no ale dzieciństwo przeżywa się tylko raz więc kiedy będą miały lepszą okazję na wyglądanie non stop jak świnki jak nie teraz :P
A jak wygląda Wasze podejście do wychodzenia na spacery w niepogodę ?
Czy hartujecie swoje dzieci ?
Czy Wasze maluszki kochają się brudzić i moczyć ?
Jestem bardzo ciekawa :)







A może spodoba Ci się także

7 komentarze

  1. Uwielbiam wiosenny i letni deszcz :) I wtedy chyba najbardziej kocham to, ze mam Dzieci:D nikt nie pomyśli, że ze mnie świruska, bo skaczę po kałużach :D Czasami fajnie jest zrobić sobie mał chillout:) my też się w trakcie deszczu nie nudzimy - zdecydowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę powiem szczerze, że ja po kałużach skakałam jeszcze przed dziećmi :P Teraz mniej mi się to zdarza, teraz raczej wyławiam Ale albo jej pomagam skakać bo Wojtek radzi sobie wyśmienicie sam :)

      Usuń
  2. My troszkę musimy uważać na takie pogody, bo Córcia w kółko chora :-( . Na deszcz raczej nie wychodzimy ale potem zdarza nam się skakać po kałużach ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie my tak traktujemy choroby, zimą był koszmar prawie cały czas antybiotyki a teraz na choroby się brzydko mówiąc wypinamy i się hartujemy, skarpetek brak czy to w domu czy na podwórku, co dzień pół dania na polu czy leje czy wieje i kąpiel w chłodnej wodzie basenowej, na razie działa i oby się udało też zimowa porą :)

      Usuń
    2. Oj my też długo tak robiłyśmy... Teraz wygląda to tak, że jak Dusia zdrowa to i na mróz i w błoto i w basen ale cóź i tak raz w miesiącu choroba i wtedy raczej siedzenie w domu.

      Usuń
    3. Oj my też długo tak robiłyśmy... Teraz wygląda to tak, że jak Dusia zdrowa to i na mróz i w błoto i w basen ale cóź i tak raz w miesiącu choroba i wtedy raczej siedzenie w domu.

      Usuń
  3. Ja uwielbiam deszcz tylko taki ciepły letni bo wtedy wiem, że po nim się nie rozchoruja...

    OdpowiedzUsuń


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.