Wojtek żołnierz bez munduru
Człowiek uczy się całe życie. A uczy się najwięcej kiedy wiedzy szuka albo kiedy... posiada dzieci. Ja należę do osób, które uwielbiają poszukiwać nowej wiedzy, niestety nie należę do ludzi, którzy kodują wiedzę na dłuższy czas. Treść książek, filmów, podręczników, różnorakich publikacji niestety zostaje po pewnym czasie wyparta i niewiele z niej zostaje na dłużej. Nie wiem z czego to wynika ale tak mam i już. Jakoś specjalnie mi to nie doskwiera, za to z wielką radością przyswajam nowe informacje na miejsce, które w mojej głowie stale się reorganizuje. Kiedy Wydawnictwo Świętego Wojciecha zaproponowało nam ta publikacje, byłam przekonana, że jest to bajka. Niedźwiedź żołnierzem... i możecie się śmiać ale nie miałam bladego pojęcia, że Wojtuś to nie postać fikcyjna ale najprawdziwszy polski żołnierz który zamiast munduru, posiadał brunatne futro a polscy żołnierze stali się jego rodziną. Przyznacie, że taka historia musiała się pojawić w literaturze dziecięcej, aż dziw, że trafiła w moje ręce po raz pierwszy. Zwierzęcy bohater i to nie wyssany z palca a najprawdziwszy z krwi i kości który stal się bohaterem nie tylko z nazwy. To coś tak nieprawdopodobnego i pokazującego jednocześnie mądrość i potencjał tkwiący w zwierzętach, ze aż niewiarygodne.
Niedźwiedź Wojtek służył w wojsku i walczył pod Monte Casino. Narratorem książki jest sam Wojtek, bardzo trafione to podejście w publikacji dla najmłodszych. Dorosłym żołnierzom dzieci by nie zaufały szybko, ale kiedy opowiada i snuje swoja historie zwierzak, dzieci są otwarte na jego słowa od pierwszych stron. Wojtek przemawia do dzieci prosto, tak na ich poziomie, mimo, że mówi o rzeczach trudnych. Z młodym czytelnikiem, łączy go tak wiele, niedźwiedź nie zawsze rozumie powagę sytuacji w jakiej się znajduje, kieruje się sercem, obserwuje, jest prostolinijny - zupełnie jak dzieci. Dlatego jeżeli o wojnie ma ktoś dzieciom opowiedzieć, to Wojtek jest znakomitą postacią aby to zrobić.
Wojtka mama miała brunatne futerko ale tatę, miś znalazł dużo później niż się urodził.
Jego tatuś nazywał się Piotr Prendysz i był żołnierzem wojska polskiego.
Wychowany obok człowieka, miś nie był niebezpiecznym zwierzęciem. Ludzie byli jego rodziną.
A ponieważ jako niedźwiedź cechował się ogromna siłą pomagał w transporcie broni.
Wojtek opowiada o wojnie, prawdziwie, opisując dużo uczuciami ale nie budząc leku. Autorka doskonale wie jak trafić do wyobraźni dzieci, opowiedzieć o wojnie ale jednocześnie ich nie wystraszyć.
Książka jest wydana w fajnym podręcznym formacie, cudownie zilustrowana, a obrazy są na każdej rozkładówce. Czasem większe, czasem mniejsze, niekiedy nawet całostronicowe. Książka jest też bardzo mądrze rozplanowana i podzielona, na 40 naprawdę krótkich rozdziałów.
Dzięki czemu możemy przerwać, w dowolnym momencie. Ilustracje są pogodne i również nie straszą, wzbudzają sympatie i tworzą pozytywny patriotyczny klimat.
Na końcu książki znajduje się mapa z zaznaczonym szlakiem, który niedźwiedź przebył wraz z 22 Kompanią Zaopatrzenia Artylerii. Dodatkowo załączony też został słownik który pełniej wyjaśni młodym odbiorcom poruszone tematy, dotyczące II Wojny Światowej.
Wojtuś (mój własny domowy) od razu chciał zweryfikować prawdziwość Wojtusia (niedźwiedzia), dlatego przeszperaliśmy internet w poszukiwaniu zdjęć misia bohatera i jest ich całkiem sporo. Niektóre nawet odnowione i zakolorowane. Dobrze je pokazać dzieciom przed lekturą.
Czytałyśmy tę książkę do poduszki. Po 10 rozdziałów dziennie, czasem ciut mniej czasem więcej. Te kilka wieczorów spędziliśmy z lekturą, która wzbudzała rozmaite emocje. Czasem było wesoło i przyjemnie, innym razem smutno i tak, że chwytało mocno za serca i moje gardło, innym jeszcze razem nostalgicznie i refleksyjnie. Jednak nie żałują ani trochę że ta książka do nas trafiła, że ją przeczytaliśmy bo już teraz wiem, że zostanie już z nami na długo i że wrócimy do niej jeszcze nie raz. To cudowna opowieść o tęsknocie za wolnością, tęsknocie za bliskimi, ale również o wojnie, walce, odwadze, przyjaźni i poświęceniu. Polecamy ogromnie.
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.