Kieda Alusia zapragnie "majować" nie ma wyjścia, trzeba tworzyć. Otwieramy półkę z farbami a ja główkuje co by tu stworzyć i jej poddać co później się jeszcze wykorzysta, co być może posłuży do dalszej pracy twórczej. I tak zanim Ala zaczęła ciapciać po kartce podsunęłam jaj dwa talerzyki do zamalowania na żółto. Talerzyki wyschły i czekały na swój dzień.
A kiedy Alusia śpi a do przedszkola iść się nie da bo sobota trzeba zabić nudę, prawda ?
PSZCZOŁA
Na żółtym talerzyku Wojtuś domalował trzy czarne paski, dokleił oczy, żądło oraz czarne skrzydełka. Ja doprawiłam czółki i pracowita pszczółka zrobiona przez drugą pracowitą pszczółkę już dołączyła do naszego talerzykowego zwierzyńca.
SŁOŃCE
Nasze planety wróciły na swoje miejsce pod sufitem, znów zrobiliśmy sobie powtórkę z nazw i kolejności, Wojtuś tym razem zadawał już nie 100 a 1000 pytań co jak i gdzie ale jednego nam brakowało. Słońca !
Balon który uprzednio za słońce robił już dawno wylądował w koszu i tak drugi żółty papierowy talerzyk został dziś wykorzystany kreatywnie.
Najpierw talerzyk przecięłam na pół a z bibuły wycięłam pasy (promienie) które Wojtuś kleił na linii cięcia. Kiedy Wojtuś kleił ja wycięłam z żółtego papieru kolorowego 5 trójkątów. Następnie wszystko połączyliśmy zszywaczem, w środkowym trójkątnym promieniu powstała dziurka i nasze słoneczko powędrowało pod sufit i dołączyło do układu planet :)
Słońce pod sufitem świeci i ogrzewa planety ale za oknem leje i wieje, znów...
... będzie dziś twórczo i naukowo coś czuję :)
Pozdrawiamy :)
2 komentarze
super układ a słońce rewelka!
OdpowiedzUsuńAle słodka pszczółka :)
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.