Pragnienie Boga - Opowieść o Matce Teresie
Lubię książki biograficzne, mam do nich sentyment od zawsze, bo pozwalają się odnieść do pewnych miejsc, bo pozwalają się zbliżyć do postaci o której opowiadają, bo wkradasz się w życie kogoś kto istnieje lub żył realnie. To ma jakąś taką moc przyciągania. Jestem osobą wierzącą, to już wiecie i nikogo chyba tym nie zaskoczą, dlatego lubię zwłaszcza w okresie adwentu oddać się lekturze która w jakiś sposób wzmocni, podbuduje, doda sił. Tym razem odnalazłam książkę która łączy w sobie te dwie wabiące mnie cechy czy też właściwości.
Matka Teresa, bł. Matka Teresa, jestem pewna, że prędzej czy później święta. Każdy zna jej wizerunek. Nikomu nie mogła umknąć krucha istota, o niezwykłej charyzmie, najpiękniejszym uśmiechu jaki widziała, w białym sari z niebieskimi paskami. Każdy ją znał z widzenia, ale cóż o niej wiemy, ja przyznam, że wiedziałam niewiele. Jednak od dawna miałam ochotę na bliższe spotkanie z tą jakże zwykłą a jednocześnie zdumiewającą osobowością.
Matka Teresa to uosobienie wiary, dla mnie postać podobna do Jana Pawła II, porywająca, pociągająca za sobą tłumy. To człowiek który całym swym życiem, każdą jego minutą i sekundą był oddany Bogu i reprezentował go, tworząc jego żywy, ludzki obraz. Ona pokazywała prawdziwą istotę wiary i religii, nie poprzez modlitwę (choć całe jej życie nią było), ale poprzez czyny, czyny których nikt inny chyba, poza tą mierzącą ledwie ponad 150 cm kobietą, nie dałby rady udźwignąć.
Bóg powiódł ją przez drogą pogmatwaną, wyczerpującą, ciernistą jednak ona ufała mu bezgranicznie. Słuchała w pełnym umiłowaniu słów jakimi do niej przemawiał i notowała. Kiedy plan Jezusa, jakim było skierowanie Ma na nowy tor, powiódł się, nastąpiła ciemność. Mrok z jakim przyszło się mierzyć Ma do końca swych dni. Ciemność o której nikt niemalże nie wiedział, z którą zmagała się sama. Wewnętrzny ogień który ją palił, niezwykłe pragnienie Boga, który dał się poznać i skrył się w mroku. Jednak ona trwała, nie poddawała się, jednocześnie czyniąc rzeczy w jakie ciężko nawet uwierzyć.
Życie Matki Teresy opisane na stronach tej książki, jest zaskakujące od pierwszych kartek. Poznajemy młodą ledwie 19 letnią dziewczynę, która rzuca wszystko to co zna, co jej bliskie, co kocha. Młodą kobietę która rusza wezwana przez Boga, w podróż w nieznane, na drugi kraniec świata, gdzie nie wiem co ją czeka, nie wie nic, nawet języka ledwo co liznęła. Urodzona w Skopje trafia do Indii i tam pozostaje po kres swych dni. Zaczyna jako zakonnica w klasztorze Loretanek, potem staje się nauczycielką (lecz już w tym czasie po zajęciach udaje się tam gdzie bieda i skrajne ubóstwo zagląda ludziom w oczy), kiedy wybucha zagrożenie i zamieszki, siostry uciekają. Siostry ale nie ona, wtedy Ma zostaje dyrektorką szkoły i przełożoną sióstr. Niedługo po tym kiedy niezwykle silne ataki kaszlu przybierają jeszcze na mocy, zostaje odesłana na rekolekcje do Darjeeling. Dla Matki Teresy te rekolekcje miały być czasem wytchnienia, odpoczynku, nabrania nowych sił jednak stały się czymś czego nie mogła się spodziewać...
Co dalej, doczytacie sami...
A zapewniam, że warto, nawet jeżeli nie jesteście osobami wierzącymi to warto. Bo książka daje wiarę w drugiego człowieka, pokazuje jego skrajne miłosierdzie, serce tak wielkie, że mogłoby góry przenosić, osobowość tak niezwykłą, że ciężko nawet uwierzyć w to, że ktoś taki mógł istnieć. Opowieść o osobie niosącej światło tam gdzie nie było ani promienia i patrzącej z miłością w oczy w które nikt nigdy tak nie patrzył. Dotykająca najczulszych miejsc, walcząca jak lwica o tych których nikt nie słucha, bez grosza przy duszy, do końca trwająca w duchu ubóstwa, (nawet w Norwegii nie chciała przyjąć ciepłych butów i futra, po długich namowach zezwoliła jedynie na otrzymanie ciepłych skarpet), poświęcająca się bezgranicznie, do bólu, do utraty sił a jednak nigdy się nie skarżąca. Promieniejąca miłością, ciepłem, niezwykłą energią a za razem wiecznie nieukojona i spragniona Bożej miłości w swym wnętrzu.
Kiedy pomyślimy jakie ogromne plony dziś zbiera świat, jak ogromne i potężne dzieło stworzyła Jak jedno ziarenko zasiane pod postacią Matki Teresy. Która porzuciła życie zakonne i nie mając po raz drugi w życiu żadnej pewności co będzie dalej, nie oglądał się za siebie. Włożyła najprostsze sari jakie znalazła i weszła w świat w który nikt inny nie chciał wejść. Lecząc, pomagając, kochając i ucząc dzieci które na jej widok dostawały skrzydeł.
Książka o kobiecie, która jest gigantem wiary i miłości.
Inspiruje i pokazuje, uczy i daje siłę. Nie słowami których wszędzie pełno, pustych, bez znaczenia - ale sobą, swoim życiem, przykładem za którym nie wielu ma odwagę pójść.
Niezwykła podróż którą polecam każdemu.
2 komentarze
Właśnie kończę czytać! Fantastyczna książka!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę dająca do myślenia, pokrzepiająca i wyjątkowa :)
UsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.