Inteligentne gry zawsze w cenie - Inverso
Czasy nie są łatwe, długofalowe przebywanie, 24 h na dobę z dziećmi to nie lada wyzwanie. Podziwiam rodziny które w z własnej nieprzymuszonej woli wybrały Edukację Domową.
Dla mnie bycie rodzicem i bycie nauczycielem nie idzie w parze. Owszem pokazywanie dzieciom świata, podążanie za ich pasją, kroczenie w stronę tego, co dla nich niezwykłe i odkrywanie przed nimi tego pełniej i aż do szpiku, do samego dna, to, to co kocham. Jednak szkoła to nie tylko to, co daną małą osóbkę pasjonuje ale również mozolny trening, ślęczenie nad tym co konieczne a mało przyjemne, to trenowanie tego co trudne, co nie wychodzi. Zupełnie inaczej to się odbywa w klasie, pod okiem nauczyciela i w towarzystwie grupki rówieśników a zupełnie inaczej sam na sam z mamą, która ma milion rzeczy do zrobienia w domu poza nauką i jeszcze z przeszkadzającym 3 letnim bratem który chciałby się bawić a nie może. Poza tym szkoła to też dzieci, szkoła to też różne inne atrakcje których w domu nie ma. Zawsze się coś dzieje, o czym można opowiadać po powrocie godzinami.
Dlatego bardzo tęsknimy za szkołą, wszyscy. Tymczasem Święta już tuż, tuż a ja próbuję tak dobierać zakupy prezentowe aby zadbać nie tylko o radość dzieci (choć jest ona niezmiernie ważna), ale też tak aby dzieciaki rozwijać i zadbać o ich wzajemne relacje aby je budować. Nietrudno w tym czasie o awantury, kłótnie - zwłaszcza kiedy charaktery są takie jak u nas. Bojowe, nie cierpiące narzucania czegokolwiek, buntownicze i bardzo indywidualistyczne. Dlatego długo wybieram, długo szukam i nie kupuje nigdy kota w worku. Bardzo lubimy gry, ale niestety większość rozgrywek kończy się na płaczu, nie jest łatwo znaleźć coś fajnego, ekscytującego, wciągającego ale zarazem z pozytywną rywalizacją w której zrównają się szanse 7 latki i niemal 10 latka.
Na zakupy ruszyłam do księgarni internetowej, INVERSO (KLIK).
Jest tam ogromny wybór książek dla każdego, u nas czekają już na swój czas pod choinką. Natomiast poza książkami znalazłam jeszcze moc puzzli oraz gier. I to właśnie gry chciałbym Wam pokazać. Dwie pozycje, które nie wytrzymały nawet do Mikołaja, bo potrzeba cichej rozrywki przyszła dużo wcześniej. Obie gry czy też śmiało można użyć słowa łamigłówki, są marki Quercetti (KLIK), którą bardzo sobie cenię, warto przejrzeć całość oferty, bo to mądre i godne uwagi pozycje. Dla dzieci w rozmaitym wieku i o różnych zainteresowaniach.
RAMI CODE (KLIK)- to łamigłówka jednoosobowa, doskonale się sprawdza w podróży mimo swoich niemałych gabarytów, świetnie zajmuje czas. Potrzebna jest koncentracja i skupienie na zadaniu, a zabawka jest tak ekscytująca i wciągająca że nawet te dzieci które mają problemy ze skupieniem uwagi dają się porwać. Jest to fajny wstęp do nauki kodowania i programowania w systemie 0-1. Znakomita jest też nakładka która zasłania system widocznych dźwigni i pozwala głowie sprawdzić zdobyte umiejętności i wyobraźnię. Poza myśleniem uruchamia tez małe rączki, co zawsze jest w cenie. Zabawka stymuluje rozwój kreatywnego myślenia i rozwiązywania problemów z użyciem logicznego myślenia. Edukacyjny aspekt polega na rozdzieleniu większego problemu na mniejszy, który jest możliwy do rozwiązania. W przypadki Rami polega to na doprowadzeniu pojedynczej kolorowej kulki do odpowiedniej zapadki, przesuwając odpowiednie dźwignie.
Dla kogo ta łamigłówka, u mnie 7 latka i 9,5 latek zachwyceni. Najstarszy co prawda szybko ogarnął temat i teraz już podchodzi jedynie do wersji zakrytej. Pierwszoklasistka nadal woli wersję podstawową, bo poziom drugi to nadal wielkie wyzwanie i zbyt długo trwa na razie główkowanie co i jak aby dobrnąć choćby do połowy. Myślę, że już 5 latki śmiało mogą próbować i w końcu załapią jak to wszystko działa.
Wykonanie, oczywiście z najwyższej półki. Jedyne co może być problemem, to przeźroczysta szybka, która z czasem na pewno będzie się zarysowywać, ale myślę, że to nie jest duży problem, a niestety takie powierzchnie zawsze mają to do siebie. Każda gra oparta na tej zasadzie miła ten mankament.
SEKRETNY KOD (KLIK) tym razem chciałam Wam przedstawić grę mojego dzieciństwa. Nie nazywała się wtedy Sekretny kod, ale jej zasady były takie same. Grałam w nią godzinami, wciągałam w zabawę każdego kto wszedł do naszego domu. A w razie braku chętnych rozgrywałam partyjki sam na sam ze sobą. Tym razem nowe, piękne wydanie i znakomite wykonanie. Dwie plansze z dwoma stopniami trudności, dają nam większe możliwości. Używając dedukcji i logiki, osoba dekodująca musi złamać „sekretny kod” stworzony przez drugiego gracza w jak najmniejszej liczbie prób. Następnie następuje kolej pierwszego gracza na stworzenie jak najbardziej zaawansowanej kombinacji kolorów, która będzie nie do złamania. Ilustrowana instrukcja znajdująca się w zestawie pokazuje różne poziomy trudności sekretnego kodu, które mogą być tworzone z 4 lub 5 pozycji z użyciem 8 dostępnych kolorów. Mamy wtyczki z których tworzymy kod, oraz wtyczki które służą za podpowiedzi, jest też specjalny as bokiem w którym oznaczamy punkty zdobywane w kolejnych rundach.
Jak ja stopniowałam trudność? Najpierw grałam osobno z każdym dzieckiem i wtajemniczałam używając do kodu wtyczek tylko jeden raz, czyli w tajemnym kodzie nie było powtarzających się kolorów. Kiedy już to zostało pojęte dzieci grały w ten sposób ze sobą na obu planszach. To pozwoliło na przyswojenie zasad i obycie się z grą. Wtedy już otworzyła się możliwość grania wszystkimi kolorami i robienia najtrudniejszych kodów jakie się da. Dzieci szybko porzuciły łatwiejszą wersja i graja w tą najtrudniejszą.
Co fajne po wyjęciu planszy mamy fajną podkładkę, na której nawet maluszki fajnie trenują motorykę małą, wpinanie, sortowanie kolorami, ja od razu znalazłam milion pięćset możliwości zabawy z 3 latkiem.
Bardzo podoba mi się też umieszczenie w zestawie pojemników na wtyczki, zabrakło mi jedynie jednego dodatkowego na wtyczki do podpowiedzi, my je trzymamy luzem wrzucone w pudełku.
Księgarnia INVERSO - moc inspiracji dla każdego
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.