Wydawnictwo Promic nigdy nas nie zawiodło. 

Co roku, w tym wyjątkowym grudniowym okresie. Kiedy czasu na wieczorne poczytanki mamy dość. Kiedy mamy go sporo dla siebie a może aż nadto. Kiedy świat zwalnia, przyjemniej nasz. Kiedy rodzina się do siebie zbliża. Wtedy tak bardzo potrzebne nam są nowe lektury. 

Lektury mądre, głębokie, pełne aury i przenoszące nas 2000 lat wstecz w okolice betlejemskiej szopki. Za razem to chyba równie ważne, muszą to być lektury proste, czytelne, nie zawiłe w przekazie. I tak w piątek zawitała do nas publikacja wyjątkowa, w której czuć ducha tamtych chwil. Lektura doskonała do samodzielnego czytania tak przez Wojtka jak i przez Ale, dzięki czemu dla nas jeszcze bardziej wartościowa. Niesamowite ilustracje - ogromne, czyste, pełne uroku i niezwykle czytelne. Wyraziste i poukładane, za razem proste i ciekawe. Mi na myśl przywodzą naścienne freski, spękane pod wpływem czasu. Pięknie nawiązują do biblijnego klimatu opowieści.

Tekstu jest tu naprawdę nie wiele, a przy tym jest czytelna duża czcionka. Brawo dla wydawców za dobór czcionki, bo w niektórych książkach bożonarodzeniowych, autorzy przesadzają z wymyślnością i ilością zawiasów w literkach.

Krok po kroku, rozkładówka za rozkładówką, zbliżamy się do Betlejem. 

Pieśń gwiazd niesie się po świecie i z najodleglejszych zakątków, zatacza coraz węższy krąg. 

I tak zbliżamy się i zbliżamy, aby z każda kolejną stroną być bliżej tej maleńkiej, wielkiej Tajemnicy, która w tamtym czasie nawiedziła świat. Tajemnicy dzięki której zostaliśmy zbawieni. Tajemnicy która przynosi nam odkupienie i wolność serca.