Jestem sobie przedszkolaczek nie marudze i nie płaczę...

by - września 20, 2014


Owszem w tym roku obyło się bez łez. Pierwszy dzień spędziłam w szatni
(taki był warunek "będziesz tam ze mną chyba, że Ci pozwolę iść, a jak nie to nie")
a drugiego dostałam zezwolenie na opuszczenie szkolnych murów i tak już zostało.



Idealnie !!!
Jednak co przeszliśmy (oboje) w roku ubiegłym to nasze.


Piszę dla pokrzepienia mamom których maluchy płaczą krokodylimi łzami i z dnia na dzień zamiast lepiej wydaje się być tylko gorzej. Oczywiście nie wszystkie mamy mogą sobie pozwolić na wstrzymanie się jeszcze rok czy pół. Ja miałam to szczęście i z niego skorzystałam.


Od początku przedszkole dla Wojtka miało być z założenia przygodą, radością, zabawą, spotkaniem z rówieśnikami. Nie zależało mi specjalnie na kwestii nauki, na malowaniu, wycinaniu, lepieniu itd itp to wszystko jestem w stanie zapewnić dzieciom w domu aż nadto.
Jednak jest coś czego w warunkach domowych stworzyć nie dam rady.


Socjalizacja, zabawa z równymi sobie nie tylko wiekiem ale i energią, potencjałem, pomysłami w których żaden dorosły ich nie doścignie. A co zrobić kiedy dzieci w Wojtka wieku w okolicy brak, tak jak i placów zabaw na których można je spotkać.


Lato to czas kiedy kontakty są częstsze. Natomiast wraz ze spadkiem temperatury spadają możliwości na spotkanie innych kilkulatków. Przedszkole jest jedynym ratunkiem.


Jednak nic na silę.
Wydaje mi się ze w zeszłym roku było za wcześnie wiekowo, a i czas nie był trafiony. Wojtuś nie był na takie zmiany gotowy. Dla niego dzieci to była jedna nieokiełznana, wrzeszcząca bryła z którą lepiej się nie konfrontować. W dodatku miał jeszcze w domu świeżo przybyłą młodsza siostrę wobec narodzin której emocje jeszcze nie opadły a przedszkole już szykowało kolejne równie mocne.


Próbowałam, tak, siak i owak.
Nic nie zadziałało.
Gdy siedziałam w szatni co 5 minut sprawdzał czy jestem.
Gdy siedziałam w sali wszystko było dobrze aż nie stracił mnie z oczu.
Nie wspomnę o reakcji kiedy wyszłam z przedszkola i zostawiłam go samego.
Odpuściliśmy, to nie miało być tak.
Miało być fantastycznie a było koszmarnie.
Po powrocie do domu było jeszcze gorzej. Emocje które było ciężko wytrzymać jemu i domownikom. Skrajności i plącz o nic, bez powodu.
Chaos.


Postanowiliśmy spróbować od września.
Całe Wakacje obserwowaliśmy jak się zmienia. Jak dojrzewa, dorośleje w oczach. Jak przestaje się bać kontaktu z dziećmi jak do nich lgnie. Jak z nimi rozmawia, jak rozkazuje, jak szaleje.
Patrzyłam z podziwem jak z małego rozkrzyczanego zbuntowanego maluszka  zmienia się w starszaka, chłopca i czułam, że będzie dobrze.
Teraz jest tak jak ma być.



Teraz są chęci, teraz jest spokój, teraz jest zabawa i radość. Bo są koledzy, bo są koleżanki, bo razem to i tamto, bo razem tu i tam. Po powrocie jest rozgadany, zadowolony, pewniejszy siebie. Choć nie opowiada co robili i w co się bawili (mimo moich pytań) to widać w nim dumę z bycia przedszkolakiem.
Chęć robienia wszystkiego samodzielnie wzrosła pięciokrotnie.
A opuszczając plac zabaw jest najbrudniejszy z całej gromady ale cieszy mnie to ogromnie bo to świadczy i tym, że frajda była wielka :)
A rodzice (czyli my) rosną i rosną z dumy, że dzieciaczki dorastają i że maja takiego dzielnego synka który dzień w dzień o 7.15 rzuca mamie pa i pędzi w podskokach do sali zaznaczyć obecność.

A może spodoba Ci się także

19 komentarze

  1. Wow!
    Brawo dla dzielnego przedszkolaczka! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam tak teraz z Niuńkiem, dobrze, że te nasze chłopaki juz takie "dorosłe"

    OdpowiedzUsuń
  3. Początki zawsze bywają trudne, a później to już z górki się leci:). Fajne te dinusie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze początki były okropne !!! A w tym roku jakby nigdy nic, jakby od zawsze był przedszkolakiem :)

      Usuń
  4. Na początku bywa różnie, ale fajnie, że syn się przekonał.
    U mnie dziś były odwiedziny chłopca wraz z mamą, którego syn poznał w zerówce. :) Cieszę się, że znalazł sobie bliższego kolegę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas z tym ciężko, całe przedszkole liczy 15 sztuk w tym czynnie chodzi około 10 dzieciaczkow połowa to 2 latki ale sa 4 fajne dziewczynki wiec licze na kolozenke :)

      Usuń
  5. Bo najważniejsze to iść rytmem własnego dziecka a nie tego co "trzeba" zwłaszcza jeśli tak jak w waszym przypadku nie trzeba. I fajnie że tym razem było tak dobrze :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem bardzo zadowolona z decyzji bo on poprostu potrzebowal czasu i obylo sie bez przelamywania dziecka :)

      Usuń
  6. Mój Janko klimatyzowany sie dwa tygodnie a Alka uwielbia przedszkole swoje ale z nią była inna bajka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mysle ze z moja Ala to tez bedzie calkiem inna bajka jak tylko porzuci pieluchy sie zapisujemy !!!

      Usuń
  7. I tu racja - skoro nie był gotowy , to mądrze zrobiłaś zostawiając go w domu :-) Ja mam 3 latke .. każdy się pyta o to samo " Chodzi już do przedszkola ?" , a ja się pytam : po co ? skoro lubi sobie pospać , kontakt z dzieciakami innymi ma , jednak trochę taki mami cyc jest i było by ciężko z rozstaniem .. skoro ja pracuję w domu , to nie muszę iść slepo za modą przedszkoli :-) Ja nie chodziłam , poszłam do zerówki i żyję :-) Jestem całkiem nieźle zresocjalizowana , trudności w kontaktach z kimkolwiek nie mam :-) , więc na wszystko przyjdzie pora . Jasne ,że jak dziecko chce , to niech idzie .. niech się uczy , bawi - to wspaniale :-) ! Ale .. jakbym miała patrzeć na usmarane i zaryczne na amen , to nie dziękuje . :-)

    Pozdrawiam :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie podpisuje sie obiema rękami, jaśli tylko jest możliwość to trzeba dać dziecku czas raptem kilka miesiecy temu porażka dziś jak ryba w wodzie :)

      Usuń
  8. Brawo! My też czekamy jeszcze rok na rozpoczęcie przedszkola. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Viki chyba nie ma się co martwić ona sobie na pewno poradzi :)

      Usuń
  9. Haha, mam wrażenie, że mój też najbrudniejszy z całej gromady! :) Cieszę się, że u Was się przedszkolne życie ułożyło. Mieszko płakał przez ponad tydzień, ale tylko przy pożegnaniu. Jak zamykałam drzwi, to płacz natychmiast ustawał i kiedy po Niego przychodzę nie chce iść do domu! Od kilku dni nie płacze już w ogóle. Ale mamy w grupie kilka Maluszków, które jeszcze popłakują. Te temperamenty dziecięce i ich różnorodność! Fajnie, że tak podążasz za potrzebami swojego Synka, dzięki temu będzie miał wspaniałe wspomnienia z przedszkola (zamiast traumy) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem ze jak go zostawilam samego za rada Pani ze zaraz mu minie (tak jajw Miesiowym przypadku) to ani na chwile płakać nie przestał i Pani musiała go nosić na rękach całe dwie godziny to gdzie tu sens ? A teraz biegnie do sali w podskokach i radośnie przybiega kiedy przychodzę a serce mamy rośnie :)

      Usuń
  10. Ale super! fantastycznie, że tym razem udało się bez tego zbędnego stresu.. Widać i do przedszkola trzeba dorosnąć. Ciekawe, jak to będzie u nas.. Oskar niby bardzo towarzyski, ale co się będzie działo, kiedy nie będzie nas w pobliżu..?

    OdpowiedzUsuń


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.