Strachy na Lachy - A niech to Licho !!!

by - lutego 24, 2015



Ciężko uwierzyć, że zaledwie dwa pokolenia w tył istniał świat bez telewizorów, bez komputerów internetu i wszystkiego tego, co teraz, jest tak powszechne w naszym życiu jak chleb i woda.
My jak my (mówię tu o moim pokoleniu narodzonym jeszcze w latach 80 tych) ale nasze dzieci ?
Dla nich to już prawie jak świat dinozaurów czy wróżek.
Jednak jeszcze moja babcia żyła w czasach w których opowieści, legendy i różne podania krążyły od domu do domu i przekazywane z pokolenia na pokolenie wysłuchiwane były zamiast dobranocki.
Te legendy pochodzą jeszcze z czasów kiedy naszych przodków nazywano Lachami, folklor słowiański obfitował w bóstwa, demony oraz inne stwory których istnieniem tłumaczono sobie wszystko to czego logicznie wytłumaczyć się nie dało lub też ludzie zrozumieć nie umieli. Wiele z nich znamy doskonale, wiele z nich przetrwało do dziś w książeczkach, baśniach i bajkach dla dzieci, jednak dziś zapraszam Was do poszerzenia tej wiedzy znacząco.


Strachy na Lachy
 
Autor: Aneta Noworyta
Ilustrator: Jolanta Marcolla
Wydawnictwo: BIS

Oprawa: Twarda
Stron: 40








O czym książka opowiada lektura, o Strachach na Lachy jak sam tytuł głosi.
A Polaków podobno wystraszyć łatwo nie było, choć każdy z nas czegoś się boi i niejednokrotnie ten strach zwłaszcza dzieci jakoś uosabiają. Nie inaczej robili nasi przodkowie.
Wszystko czego nie dało się wytłumaczyć dorzecznie i rozsądku używając, przybierało jakąś postać.

Straszono Was Babą Jagą która mieszka w domu na kurzej stopce. Znacie historię Bazyliszka ? Wiecie skąd wywodzi się Marzanna ? Albo kim, tak naprawdę, jest Kocmołuch i dlaczego ma więcej wspólnego z krowami niż z brudem ? A może chcielibyście się dowiedzieć czegoś o obrońcach lasów, jezior czy o sprawcach deszczów i wichur ?




Do dziś dnia w stronach w których obecnie mieszkam dzieci straszy się Bobskiem.
Wojtek nie wiedział co to Bobo (choć tego dokładnie to chyba nie wie nikt) aż nie poszedł do przedszkola. Co prawda, on sam nie straszony od kołyski z tego Bobska się śmiał ale Alusie straszyć próbował, co się spotkało z totalna ignorancją ze strony straszonej :P
Nie mniej jednak kiedy chcąc wypróbować na nim prezentowaną tu książkę, zaczęłam czytać wierszyk o Bobo nagle spoważniał i niepewność zaczęła się rodzić:
A co to Bobsko może mi zrobić?
A jak można je przegonić?
A gdzie ono mieszka?
A ono jest naprawdę?

Tak też stwierdziłam, że dla Wojtusia lektura odpowiednia nie jest, nie mniej jednak sama wciągnęłam się mocno i ciekawość mnie zżerała aby dowiedzieć się o innych marach. Obecnie Strachy na Lachy w większości nie maja prawa istnieć w ludzkich głowach bo stan wiedzy jest zbyt duży ale ciekawość jest nie mniejsza i założę się, że dzieci opowieści tych słuchałyby z otwartymi buziami.



Książka jest napisana w bardzo ciekawy sposób choć to zdecydowanie jak można odczytać na okładce "lektura dla odważnych". Aneta Noworyta stworzyła wierszyk o każdym ze słowiańskich demonów, wierszyk traktujący każdą z postaci z przymrużeniem oka ale zarazem zawierając w każdym nutkę  niepokoju. Wierszyki mają w sobie coś z wyliczanek które recytowaliśmy za czasów mojej młodości przez co są bardzo przyjemne do czytania. W każdym prawym narożniku znajdziemy natomiast notkę tłumaczącą kim owa postać była i jak powstała, skąd się wywodzi, informacje na temat związanych z nią wierzeń.

Bardzo ciekawa szata graficzna, nie nazbyt mroczna, raczej łagodna i pogodna, zwłaszcza jeśli książkę przegląda się nie czytając tekstu, jednak kiedy podłączymy do ilustracji słowo czytane, nabierają one tajemniczości i mroczności. Ilustracje Jolanty Marcolli zasługują na oklaski, znakomicie wpisały się w klimat książki i oddały charakter każdej z postaci w niej opisanej.

Książka jest ogromnie intrygująca i pokazuje jak ciekawe były umysły naszych przodków, którzy nawet udar słoneczny tłumaczyli sobie obecnością Południcy a zagubienie drogi złą wolą Bełta. Jednak jeśli miałabym książkę zaklasyfikować dla konkretnej grupy wiekowej chyba bym nie potrafiła. Choć pozycja jest dedykowana dzieciom od 5 do 10 roku życia. Górnej granicy nie stawiałabym wcale, bo według mnie to lektura bardzo ciekawa nawet dla dorosłego czytelnika. Natomiast granica dolna zależna jest zapewne od dziecka. Ja mam w domu wrażliwca który takie historie chłonie jak gąbka i wyolbrzymia wszystko okropnie, czy za dwa lata będzie gotowy, nie wiem. Jadnak zapewne są dzieci w jego wieku które nie przejęły by się lekturą zupełnie i śmiały ze stworów do rozpuku, bo jeśli je potraktujemy jako bajkowe potworki to robią się całkiem śmieszne i pokraczne. Ja czytałam tą lekturę z wielką ciekawością, bo o wielu rzeczach pojęcia nie miała i książka zaabsorbowała mnie bez reszty, pochłonęłam ją jednym haustem. 
40 stron z dreszczykiem :)
Polecam :)





Coś gdzieś stuka po zmroku może to Kikimora ?
Idąc po lesie masz wrażenie, że ktoś Cię obserwuje z pewnością to Leszy!
Letnią porą można spotkać małe robaczki świętojańskie ale czy to aby na pewno one ?
A może warto zostawić odrobinkę miodku Ubożętom ?

A co z Lichem? Na licho sposobów nie ma.
A niech to Licho !!!

A może spodoba Ci się także

3 komentarze

  1. Hehe!Najbardziej podoba mi się końcówka,strach się bać :) Ale opisana książka wyraziście.Nie pamiętam żebym ją kiedyś czytała ale tytuł mi bardzo dobrze znany.Niestety nastała doba komputerów.laptopów.Gdzie się podziały tamte wspaniałe czasy?U nas nadal królują stare książki,baśnie chociaż dla dzieci w nowych oprawach.Za to na górze,na strychu leżą jeszcze stare :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle , zachęciłaś mnie cudnymi opisami , aby ją kupić !

    OdpowiedzUsuń


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.