Dobranoc Albercie
Jak to jest u Was z tym zasypianiem ? U nas to jest tak, że co dziecko to inna bajka. Z Wojtkiem poza drobnymi przejściami po urodzeniu Alusi, nie było w zasadzie problemów. Przychodziła dwudziesta, szedł do swojego łóżka i usypiał. Było tak odkąd skończył 3 miesiące (no może wtedy nie chodził, ale zasypiał już sam) i taki stan rzeczy trwa po dziś dzień. Z Alą natomiast, dopiero teraz, mogę już śmiało powiedzieć, że wychodzimy na prostą. Nie mówię,że jest idealnie ale jest dobrze. Śpi we własnym łóżku całą noc i nawet nad ranem, nie pcha się już do nas, tylko sobie czyta albo się bawi we własnym łóżeczku. Najgorzej zdecydowanie jest z zasypianiem. Dlatego też ubawiłam się do łez, czytając jej książkę pod tytułem Dobranoc Albercie. Dlaczego? A no dlatego, że bohater tej opowieści zachowuje się dokładnie jak nasza córcia. Kiedy przychodzi pora na sen, znajduje co najmniej kilka powodów, aby tą chwilę odciągnąć na zaraz, na jeszcze troszkę, na za minutkę...
Albert w tym opowiadaniu ma 4 lata, a więc tym razem nie daleko mu do mojej Ali, stąd może to podobieństwo, w końcu dziecko szkolne podejrzewam, nie jest już tak absorbujące wieczorem.
Co innego taki maluch. Mimo tego, że wieczór do wieczora podobny i schemat ten sam to i tak wieczorem wszystko się w Albercie buntuje, podobnie jest i u nas.
Dobrym antidotum na te (nie)humorki jest u nas czytanie, jak widać po lekturze w domu Alberta też się to sprawdziło. No ale na książce nie koniec, jest piciu a jak piciu to i siusiu, potem potwory w szafie (u nas dzikole pod łóżkiem, które najwyraźniej przeszły spod Wojtkowego łóżka, bo on w tym wieku mówił dokładnie to samo), jest nawet zagubiony miś który musi tu i teraz spać z Albertem, bo inaczej nie ma mowy aby chłopczyk zmrużył oko.
Co innego taki maluch. Mimo tego, że wieczór do wieczora podobny i schemat ten sam to i tak wieczorem wszystko się w Albercie buntuje, podobnie jest i u nas.
Dobrym antidotum na te (nie)humorki jest u nas czytanie, jak widać po lekturze w domu Alberta też się to sprawdziło. No ale na książce nie koniec, jest piciu a jak piciu to i siusiu, potem potwory w szafie (u nas dzikole pod łóżkiem, które najwyraźniej przeszły spod Wojtkowego łóżka, bo on w tym wieku mówił dokładnie to samo), jest nawet zagubiony miś który musi tu i teraz spać z Albertem, bo inaczej nie ma mowy aby chłopczyk zmrużył oko.
Przyznam, że Albercik się nieźle wyspecjalizował w ganianiu tatusia w te i z powrotem. Jak się zakończy to opowiadanie, czy Albert w końcu zaśnie, czy tatuś wytrzyma to ciągłe wołanie o to i owo ?
O tym musicie przekonać się już sam.
Zapewniamy Was z Alą, że będzie bardzo wesoło :)
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.