My first Montessori activity book

by - października 09, 2018


Angielski na dobre wszedł w naszą codzienność, Wojtuś ma go w szkoła Alusia w przedszkolu. 
Jest to niezwykle ważne, bo w obecnych czasach brak znajomości języka jest sporym problemem. Angielski ułatwia podróżowanie, poznawanie nowych ludzi, poszerza możliwości i horyzonty. Dzieci chłoną jak gąbeczki, nowe słówka, akcent, prawidłową wymowę. Zasadniczo małe dzieci, są stale na etapie przyswajania nowości więc ten czy inny język, nie jest dla nich barierą czy granicą. 

Tak Alusia jak i Wojtek są angielskim zaciekawieni, dlatego postanowiłam poszperać za fajnymi książkami w tym temacie. Znakomicie się sprawdzają mówiące długopisy, bo dzieci przy okazji uczą się prawidłowej wymowy, podobnie jak podczas słuchania piosenek anglojęzycznych. Jednak potrzebowałam czegoś więcej. Jakiegoś fajnego zeszytu z kartami pracy. Zasadniczo szukałam w ciemno, bo nie jestem nauczycielem, nie znam metod nauczania, a chciałam żeby było prosto, ciekawie i intuicyjnie. Poszukiwania nie były intensywne i chyba dobrze się stało, bo prezentowana dziś propozycję znalazłam zupełnie przypadkiem, przeszukując nowości wśród podręczników dla najmłodszych. 




Kiedy zobaczyłam zestawienie Angielski i Montessori - nie mogłam tego nie sprawdzić. 
W końcu metoda ta perfekcyjnie sprawdza się u nas w edukacji przyrodniczej i geograficznej więc czemu nie językowe? Wydawnictwo Olesiejuk, własnie wydało serię takich zeszytów aktywizacyjnych, rewelacyjnie przygotowanych graficznie i merytorycznie. Widać, że włożono w te publikacje, wiedzę, serce i niemały wysiłek.  


Całość jest oparta na schemacie który powtarza się przy każdym dziale tematycznym. Dzieci uczą się w trzech etapach.  „Listen and touch”, „Touch and say” oraz „What is it?”
To akurat przywodzi mi na myśl metodę sylabową i naukę czytania. 
Najpierw rodzic nazywa i pokazuje dziecku, potem dziecko wskazuje i powtarza, czasem samo już nazywa, na końcu mówi samo i potrafi powtórzyć nawet bez graficznego potwierdzenia. Bardzo skuteczna metoda, u nas działała bez zarzutu, choć w różnym tempie. 

Każde dziecko jest inne i przyswaja w swoim czasie. Dlatego takie książki są super, bo można pracować w domu tyle czasu ile dziecko ma ochotę, w momencie który jest najkorzystniejszy. Karty z kolei pozwalają na powtórki w dowolnym miejscu, na spacerze, w podróży czy też w kolejce do lekarza. 

Zadania, zabawy i rymowanki umożliwią powtórzenie wszystkich nowo poznanych słówek.












Książka zawiera ponad 60 zróżnicowanych ćwiczeń, które pomogą dzieciom poznać i utrwalić podstawowe angielskie słownictwo. Wszytko to nie tylko dzięki czytaniu i powtarzaniu ale też śpiewaniu, popularnym rymowankom, na których książka bazuje, pokazywaniu, wycinaniu, kartom językowym. Na końcu książki mamy aż 20 plansz z kartami do wycięcia. Cudne przejrzyste grafiki (zresztą wydawnictwo Olesiejuk z tego słynie), z jednej strony obrazek z drugiej identyczna grafika ale z podpisem polskim oraz angielskim. Oczywiście słówka podzielone są wedle konkretnych działów, idących za tematami w książce. Rodzina, części ciała, pory roku, elementy stroju, produkty żywnościowe itd.









A może spodoba Ci się także

0 komentarze


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.