Świąteczna Galeria Prac i pomocnicy kontrolowanego tworzenia

by - grudnia 05, 2014

Malowanie z jednym dzieckiem to pikuś, nad wszystkim panujemy, wszystko jest pod kontrolą, miejsce pracy łatwo ogarnąć. Możemy dziecku pomóc tworzyć, ba nawet próbować współtworzyć, bo w razie czego, cała nasza uwaga może się w momencie na nim skupić i uratować sytuację :P

Przy dwójce aktywnych artystów ciężko wyrobić na zakręcie !!!

Akwarele to mój pierwszy sposób, na czas kiedy jestem w domu sama i oboje chcą malować (czyli zawsze kiedy Alusia nie śpi :P). Przy akwarelkach nie wiele się dzieje, farbki mniej brudzą, poza tym zawsze siedzą w jednym miejscu. Jedyne co się może zdarzyć to Alusia wylewająca wodę która się w nich zgromadziła, przeważnie na siebie. Niby takie nic a i tak po takim twórczym posiedzeniu Ala jest cała w farbkach.

Jednak Wojtuś nie zawsze chce malować akwarelami, bo jednak barwy są mało nasycone a obrazki mniej wyraziste. A przy plakatówkach to już się dzieje, oj dzieje się wiele.






Znalazłam sobie kilku pomocników, takich których każdy z Was może mieć w domu. Bez tego ani rusz, oczywiście zdjęć z plakatówkami nie będzie wiele zwłaszcza z Alusią, bo wierzcie mi, ich dwoje to już mega wyzwanie kolejny element jakim jest utrzymanie aparatu w dłoni graniczy z niemożliwością.

POMOCNICY KONTROLOWANEGO TWORZENIA
1) Stolik do malowania ustawiony w pobliżu zmywalnej powierzchni (u nas to kaloryfer)
2) Na stoliku cerata (farbki z niej pięknie schodzą)
3) Kubeczek z którego zbyt łatwo się nie wyleje woda (Astra) - piszę zbyt łatwo bo choć producent twierdzi, że woda się nie wylewa Alusia umie to zrobić, ostatnio wylała jego zawartość (a przynajmniej jej część) Wojtkowi na głowę :P
4) Fartuszki do malowania Baby Ono z długimi rękawkami, chroniący ubranko przed zabrudzeniem



Dzięki uprzejmości marki Baby Ono oraz wygranej w konkursie PSS jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami dwóch GENIALNYCH fartuszków. Słowo GENIALNE nie jest tu przypadkowe i na wyrost, te fartuszki nie jednokrotnie uratowały sytuację. 
Wojtuś teoretycznie tworzy sam jednak trzeba mu pomóc, coś podpowiedzieć, czasem nakierować rączkę, wytłumaczyć, chwilę się skupić, odpowiedzieć na 15 pytań. A w tym czasie (czyli w ułamkach sekund) Ala potrafi: wysmarować sobie włosy farbą, zjeść farbę z pędzla, wysmarować nią cale ubranie, opróżnić zawartość słoiczka z farbą, uciec z miejsca pracy !!! 

Wojtuś choć jest już przewidywalny i tworzy kontrolowanie to podczas malowania nie zwraca specjalnie uwago na otoczenie, fartuszek zawsze jest brudny tak jak i stolik. Moim zdaniem taki fartuszek to też idealny wynalazek do przedszkola. Wojtuś już tam swój ma, ponieważ często w przedszkolu malują a po każdym takim posiedzeniu Wojciech wracał z umalowanym gdzieś tam przypadkiem ubrankiem. Bo jednak ciężko Paniom upilnować w 100%, choćby 10 dzieciaczków współtworzących a i ciężko wymagać od artysty aby tworząc uważał na wszystko w koło, w końcu proces twórczy pochłania bez reszty i świat rzeczywisty przestaje istnieć :)



Fartuszki znajdziecie w trzech rozmiarach:

Rozmiary są trzy i oczywiście zapewne najlepiej jeśli fartuszek byłby dostosowany idealnie do dziecięcych rozmiarów tak jak w przypadku Wojtka. Jednak nasz drugi fartuszek jest w tym samym rozmiarze
(36 m-cy) a po podwinięciu rękawków znakomicie spisuje się nawet w roli ochraniacza dla 15 miesięcznej drobinki. Jest bardzo elastyczny więc dopasowuje się do dziecka i ni jak nie ogranicza jego ruchów.
Wszystko łatwo się z niego zmywa, wystarczy przetrzeć mokrą gąbeczką a potem suchą szmatką i fartuszek jest jak nowy. Wzór jest za to bardzo trwały i nic się z nim nie dzieje. Kolory oraz wzory są piękne i wesołe, dzieciaki były bardzo ucieszone z tak profesjonalnego ubrania. Co więcej Wojtuś już sam często przypomina wyciągając farbki, że trzeba jeszcze ubrać fartuszek. Zapinanie na rzep jest bardzo wygodne bo w razie potrzeby można sobie z nim poradzić jedną ręką a i sam Wojtuś sobie daje radę z odpinaniem siebie i zapinaniem siostry.

My używamy go jedynie do malowania bo w przypadku Ali podczas jedzenia i tak by się nie sprawdził, jako że Alusia ma jeszcze dziurawą buzię i pół zupy spłynęłoby na jej nóżki. Do jedzenia posiadamy taki śliniaczek Baby Ono i baaaardzo go polecamy, wyłapuje 90% spadającego posiłku.


A teraz nasza nowa 
GALERIA ŚWIĄTECZNO - ZIMOWA
(czyli kolejne zadania z kalendarza za nami)

1) Trzej królowie


2) Las pełen choinek


3) Anioł Mamusiowy


Taka nobilitacja mnie spotkała, miał być na zdjęciu Wojtuś ale uparł się, że ma być Mamusia no to jest :P


4) Lampki świąteczne



5) Choinka -  już przystrojona



Dziękujemy BABY ONO za możliwość testowania
fartuszki są wspaniałe, zresztą już zakupiłam kolejny do przedszkola, ponieważ uważam, że są naprawdę świetne i w prosty sposób ułatwiają życie małych twórców i ich opiekunów.

A Wy też macie takich zapalonych twórców w domu ?
Też nie wiecie za co się łapać jak przybiorą na obrotach ? :)

A może spodoba Ci się także

11 komentarze

  1. fartuszek rzeczywiście wygląda na cudo! musze się o taki postarać i też razy dwa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za kolekcja arcydzieł....fartuszki genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale masz artystów w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O! Miałam fartuszek w podobnym kroju i używałam jako śliniak. :) Świetny sposób na spędzanie czasu. U nas górują na razie kredki, kleje i ścinki do przyklejania, ale mam w domu akwarele, które czekają na swój moment. Muszę sobie kupić taki kubeczek, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wcześniej nie widziałam tych kubeczków, podpatrzyłam na innym blogu, fajny wynalazek na przypadkowe przewrócenia się kubeczka gorzej już z celowym odwracaniem kubka do góry dnem :P

      Usuń
  5. cudowne prace, masz bardzo zdolne dzieciaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętam jak Karina malowała pierwszy raz farbami za nic w świecie nie chciała ubrać takiego fartuszka, efekt palce wycierała w koszulkę która teraz na pamiątkę wisi w antyramie :D
    pozdr i zapraszam do nas

    OdpowiedzUsuń
  7. Dokładnie :) Z dwójką dzieci już nie jest tak łatwo. U nas córcia jeszcze nie maluje ale jest na etapie poznawania świata i trzeba jej pilnować, więc nie zawsze mogę upilnować syna i tak nie raz się zdarzyło że on był cały pomalowany, ława też nie jest rzadkością :)

    OdpowiedzUsuń


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.