Co dwoje to nie jedno ...

by - lipca 27, 2015


Kiedy ostatnio pisałam o łączącej moje maluszki więzi, Alusia miała lekko ponad roczek, TUTAJ.
Dziś jest prawie dwulatką, jak zmieniły się re relacje ? Ogromnie. Czy dojrzały, zdecydowanie, maluszki znają się jak łyse konie, co ma swoje plusy i minusy. Dobrze wiedzą jak się przymilić, jak wpłynąć na drugie tak, żeby działanie przyniosło pożądany efekt, wiedzą jak do siebie mówić aby sprawić sobie przyjemność, jak pocieszyć ale wiedzą też jak sobie dopiec.
Ja patrzę troszkę na nich jak na dziejący się na moich oczach eksperyment, niesamowite doświadczenie którego sama nie miałam okazji przeżyć. Nie znam tych oddziaływań z autopsji i jest to dla mnie niesamowita jak się razem docierają, rywalizują, jak mocno jednocześnie się kochają i jak zajadle ze sobą walczą :P  Na szczęście udało mi się uzyskać (co dzięki mocno rozwiniętej werbalnie Ali było troszkę prostsze) jedynie słowne utarczki, choć nie zawsze...
Jeśli komuś w nerwach zdarza się kogoś bić to właśnie Alusi, a że te nerwy czasem pojawiają się dość często, jedynie wyciszenie na boku pomaga.
Zdecydowanie więź jest coraz mocniejsza ale działa to w dwie strony, zarówno jako siła spajająca ale również jako powód do rywalizacji i (na szczęście) błyskawicznych awantur. Jednak posiadanie rodzeństwa w sposób naturalny wyrabia młodemu człowiekowi charakter i na spokojnie metody radzenia sobie w całym spektrum różnych sytuacji. Z rodzeństwem nie jest się tylko od czasu do czasu, nie tylko podczas zabawy, kiedy jest wesoło i przyjemnie, ale na stałe, także wtedy, gdy nie jest łatwo być razem. Rodzic to nie to samo, drugie dziecko podziela światopogląd i patrzy z tej samej perspektywy, to zupełnie inna relacja niż z dorosłym (choćby jak bardzo zdziecinniałym).

Maluszki uczą się dzielić, walczyć o swoje, wygrywać, przegrywać, iść na kompromis, wybaczać, czekać na swoją kolej. Zdecydowanie posiadanie rodzeństwa wyrabia też refleks hihi. Wojtuś w wieku Ali nie czuł wiecznego zagrożenia podziałem, więc kiedy znajdował się wśród rówieśników, zawsze przegrywał w walce o zabawkę, kto pierwszy ten lepszy.


Ważne jest też całe spektrum emocji jakie się przeplatają, dzieci uczą się kochać pomimo wad, uczą się że można kogoś jednocześnie kochać i nie cierpieć :)
 Jestem też pod wrażeniem tego jak obecność Wojtusia motywuję i stymuluje rozwój Ali. Alunia jest wpatrzona w starszego brata jak w obrazek, naśladuje go na każdym kroku, śpiewa to co on, robi to co on, nie chce być w niczym gorsza czy pomijana. Jak Wojtuś czyta Ala też, jak Wojtuś rysuje Ala też, jak Wojtuś bierze rower ona już stoi z drugim. A Wojtuś jak nikt inny ma świętą cierpliwość do Alusiowego buntu (który na szczęście już minął można powiedzieć, to co pozostało pod różnymi formami zostanie już do końca życia), tłumaczy jej, pokazuje, uczy i zdąża się, że jest obrońcą zwłaszcza wobec trzeciej osoby spoza rodzinnego kręgu.

Podsumowując: co dwoje to nie jedno a co troje to nie dwoje (to tak na przyszłość :P) :)































Pozdrawiamy i życzymy udanego tygodnia :)

A może spodoba Ci się także

4 komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Na razie tylko plany ale o tym chyba każdy wie :) Moje marzenie to święta trójca :)

      Usuń
  2. Mam dokladnie takie same odczucia! Miedzy moimi Potworkami jest jeszcze mniejsza roznica wieku (19 mies.) i niesamowite jest patrzec na ich rozwijajace sie relacje! Oboje sa uparci, co nie ulatwia wspolnej zabawy, poza tym Bi, jako starsza, usiluje bratem rzadzic, on za to jako ten mlodszy i odrobinke rozpieszczony, uwaza, ze wszystko jest jego. :) Mamy wiec krzyki, piski, placze i kilka razy dziennie: "Nie bede juz twoja przyjaciolka/przyjacielem!". :D
    Ale kiedy zapanuje zgoda, bawia sie razem (Bi wklada do domku lalki, Nik samochodziki, a zabawa jakos ma sens i scenariusz :D), biegaja razem za psem, razem jezdza na rowerkach i hulajnodze, jak jedno chce jesc, zaraz drugie krzyczy ze jest glodne. Jak idziemy do ogrodka po groszek, Nik tez pedzi i domaga sie trzymania straczkow, mimo, ze potem nie ruszy nawet slodkich kuleczek. :)

    I masz racje, co troje to nie dwoje, chociaz czasem zastanawiam sie czy w ogole dopusciliby mlodsza siostre/brata w swoj zgodny duet? Roznica wieku bylaby juz znacznie wieksza, nie byloby juz takiej zazylosci, wspolnych zainteresowan, itd.

    OdpowiedzUsuń


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.