Labirynty, gra w małym zgrabnym pudełeczku, który zmieści się wszędzie
tam gdzie potrzeba. Chętnie wskoczy do torby wakacyjnej lub piknikowej,
zmieści się też w plecaku zabieranym na górską wycieczkę. Takie gry
lubimy bardzo pod względem uniwersalności. Minimalna ilość
elementów, banalne zasady i fenomenalna ilość graczy jaka może brać w
niej udział jednocześnie (35 zawodników !) sprawiają, że jest o świetny
pomysł który sprawdzi się wszędzie i z każdym. No właśnie z każdym bo to
również ten rodzaj gry w którą jednocześnie może grać kilkulatek,
kilkunastolatek i dorosły człek i wszyscy się będą świetnie bawić i
trenować przy okazji umysł. Najwięcej edukacyjnej strony wypływa tu przy
kilkulatkach, powyżej pewnej granicy przeważnie jest to już czysta
przyjemność z rozgrywek, choć zakładam że i 50 latkowi może się zdarzyć
kiepska orientacja w przestrzeni, no ale to rzadkość. Natomiast 5-6
latki w większości mają takie kłopoty a ta gra to doskonałe antidotum na
nie. Jak dzieciaczki się wkręcą prawa - lewa nie będzie już dla nich
żadną przeszkodą a z pewnością przyda im się to w przyszłości. Jako
instruktor jazdy konnej na co dzień mam styczność z dziećmi i dorosłymi
dla których kierunki to rzecz nie oczywista.
Trzeba przyznać, ze poza wszystkim bardzo zdziwiła mnie cena tej gry.
Na stronie wydawnictwa mamy 35 zł ale są miejsca gdzie widywałam ją za
złotych 28. Chcąc niechcąca za taką kwotę zdecydowanie jest to must
have, bo otrzymujecie wciągającą, edukującą, uczącą logicznego myślenia,
koncentracji, wyciągania wniosków i przewidywania skutków oraz
poruszania się w przestrzeni (która jest zmienna) grę dla całej rodziny !
Ba dla całej klasy albo grupy przedszkolnej czy szkolnej ! Gra jest
polecana
dla szkół i terapeutów jako pomoc dydaktyczna stworzona przez
specjalistów i dostosowana do podstawy programowej i jakby cudownie było
gdyby szkoły wzięły sobie to do serca. Nie mniej jednak nie licząc na
oświatę, proponuję wziąć sprawy
LABIrynt dostały tytuł
innowacyjnej ZABAWKI ROKU 2013 przyznawany przez portal Zabawkowicz.pl -
co absolutnie mnie nie dziwi i pokazuje, że jest to rzecz warta
posiadania.
Pudełeczko a w nim:
W pudełeczku odnajdziemy 35
dwustronnych niepowtarzalnych plansz z labiryntami, na każdej z nich
zaznaczono miejsce początku i mety. Poza planszami mamy jeszcze 6
pionków w postaci drewnianych krążków, jednak w razie większej liczby
graczy pionkiem może stać się wszystko, kapsel, kamyk, guzik czy mała
ulubiona zabaweczka. Do tego dodano rzecz jasna jeszcze instrukcję i
tyle.
Przygotowanie:
Każdy gracz musi się uzbroić w dwa elementy: planszę i
pionka. Planszę kładziemy przed sobą dowolnym bokiem (ponieważ w trakcie
gry może być ona obracana zgodnie z poleceniami o 90, 180, 270 i 360
stopni). Nasz pionek ląduje na polu startowym oznaczonym czerwoną
kropką, przy młodszych dzieciach sprawdzają się małe figurki, które
zawsze ustawione plecami do małego rozgrywającego ułatwiają mu ogarnięcie przestrzeni.
Jak gramy
Kiedy już wszystkie pionki stoją na mecie zawodnicy
kolejno wydają komendy które są jednakowe dla wszystkich rozgrywających i mają być wykonywane w jednym
czasie. Przykład: pierwszy zawodnik mówi trzy pola w prawo i teraz
każdy gracz na swojej planszy porusza się trzy pola w swoje prawo.
Zawodnicy zawsze też mogą zażądać odwrócenia planszy o 90, 180, 270 czy
360 stopni.
Celem gry jest rzecz jasna dotarcie do mety, ale co ważne nie na jednej planszy a na obu, kto pierwszy pokona oba labirynty (plansze są dwustronne) i dotrze na obu do mety ten dopiero jest zwycięzcą.
Rzecz jasna kiedy kończy nam się plansza lub na naszej drodze jest ściana nie możemy wykonać więcej kroków we wskazanym kierunku. Co ważne kolejny zawodnik nie może odwrócić ruchu poprzednika, tj po haśle trzy pola w górę, kolejna osoba nie może powiedzieć trzy pola w dół (ale już dwa i owszem).
Podczas rozgrywek gracze muszą po pierwsze dobrze odnaleźć się na planszy i prawidłowo zinterpretować kierunek (początkowo Wojtek często patrzył na moje ruchy i odbijał je jak w lustrze, czyli wykonywał de facto ruch w przeciwnym kierunku) pokonać prawidłową liczbę pól i przewidzieć jaki ruch będzie dla nich najlepszy. Przyznacie, że zapowiada się bardzo emocjonująco !
Celem gry jest rzecz jasna dotarcie do mety, ale co ważne nie na jednej planszy a na obu, kto pierwszy pokona oba labirynty (plansze są dwustronne) i dotrze na obu do mety ten dopiero jest zwycięzcą.
Rzecz jasna kiedy kończy nam się plansza lub na naszej drodze jest ściana nie możemy wykonać więcej kroków we wskazanym kierunku. Co ważne kolejny zawodnik nie może odwrócić ruchu poprzednika, tj po haśle trzy pola w górę, kolejna osoba nie może powiedzieć trzy pola w dół (ale już dwa i owszem).
Podczas rozgrywek gracze muszą po pierwsze dobrze odnaleźć się na planszy i prawidłowo zinterpretować kierunek (początkowo Wojtek często patrzył na moje ruchy i odbijał je jak w lustrze, czyli wykonywał de facto ruch w przeciwnym kierunku) pokonać prawidłową liczbę pól i przewidzieć jaki ruch będzie dla nich najlepszy. Przyznacie, że zapowiada się bardzo emocjonująco !
Krok w stronę maluszków:
Gra jest przeznaczona dla dzieci 6+,
natomiast nic nie stoi na przeszkodzie aby i młodsze szkraby prowadziły
rozgrywki. Nie znaczy to, że będą to robiły bezproblemowo, bo wiadomo, że
u takich dzieci logika przestrzeni nie jest dobrze rozwinięta.
Producent jak na twórcze pomocy edukacyjnych przystało, przewidział to, że
nie każde dziecko będzie sobie z tym radziło i proponuje nam w
instrukcji wprowadzenie dla dzieci młodszych lub starszych które mają
problemy z tą tematyką. Wprowadzenie to jest oparte na ćwiczeniu proponowanym przez polską
specjalistkę Edytę Gruszczyk-Kolczyńską w książce „Dziecięca matematyka”.
Drugim krokiem
ułatwiającym najmłodszym rozgrywki jest nie wprowadzanie elementu
obracania planszy do rozgrywek. Każdy obrót planszy to orientacja w
przestrzeni na nowo.
Mogę pisać o własnym doświadczeniu. Zanim wprowadziłam obroty z Wojtusiem obserwowałam go i patrzyłam jak sobie radzi i jak rozumie podstawy gry. Po około 12 rozgrywkach byłam pewna, że obroty staną się wyzwaniem ale nie zagubi się przy nich. Nie mniej jednak wprowadziliśmy tylko obroty o 90 stopni i na razie na tym etapie zostajemy. Kolejny krok to będzie obrót o 180 stopni itd.
Mogę pisać o własnym doświadczeniu. Zanim wprowadziłam obroty z Wojtusiem obserwowałam go i patrzyłam jak sobie radzi i jak rozumie podstawy gry. Po około 12 rozgrywkach byłam pewna, że obroty staną się wyzwaniem ale nie zagubi się przy nich. Nie mniej jednak wprowadziliśmy tylko obroty o 90 stopni i na razie na tym etapie zostajemy. Kolejny krok to będzie obrót o 180 stopni itd.
Gdzie się sprawdzi gra ? Wszędzie gdzie można się wygodnie rozłożyć z planszami i gdzie pionki nie będą nam uciekały (choć i na to wymyśliłam rozwiązanie, metalowa podkładka, magnes zamiast pionka i można grać nawet w pociągu). Na łące, w lesie, nad jeziorem, na plaży, u babci w ogródku, w domu, w szkole na przedszkolnym dywanie.
Dla kogo ta gra? Dla dzieci od 6 roku życia (w praktyce 5 latek też sobie świetnie radzi), dla rodzin, na kinderparty, dla przedszkoli i szkół, dla wielbicieli gier logicznych i wszystkich tych którzy pragną zabawić dużą grupę osób jednocześnie. Tu macie pole do popiusu bo na raz może grać aż 35 zawodników.
Im więcej osób gra tym jest trudniej ale zdecydowanie weselej !
Dla kogo ta gra? Dla dzieci od 6 roku życia (w praktyce 5 latek też sobie świetnie radzi), dla rodzin, na kinderparty, dla przedszkoli i szkół, dla wielbicieli gier logicznych i wszystkich tych którzy pragną zabawić dużą grupę osób jednocześnie. Tu macie pole do popiusu bo na raz może grać aż 35 zawodników.
Im więcej osób gra tym jest trudniej ale zdecydowanie weselej !
LABIrynty
2 komentarze
Chyba muszę o tym pomyśleć, bo córka uwielbia wszelkiego typu labirynty :)
OdpowiedzUsuńPS link do recenzji już pod postem na FB z grami od Epi :)
Dla nas jeszcze za trudna ale dobrze wiedzieć że takie coś fajnego jest Monika Flok
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.