Wierna kopia
Chcesz wiedzieć jaka/jaki jesteś naprawdę ?
Popatrz na swoje dziecko.
To co mówi, co robi, jak traktuje ludzi, jak rozmawia ze swoim rodzeństwem, jaka jest jego postawa wobec zwierząt, czy żyje w świecie stereotypów. W dużej mierze to my rodzice chcąc niechcąca kreujemy świat i światopogląd naszych pociech.
Jasne że, od drugiego roku życie (lub jak Ala od roku :P) nasze maluchy walczą o swoje zdanie o swoje ja, pokazują, że są odrębnym bytem. Oczywiście nie zawsze się z nami zgadzają (ba rzadko kiedy tak jest).
Są momentu kiedy buntują się przeciw wszystkiemu i nic nie jest i nie może być tak ja twierdzi mama czy tata musi być po prostu inaczej.
Jednak mimo to, mimo ogromnej chęci bycia indywidualnością jedyna w swoim rodzaju i typie są małymi nami.
Słucham rozmów mojej dwójki i widzę w nich po trosze każdego. Troszkę babci, odrobinę dziadka, nieco taty a najwięcej siebie. Wszystko, co mówię, co robię, nawyki, rzeczy na które zwracam uwagę słowa których używam za często (tak jak: naprawdę ? O rany !!!). Wszystko to jest skrzętnie rejestrowane. Nawet książki czytane (a może raczej recytowane) z dokładnie tą samą intonacją co mama.
Jakich piosenek słucha Wojtek nieustannie Jacka Kowalskiego. Kto go tym zaraził, tatuś. Jaką pieśń nuci pod nosem od rana do nocy, Duma Ukrainna. Mam nadziej, że wkrótce uda mi się uwiecznić Wojtkowe wykonanie :)
Jesteśmy autorytetami, jesteśmy źródłem wszechwiedzy, jesteśmy dla nich wszystkim. Jesteśmy dla nich ideałami. Czerpią z nas jak gąbki wodę a my musimy się mieć na baczności bo wielka odpowiedzialność spoczęła na naszych barkach. Sposób w jaki my radzimy sobie z emocjami, to jak je wyrażamy przekazujemy dalej. To taka swoista sztafeta pokoleń, bagaż który my dostaliśmy od naszych rodziców i przekazujemy dalej. Rzecz jasna mamy wpływ na to jeśli tylko zechcemy. Jeśli umiemy przepraszać nasze dzieci i im przyjdzie to łatwiej. Jeśli przyznamy się do błędu i one to zrobią.
U nas to działa. Chcesz aby dziecko zachowywało się tak czy siak, zastanów się nad sobą, może oczekujesz czegoś czego sama/sam nie robisz. Piszę z własnego doświadczenia.
Mogę też powiedzieć na własnym przykładzie. Kiedy byłam mała ciągle słyszałam, czytaj książki, książki są oknem na świat, kto nie czyta ten to i tamto. Słyszałam to w podstawówce, gimnazjum, liceum, a ja czytać nie chciałam, szłam w zaparte. Lektury zło konieczne. Przykry obowiązek. I owszem obecnie książki czytam, połykam można by rzec ale od jakichś 10 lat. Sama do tego doszłam, pokochałam, na lekturę zawsze znajdę czas. Jednak zapewne inaczej rzecz by się miała i byłabym książkoholiczką jak moje maluchy gdybym choć raz widziała bliskich zaczytanych, pochłoniętych lekturą, zanurzonych w słowie pisanym bez pamięci. Puste słowa nie pomogą, liczą się czyny.
Wojtuś mimo tego że czasem zdarza mu się nadal potraktować Ale jak rówieśniczkę i przestawić ją czy wytrącić z równowagi to jest bardzo opiekuńczy. Wyciera jej nos, gania za nią z kapciem kiedy jej spadnie, kiedy je jogurt przy okazji karmi ją co 3 łyżeczką, pomaga kąpać, próbuje przenosić przez kałuże (co się przeważnie źle kończy ze względu na ich zbliżone gabaryty :P ale wygląda komicznie).Tłumaczy jej wszystko, pokazuje, powtarzając słowo w słowo wszelkie już od 3,5 roku przekazywane mu informacje. Jeśli wydawało mi się czasem, że on chyba wcale nie słucha co do niego mówię to teraz już wiem, że to nie prawda.
Jedna zdenerwowana mama która wstała lewą nogą, równa się cała gromada nieokiełznanych i niedających się opanować dzieci, każde dwoi się i troi w swoich harcach i wybrykach i przechodzi samo siebie. Spirala się nakręca. Dlatego kiedy czuje, że sama z sobą sobie nie radzę to staram się z całych sił swoich i wszelkich pokładów energii nie wchodzić w konfliktowe interakcje z maluchami. One wszystko powielają złe emocje i nerwy nawet mocniej. Czasem to trudne i dzięki Bogu ja rzadko miewam takie chwile. Jednak w takie dni Wojtek przeważnie ogląda po prostu więcej bajek.
Dobrze, niedobrze - zdania zapewne będą podzielone. Jednak dla mnie grunt, że wściekła bez powodu mama nie będzie wyżywała się na nim o nic, że będzie miała chwilę dla siebie, że się wyciszy, że odpocznie, że będzie mogła na chwile nie myśleć o niczym.
Puenta
Kiedy się ma dwoje dzieci to już ani telewizor nie jest potrzebny, bo rozrywka zapewniona (to na wysokim poziomie od komedii, przez melodramaty aż po horror) ani lustra (patrz cały wpis powyżej) :P
Pozdrawiamy :)
Ps. Kiedy robiłam te zdjęcia, wyobraziłam sobie jakby to było mieć dwie pary bliźniąt, ale by się działo !!!
13 komentarze
Hehe tak to z dziećmi bywa, łapią wszystko choć myślimy, że nie słyszą i są skarbnicą wiedzy :)
OdpowiedzUsuńOj sa az strach sie bac kiedy ta wiedza zablysna :)
UsuńDokładnie tak jest .. dzieci chłoną wszystko a potem wychodzi z nich wszystko To co dobre ale również i to co złe..
OdpowiedzUsuńDlatego zanim cis zrobie lub powiem mysle :)
UsuńMadziu bardzo dobry wpis . Niejednokrotnie przekonałam się jak Kubuś chłonie wszystkie moje emocje. Dzieci są bardzo dobrymi obserwatorami. Nie na darmo mówią , czym skorupka nasiąknie za młodu , tym na starość trąci.
OdpowiedzUsuńPrzyslowia nie klamia :)
UsuńChoc bywa i odwrotnie, poniewaz moi rodzice wszedzie sie spoźniali nabrałam do tego takiej niechęci ze wszedzie jestem pol godziny przed czasem :)
Moi rodzice z kolei palili do przesady papierosy i tak mnie do nich zrazili że do dzisiaj czuję do fajek wstręt. Sama nigdy nie paliłam.
UsuńTo ja tak mam ze spóźnianiem się, przez rodziców mam alergią i sama nigdzie się nie spóźniam i nie lubię kiedy inni się spóźniają, wg mnie to brak szacunku dla czasu drugiej osoby :)
UsuńOj, to prawda. Moja siedmiolatka robi dokładnie wszystko to co my, a roczny berbeć już pewne zachowania również u nas podpatruje. Czasem wygląda to dość karykaturalnie, ale z drugiej strony - daje do myślenia...
OdpowiedzUsuńWlasnie, na razie to zabawne i komiczne ale jak sie dluzej zastanowic to nie ma żartów :)
UsuńMój syn strasznie przechodził bunt dwulatka. Teraz ma dwa lata i 8 miesięcy i powoli mu to mija i z niegrzecznego chłopca przekształca się w całkiem fajnego kawalera. Czasami nadziwić się nie mogę jaki stał się opiekuńczy w stosunku do półrocznej siostry.
OdpowiedzUsuńMój syn tak mocno przechodził bunt trzylatka ale na pewno było to powiązane z młodszą siostrą która się zjawiła w domu :)
UsuńDlatego też chcąc wychować dzieci naludzi mmusimy my nimi być, zawsze, wszystkim z mojego otoczenia mówię iż ich dzieci są odzwierciedleniem ich samych... Zazwyczaj nie komentują, rzucają dziwne spojrzenie... Muszę zacząć trzymać język za zębami;-)
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.