Bliskość - subiektywna kwestia

by - listopada 20, 2016


Bliskość, jak to z nią jest czy jest intuicyjna, wrodzona, czy każdy z nas musi się jej nauczyć? 
Czy dla wszystkich jest to słowo ma jednakowe znacznie ? 
Czy każde dziecko ma silną potrzebę tejże bliskości ?
Czy bliskość to tylko przytulanie, całuski, głaskanie po główce i czucie bicia serca drugiej osoby dzięki bezpośredniemu kontaktowi ?

No właśnie, odpowiedź nie jest prosta bo ilu ludzi tyle odpowiedzi. Jedno jest pewne każde dziecko, każdy człowiek potrzebuje innych ludzi aby móc się prawidłowo rozwijać. Poczucie bliskości zapewnia od pierwszych chwil jeszcze w brzuszku poczucie bezpieczeństwa. Bliskość pozwala na prawidłowy rozwój emocjonalny, na poczucie pewności siebie, zapewnia lepszy start. Bo czyż nie jest łatwiej kroczyć w nieznane kiedy mamy tę pewność, że zawsze jest tam gdzieś, ktoś, to miejsce do którego wrócić możemy, ten azyl który pozwoli nam się skryć przed całym światem, te ręce które przytulą choćby nie wiem co !
Nie mamy tu żadnych barier wiekowych. Ta potrzeba jest równie silna u bobasa który szuka wzrokiem swojej mamusi, u przedszkolaka który zawsze pyta czy mama na pewno po niego wróci, u nastolatka który przeżywa pierwsze miłości, u studenta który zawalił egzamin ale i u każdego z nas dorosłych, dziadków, pradziadków którzy też potrzebują wiedzieć, że mimo swoich wad, uciążliwości, problemów zdrowotnych są kochani i potrzebni. 

Każde dziecko ma potrzebę bliskości ale jednocześnie nie każde lubi być tulone i dotykane. 
Nie muszę czytać fachowej literatury, parentingowych blogów czy poradników dla mamuś aby mieć stuprocentową pewność, że to co piszę nie jest fikcją. Jako matka dwójki dzieci mogę śmiało rzec, że każde dziecko to zupełnie inny świat i inne oczekiwania.


Alusia odkąd się urodziła uwielbiała dotyk - szuka go cały czas po dziś dzień. Najchętniej nie schodziłaby z rąk. Wtula się w człowieka całą sobą, zanurza się, czerpie z tego wielką radość i czuje się ten jej wielki spokój i błogość kiedy nasze ciepełka się zsumują. Nie znaczy to, że nie jest odważna, otwarta i lubiąca samodzielne wyzwania. Te dwie rzeczy istnieją u niej obok siebie i przeplatają się w harmonii od narodzin. 

Ale nie muszę daleko szukać aby udowodnić, że nie zawsze tak musi być ?
Wojtuś jest typowym nadwrażliwcem, słuchowym, zapachowym i dotykowym. Od pierwszych chwil demonstrował to światu głośno i donośnie. Nie dotykajcie mnie, nie rozbierajcie mnie, nie ubierajcie mnie, nie kąpcie mnie, nie przytulajcie mnie, nie całujcie mnie, nie , nie, nie. Nie powiem, że było to dla mnie łatwe doświadczenie, zwłaszcza, że pewien czas żyłam w nieświadomości a moje dziecko poza czasem kiedy jadło i spało nie robiło niemalże nic innego jak tylko płakało.


Zaczęłam więc czytać i odkryłam, że problem leży w dotyku. I tak kiedy wszystko stało się jasne musieliśmy się siebie nauczyć, wzajemnie. Powiem Wam jedno wszystko można zminimalizować jeżeli tylko tego chcemy. Co nam pomogło ?
Stopniowe oswajanie z dotykiem - co ważne, nadwrażliwe dzieci często nie znoszą delikatnego dotykania, głaskania, miziania, wolą konkretny dotyk, dlatego tak dobrze sprawdzały się u nas masaże i masażyki. 
Wielkim odkryciem okazało się chustonoszenie. W zasadzie te dwa punktu na samym początku zmieniły wszystko. Wojtuś pokochał chustę bezgraniczną miłością co oznaczało pełną akceptację naszej bliskości, potem było już tylko lepiej :)

Kolejnym punktem obowiązkowym było wspólne czytanie książek lub recytowanie wierszy, zupełnie nie bacząc na porę dnia czy noc. Z czasem pojawiły się też bardzo jednoczące ale oddziałujące na zmysł dotyku zabawy ruchowe, wygłupianki, tańce brykańce, wspólna gimnastyka. Ze względu na wykształcenie zainteresowały mnie wszelkie zabawy oparte na integracji sensorycznej które dawały nam wielka radość i poczucie działania we właściwym kierunku.

Bardzo szybko odkryłam też, że cudowną okazją choć może nie tak bezpośrednią do przełamywania różnych barier są twórcze i kreatywne zabawy. Właśnie z tej wielkie potrzeby bliskości jaką Wojtko posiadał, narodziła się w naszym domu twórcza aura. Zauważyłam, że te nasze wspólne działania artystyczne podobnie jak czytanie książek, wycieczki, niekończące się rozmowy zbliżają nas do siebie i pozwalają nam spędzić czas tylko ze sobą. To jest to czego również potrzebuje każdy z nas, mieć kogoś na wyłączność.


To chyba nasze najtajniejsze z tajnych sposoby na bycie blisko. 
Oczywiście każdy dzień przynosi inne doświadczenia, przeżycia i przygody ale na razie bliskość to nasza baza wypadowa.  I choć jestem mamą tak naprawdę jeszcze małych dzieci, mam nadzieję, że to nasze bliskie współistnienie szybko nie ulegnie zmianie.
W obecnym zaganianym świecie nie jest to proste, choć i tak mamy to szczęście żyjąc na wsi, że nie wpadliśmy w kołowrót wielkich korporacji, jaki odbywa się gdzieś tam. Mamy tą niezwykła możliwość obcowania ze sobą na co dzień. To niesamowite uczucie wiedzieć co dziecko ma na myśli nim powie pierwsze słowo, rozumieć to co mówi choć postronne osoby nie maja bladego pojęcia o co chodzi, mieć w słowniku tylko nasze wspólne słówka i cieszyć się tym, patrząc w oczy wiedzieć, co w sercu gra. Każdego dnia razem z dzieckiem przeżywać te wszystkie pierwsze razy. Móc prowadzić, uczyć, pokazywać mu świat ale jednocześnie tak wiele się ucząc od niego. Otwierać szeroko oczy ze zdumienia na błyskotliwe wypowiedzi, głębokie przemyślenia, cięte riposty i bardzo celne argumenty nie dające się ni jak podważyć.
Życie jest krótkie a czas szybko płynie, coś innego poczeka to niestety nie a w dodatku nie ma przycisku wstecz.



Dlatego cieszmy się sobą i łapmy te ulotne chwile, zwłaszcza trwając w duchu zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia.

 Wpis powstał w ramach projektu Bliskowstwory, które zarażają świat Bliskością <3
Jeżeli nawet nie uczestniczyłeś u projekcie ( brać udział może, a nawet powinien każdy !!!), nie ważne że dziś już 20 i do końca listopada tylko 10 dni. Tu hołduje zasada lepiej późno niż wcale !
A punkty od 1 do 20 nadrobisz w okresie adwentowym :D
Korzystajcie ile się da i bądźcie Blisko !
Bliskopad - KLIK

A może spodoba Ci się także

2 komentarze

  1. cudnie po prostu aż miło Gosia Blue

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne zdjęcia miło tak popatrzec na Was ;0 Monika Flok

    OdpowiedzUsuń


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.