Emil i ciasto na kluski
Dziś na blogu książka która zachęciła nas do zakupienia pełnego wydania z wszystkimi przygodami Emila, chcemy wciąż więcej i więcej. No jak mamusię kocham, Emila nie można nie pokochać, to chłopcze jest tak rozbrajające, że tylko go schrupać. A biedny jest ten Emil niesamowicie, bo jak jednemu chłopcu który naprawdę ma wielkie serce i dobre intencje, aż tyle kłód może spać pod nogi i to jednego dnia a jeszcze na domiar złego wszystkie odbijają się z wielkim hukiem na kochanym tatusiu Emilka.
Emil
nader często w tym opowiadaniu trafia do słynnej stolarni, w której
zawsze siedzi za karę kiedy coś spsoci. Za każdym razem gdy tam trafia
struga tam drewnianego ludzika. Ten dzień jest dla Emila wyjątkowo owocny pechowy. Spędza go bowiem od świtu do zmierzchu i to w nocnej koszuli w stolarni i struga aż trzy drewniane
figurki. I pech chciał, że na 100 ludka chciał zrobić Jubileusz i
zaprosić Alberta jednak teraz gdy siedzi tu i go struga Albert siedzi z
Liną i ani mysli o spędzaniu tego doniosłego momentu z Emilem.
Chłopiec czyje się opuszczony, samotny i rozżalony, postanawia już nigdy w życiu nie wyjść ze stolarni...
Wojtuś
uwielbia Emila a ja mam podejrzenie, że to z powodu tych psot, choć mój
prywatny Emil nie psoci tak mocno jak ten książkowy, to jednak wiele mają
ze sobą wspólnego. Swój do swego ciągnie. Nawet młodsza siostrę obaj mają. To co bardzo pociesza to fakt
iż Emil był dobrym uczniem i wyrósł na dobrego poważanego człowieka, bardzo bym chciala aby mój psotnik też tak wspaniale skończył.
Zresztą wcale nie uważam aby Emil był złośliwym czy krnąbrnym dzieckiem,
według mnie jest wspaniałym chłopcem z wielką energią, apetytem na
życie i przygodę, oraz jeszcze większym dobrodusznym serduszkiem a to przecież wspaniałe cechy.
Co ciekawe Emil
wciągną w lekturę nie tylko Wojtusia ale i naszego tatusia i tak się składa, że
ten nieliczny z razów ja również miałam okazję być słuchaczem książki. Oby jak najczęściej, bardzo fajne uczucie, wyciągnąć się zamknąć oczy i słuchać.
Opowiadanie
które dziś opisuję to jeden dzień z życia Emila opublikowany w książce
"Ach ten Emil". I nie jest to dokładnie to samo opowiadanie bo choć
ogólna historia jest ta sama to ta jest bogatsza w szczegóły,
barwniejsza i dłuższa. Jako osobne opowiadanie oferuje czytelnikowi dużo
więcej wrażeń i jest pełniejsze. Doskonale się ją czyta jako lekturę, bez
związku z resztą książki, choć jak już powiedziałam ciężko się z nią rozstać i
na niej poprzestać. Dlatego też jestem pewna że to nie ostatnie z krótkich opowiadań w naszym domu a i na tych jednowątkowych historyjkach
się nie skończy nasza przyjaźń z niesfornym gagatkiem z Smalandii.
Ilustracje
znane z pełnego wydania są tu nadal tradycyjne, jednak co
nadalo im jeszcze życia, wypełnione barwą. Bardzo fajny zabieg. Choć czarno
biiałe szkice też mają swój urok. Niezwykle zabawne ilustracje stworzył Björn Berg,
którego do stworzenia wizerunku Emila wybrała sama Astrid Lindgren.
tłumaczenie:Anna Węgleńska
wiek 3+
format 27 x 21 cm
oprawa twarda
liczba stron 32
A Wy znacie Emila ?
Lubicie go tak jak my ?
A może macie innych ulubionych bohaterów Astrid ?
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.