Dziś coś na co już od dłuższego czasu miałam oko a natknęłam się na to tu - KRA-KRA .
Mini Games - to taka podręczna pomoc dla rodziców, którzy na już, potrzebują ratunku w sytuacji kryzysowej, zwanej "totalna nuda" gdy brak perspektyw na szybki jej koniec. Nam się to zdarza najczęściej podczas podróży do dziadków, kiedy trzeba mieć spory repertuar urozmaiceń.
Oczywiście można puścić bajkę na tablecie ale my nie praktykujemy bajkowania i tablet zostaje w domu. A kiedy śpiewanie piosenek, oglądanie pejzaży za oknem, granie w gry słowne i odpowiadanie na setki pytań się znudzi ,wtedy w ruch idą właśnie takie pomoce, jakie dziś Wam pokażę a te są wyjątkowe bo nie tylko rozwijają spostrzegawczość, myślenie, główkowanie ale i cieszą oko. Są po prostu zjawiskowe, dopracowane w najdrobniejszym detalu, nie ma obaw, że dziecko nie zechce z takimi kartami pracować, one po prostu przyciągają.
Djeco (marka którą ubóstwiam za wzornictwo i design zabawek oraz gier) wypuściło na rynek mini gierki. Mini games to zamknięte w kartonowym pudełeczku łamigłówki w postaci całkiem sporych kart. Każda z 30 karta to jedno zadanie, łatwiejsze bądź trudniejsze. Do pudełeczka dołączony jest ołówek ,więc otrzymując pudełeczko, nic więcej poza spostrzegawczym i ciekawym wyzwań dzieckiem nam nie trzeba.
Tematy mini gierek są różne i każdy znajdzie wśród nich to co najbardziej zainteresuje łamigłówkowicza, choć wykorzystane zadania są chyba powszechnie lubianymi przez wszystkie dzieci. Odnajdywanie szczegółów, różnic, podobieństw, rysowanie po kropeczkach czy labirynty to powszechnie darzone sympatią przez małych ludzi motywy łamigłówek. Dla nich też właśnie kierowane są mini gry, wiek 6+. Choć mój zaprawiony w łamigłówkowym boju 4,5 latek z wieloma zadaniami świetnie sobie radzi bez mojego naprowadzania, śmiało obniżyłabym więc ten wiek do 5+.
Takie pudełeczko, jak już wspomniałam, lubię mieć przy sobie na zasadzie koła ratunkowego. Mini games mieszczą się do torebki, plecaka albo do samochodowego schowka. Kiedy stoimy w niekończącym się korku, wybieramy się w daleką podróż, wizyta u lekarza się duży (ach ta polska rzeczywistość) albo będąc poza domem (na wakacjach na ten przykład) zamiast pięknej pogody mamy za oknem ulewę i o wyjściu nie ma mowy. Mały format sprawia, że zawsze można je zapakować od tak na wszelki wypadek. A potem wyciągnąć z okrzykiem TADAM jak przysłowiowego asa z rękawa :)
Co do piękna wykonania ilustracji i wzorów to Djeco jest w tym mistrzem i kto zna tą markę temu nie musze jej reklamować. Kto nie zna wystarczy, że prześledzi moje zdjęcia. Jak dla mnie mistrzostwo świata, Djeco wyprodukowało najpiękniejsze łamigłówki jakie miałam w swych dłoniach. Nawet szkoda troszeczkę po nich mazać no ale cóż mówi się trudno, zadania kuszą jeszcze mocniej :P
Taki tytuł nosi pierwsza z gier którą wybrałam, celowo, do tej pory Wojtuś nigdy nie miał do czynienia z tego typu zadaniem. Każde nowe wyzwanie to nabyte doświadczenie i zdobyte umiejętności. Więc wskazówki musiały być nasze. To prawdziwa detektywistyczna gierka.
Jak brzmi polecenie:
Znajdź odpowiedni obrazek, dzięki pewnym wskazówkom.
Wskazówki w postaci obrazków znajdują się na szczycie karty, zadaniem dziecka jest odnalezienie jednej i jedynej, spośród (najczęściej) dziewięciu bardzo podobnych ilustracji która zawiera wszystkie podane elementy. Ponieważ ilustracje są dopracowane co do najmniejszego szczególiku zadanie łatwe nie jest. Trzeba się wykazać wielką koncentracją, spostrzegawczością i eliminować krok po kroku kolejne obrazy.
Jeżeli miałabym grupować gierki płciowo to wskazówki podsunęłaby raczej dziewczynkom, kwieciste wzory, motylki kwiatuszki, dużo dziewczynek i laleczek. Natomiast Brakujacy element to zdecydowanie mini gra dla małych twardzieli. Wojtek na sam widok ilustracji zaczął wybierać karty i mówić, chcę zrobić to i to o i jeszcze to i to i to :)
Dawno nie widziałam takiego entuzjazmu na widok zadań :)
Zadanie polega na znalezieniu brakującego elementu. Szczerze przyznam, że chwilę zastanawiałam się patrząc na karty co autor miał na myśli, ale po chwili przyszło olśnienie i zasadniczo tytuł się zgadza z treścią zadania, choć moja początkowa interpretacja była nieco inna.
W zestawie znajdziemy trzy typy kart.
1) To karty na których trzeba odkryć który z kwadracików nie pasuje do układanki, a to naprawdę trudne zadanie, czasem elementy różnią się tylko maleńkim detalem a ilustracje są narysowane tak iż wcale nie ułatwiają nam tej misji.
2) To karty na których wybrać ten element który z 5 ułożonych na dole powinien wskoczyć na puste miejsce głównego obrazka.
3) Trzeci typ to karty w których celem małego odkrywcy jest odnalezienie spośród znajdujących się u dołu karty elementów, tego który nie jest identyczny z elementami znajdującymi się na głównej ilustracji. I tu czasem różnica jest bardzo nieznaczna, np. kropka na steku która znajduje się na jednym a nie na drugim końcu. Nie można podejmować tu pochopnych decyzji bo można pominąć element który właśnie jest poszukiwany.
Bardzo ekscytująca i pochłaniająca gierka.
A jako, że w naszym domu:
a) nic się nie marnuje,
b) lubimy używać wtórnie wszystkiego
c) co robi starszy brat to robi i młodsza siostra :P
Rozwiązane przez Wojtusia zadania, są poddawane wnikliwej ekspertyzie Ali i niezwłocznie korygowane i szlifowane do granic perfekcji.
Także kupujecie Mini Games Djeco i dzieci w domu nie ma :)
Po Mini Games oraz wiele innych ciekawych produktów, mądrych i przemyślanych zapraszamy w progi KRA-KRA sklepu który lubię mieć na oku bo zawsze można wypatrzeć tam ciekawą i godną uwagi nowość :) Zabawki, gry, książki, coś dla podróżników, przydatne akcesoria oraz cała moc pomocy edukacyjnych i pomocy Montessori. Fajna, czytelna stronka, naprawdę warto zajrzeć.
Polecamy i za cudowny kontakt i doradę dziękujemy :)
2 komentarze
Wam to raczej nuda nie straszna ;)
OdpowiedzUsuńChoc po raz setny obiecałam sobie że narazie nie kupuje żadnych książeczek, zagadek itp to kusisz strasznie tymi ;-)
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.