Świątecznych przegotowań czas uważam za oficjalnie otwarty.
Mój zegar tyka, więc muszę to wszystko dobrze sobie rozplanować. Dziś biorę się za adwentowe zadania, bo kalendarz na szczęście pozostaje z zeszłego roku. Musze jeszcze tylko zmontować wielki słój z cukierkami i upominkami, adwentową tabele motywacyjną i będą miała praktycznie wszystko.
Tym czasem wczoraj w ramach wieczornej rozrywki zaczęłam tworzyć swój lampion bożonarodzeniowy i kiedy zobaczył to Wojtko, zapłonął w nim zapał twórczy stworzenia takich świątecznych światełek do pokoju dziecięcego. I choć miała to w planach adwentowych zadań, stwierdziłam, że czemu nie, w końcu zdanie zastępcze się znajdzie, a jak jest chęć i zapał trzeba działać.
Wyszperałam 4 słoiczki po jogurtach, farbki akrylowe, sypki brokat, gąbkę do naczyń oraz taśmę malarską i Wojtko przystąpił do działania.
Tzn najpierw do działań przystąpiłam ja, bo musiałam naszkicować na taśmie malarskiej (takiej papierowej) świąteczne motywy które następnie wycięłam i przykleiłam na słoiczki. To była moja część.
Kolory farb dobrał Wojtuś, tak jak mu to odpowiadało, i pokrył całe słoiczki farbkami akrylowymi, przy pomocy gąbeczki. 4 słoiczki, 4 kolory a więc gąbkę przecięłam po prostu na 4 części.
Na mokrą jeszcze farbę sypaliśmy brokat w odpowiadającym jej kolorze.
Kiedy farbka podeschła, czyli po jakichś 20 minutach oderwałam bardzo delikatnie taśmę, tak iż została pusta przestrzeń w kształcie jaki wycięłam.
Jeszcze godzinkę dałam słoiczkom na wyschnięcie i gotowe :)
Po zmroku Wojtusiowe lampioniki są cudowne - w międzyczasie zanim trafiły jednak do dziecięcego pokoju wyposażyłam się w świeczki led. Jednak dzieci i ogień to połączenie którego bym nie zaryzykowała bez nadzoru.
A jak poszło mi. Całkiem nieźle musze przyznać, gdyż z założenia byłam mocno sceptyczna kiedy patrzyłam na internetowe inspiracje a nie wiedziałam do końca co i jak robić tylko wszystko robiłam na czuja. Nie mniej jednak wyszło tak jak chciałam.
Szklane naczynie pokryłam farbą akrylową, tak jak Wojtko przy pomocy gąbeczki. Z tym że ja wybrałam kolor biały.
Farba schła a ja wycinałam nożyczkami do paznokci czarne cienie.
I tak wybrałam Marię, Józefa, dzieciątko Jezus, gwiazdkę betlejemską i dwa aniołki.
Całą kompozycję przy pomocy kleju introligatorskiego (bardzo precyzyjnie nałożonego pędzelkiem) naniosłam na wyschnięty szklany pojemnik.
Jeszcze tylko świeczuszki do środka i gotowe :)
Prosto, estetycznie, profesjonalnie i baaaaaaardzo nastrojowo :)
2 komentarze
jakie boskie! robimy koniecznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Wam wyszły te lampioniki. A ten ostatnio to już majstersztyk:)
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.