To zdecydowanie nie jest książka dla każdego. 

Co więcej, jest to lektura dla dość wąskiej grypy odbiorców. 

Po pierwsze muszą to być smakosze mięs, po drugie wielbiciele tradycyjnych domowych wyrobów oraz po trzecie tacy którzy maja możliwości, czas, miejsce i chęć do przygotowywania własnych domowych wędlin (i nie tylko). Ponieważ my zdecydowanie możemy odhaczyć wszystkie powyższe punkty - ta książka musiała się u nas znaleźć. 

Tym samym spieszę poinformować, wszystkich zainteresowanych, że warto tą pozycje mieć, bowiem jest prawdziwą skarbnica wiedzy na temat wędliniarstwa. Nie może być to zaskoczeniem, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że została ona napisana ręką znawcy. 

Robert Winckiewicz - z wykształcenia inżynier mechanik, amatorsko zajmuje się domowym wyrobem wędlin, chleba oraz przetworów owocowych i warzywnych. Na swoim blogu pisze: "Jakość produktów oferowanych w sklepach i troska o stan zdrowia własnych dzieci oraz rodziny spowodowały, że postanowiłem robić własnoręcznie lepszą żywność dla rodzinki i razem z nią".

W obecnych czasach kiedy wszechobecne są konserwanty, chemia i Bóg jeden wie co jeszcze. 

Kiedy sklepowe wędliny niemalże świecą w ciemności a smakują jak papier albo co gorzej plastik, bardzo cenie sobie domowe. Mają smak, zapach i są pewne i ja mogę być pewna że to co daje dzieciom i sama spożywam jest wartościowym produktem. A i satysfakcja z tego, że "to nasze" jest nie mała. Dlatego książka pana Winckiewicza jest cudownym kompendium wiedzy, przepisów i pomysłów na wyroby najlepsze i pewne a za razem różnorodne i sprawdzone.

Domowa wędzonka, kiełbasa, podroby i smarówki. A także moc wskazówek, porad, informacji od czego zacząć, co mieć się powinno a co mieć trzeba, jak się do wędzenia i wyrabiania wędlin zabrać.

Rewelacyjna książka, pięknie wydana i czytelnie opisana oraz poukładana. 

Polecam ogromnie :)

Opisując tą książkę doszłam do wniosku, że ona także dotyczy specyficznej grupy czytelników i smakoszy (do.których ja nie do końca należę). Książka ta jest swoistą podróżą dookoła świata, po budkach z tak zwanymi daniami na szybko, czyli ni mniej ni więcej fast food czy też street food.

Potrawy z całego świata proponowane na takich stoiskach, w food trackach czy budkach zostały tu jednak potraktowane zgoła inaczej gdyż wiele składników proponowanych w ulicznych budkach zamieniono na produkty zdrowe, pełnowartościowe, służące zdrowiu. Czasem jest to sposób wykonania potrawy jak zamienienie patelni na piekarnik a czasem znalezienie odpowiednich mąk sezonowych warzyw czy też dobrych przypraw. 

To książka dla tych którzy szukają czegoś innego, lubią w kuchni eksperymentować i wychodzić poza schematy. U nas w domu obawiam się, że większość z tych potraw musiałabym jeść sama. 

Uliczne jedzenie zaczyna odgrywać coraz większą rolę w codziennym życiu - choć nie w mojej rzeczywistości. Nie mniej jednak życie w mieście praca w wielkich korporacjach, ciągła gonitwa i notoryczny brak czasu z całą pewnością temu sprzyja.

W dzisiejszym świecie, który skurczył się wskutek procesu globalizacji, uliczne jedzenie przybliża nam kuchnie odległych państw i pozwala odkryć autentyczne smaki, które często giną w wielkim przemyśle restauracyjnym. Dzięki tej książce poznasz jedzenie uliczne w lżejszej postaci. 

Książka jest podzielona na cztery części (przepisy z pastami i sosami, z warzywami, z owocami oraz na bazie zbóż, mięsa i ryb), opatrzona wspaniałymi zdjęciami i szczegółowymi opisami. Na każdej stronie znaleźć można oryginalne kompozycje składników tworzące kalejdoskop smaków.