Chciałabym mieć stół, nie byle jaki tylko taki wielki, solidny mebel na środku salonu.
Taki przy którym toczy się całe rodzinne życie.
Takim przy którym śmiech i łzy.
Przy którym śniadania, obiady, kolacje i deserki.
Taki przy którym zawsze gwarnie i licznie.
Taki przy którym wspólne rozmowy przy kawie i herbacie.
Taki przy którym odrabianie lekcji, tworzenie prac, malowanie i lepienie.
Taki przy którym zabawa, życie i codzienność.
Taki mi się marzy, marzy mi się ogromnie.
Jednak to marzenie z górnej półki i na realizację jeszcze troszkę poczeka, poza tym dzieciaki za małe aby siedzieć na takich dużych dorosłych krzesełkach.