Bezpieczeństwo to ważny temat dla każdego rodzica.
Przez większość czasu mamy nasze pociechy na oku zwłaszcza te młodsze (0-3), choć przy niektórych dzieciach (patrz moja Ala) posiadanie oczu dookoła głowy i 4 pary rąk to czasem za mało.
Oczywiście trzeba sobie ułatwić życie i usunąć większe zagrożenia. Zabezpieczamy kontakty, schody, odsuwamy spod okien przedmioty po których można wejść na parapet.
Jednak są i takie chwile kiedy musimy zostawić dziecko samo na minutkę czy pięć. Zwłaszcza jeśli nasze życie toczy się miedzy jedną czy dwiema kondygnacjami domu takich chwil jest nieco więcej. Ja standardowo zostawiam to czego za chwilę potrzebuje na innym piętrze niż jesteśmy. Poza tym sypialnie i bawialnia na drugim piętrze a kuchnia i kotłownia na parterze potrafią nieźle nabić mi licznik przebiegniętych kilometrów w ciągu dnia.
Bieganie z wcale już nie lekkim dzidziolem góra dół bo trzeba podłożyć do pieca, bo trzeba nastawić makaron, bo trzeba zmniejszyć ogień pod ziemniakami, bo mam ochotę na kawę, bo trzeba podgrzać zupkę. Wszystko to zajmuje chwilę i zwłaszcza kiedy Alusia jest zajęta zabawą czy czytaniem nie mam potrzeby robić wszystkiego z nią ale chcę mieć pewność że nic złego się nie dzieje tylko że podczas mojej nieobecności ładnie się bawi.
Druga rzecz spanie - kiedy dziecko zasypia, sama nie wiem w co wsadzić ręce i czym się zająć, jako że mam na wszystko niespełna godzinę. Jednak chcę wiedzieć kiedy Alusia się budzi żeby być przy niej zanim biedna zacznie się błąkać i mnie szukać zaspana i zapłakana szukając przytulenia. Połączenie tych dwóch rzeczy jest ciężkie bo zajmując się tysiącem rzeczy nie mam szans wykukiwać i wysłuchiwać czy Ala jeszcze śpi czy już nie. Sprawa jeszcze się bardziej komplikuje kiedy mamy wiosnę czy lato i podczas jej drzemki chcę pogrzebać w ogródku, zgrabić liście czy pokopać z Wojtusiem piłkę. Ona w domu sama a ja na zewnątrz. Nie mam szans jej usłyszeć choćby wyła wniebogłosy.
Jakie mam sposób na te wszystkie sytuacje dnia codziennego - Niania elektroniczna.
Zawsze przy mnie, zawsze dająca mi poczucie panowania nad sytuacją. Wiem, że choć jestem kilkadziesiąt metrów dalej w razie potrzeby znajdę się tam gdzie być powinnam w kilka sekund, na czas.
Nie wyobrażam sobie życia bez tego sprzętu i absolutnie nie uważam go za luksusowy towar a za niezbędnik wyprawki dla maluszka. Kiedy jesieniom nasza pierwsza niania padła nie potrafiłam się odnaleźć. Chciałam jechać po nową tu i teraz ale tak dzień po dniu zakup się przesuwał w czasie.
Kiedy usłyszałam, że będziemy testować nianię Canpol Babies byłam w 7 niebie !!!
Komfort psychiczny jaki Niania zapewnia jest bezcenny :)
Kiedy otrzymałam przesyłkę moim oczom ukazały się dwa odbiorniki, delikatne, lekkie, estetycznie wykonane i w kolorach które fajnie wpasowują się w otoczenie. W zestawie były także dwa zasilacze i instrukcja obsługi ( przejrzysta i jasna).
Producent zapewnia iż niania posiada następujące funkcje:
- zasięg do 400 m
- wskaźnik świetlno-dźwiękowy poziomu aktywności dziecka
- wskaźnik świetlny niskiego poziomu baterii
- wskaźnik świetlny zasięgu
- przełącznik częstotliwości radiowych
- wysuwane anteny teleskopowe
- klips umożliwiający mocowanie do paska
- zasilanie bateriami lub poprzez zasilacz sieciowy
Moje obserwacje:
- Czysty, wyraźny dźwięk i wysoka czułość urządzenia
- Dwa kanały odbioru, pokrętło ustawienia czułości, wysuwane antenki. Łatwo ustawić nianię tak aby odbierała tyle bodźców ile potrzeba a nie reagowała na dźwięki o najmniejszym natężeniu, stale nas niepokojąc. Możliwe jest także regulowanie w odbiornika rodzica głośności odbioru przez co możemy dostosować nasze urządzenie do danej chwili (cisza nocna/gwarny obiad) kiedy w otoczeniu jest zbyt głośno odbiornik poinformuje nas światłem o aktywności dziecka.
- Genialny wynalazek KLIPS dzięki czemu mamy wolne ręce a niania zawsze może być przy mnie nawet jeśli jestem w stałym ruchu i przemieszczam się między pomieszczeniami czy piętrami.
- Kolejny fajny pomysł to to, że odbiorniki są zasilane zarówno na baterie jak i przy pomocy zasilaczy. Nadajnik Aluni zawsze niemalże jest podłączony i baterie nie są mi do niego konieczne. Jednak są takie chwile kiedy brakuje prądu wtedy nadajnik nadal działa (czego brakowało mi w mojej poprzedniej niani) a my nie tracimy łączności z dzieckiem. Natomiast mój odbiornik często jest w ruchu albo mam go w miejscach w których prądu zwyczajnie brak więc to iż posiada on baterie jest cudowne.
- zasięg do 400 m oczywiście jest to zasięg na otwartej przestrzeni, sytuacja się zmienia kiedy na naszej drodze stoją ściany. Nie mniej jednak mam idealny czysty zasięg przemieszczając się między naszymi dwoma piętrami oraz wychodząc przed dom (kiedy Ala śpi na najwyższej kondygnacji). Być może sięga nawet dalej choć to sprawdzimy dopiero wiosną.
- mega wytrzymałość, mimo iż niejednokrotnie Ala testowała wytrzymałość niani działa ona nadal bez zarzutu, a takie testy wytrzymałości to nie byle co :P
- fajne jest też to, że jest banalnie prosta w obsłudze i babcia czy dziadek nie mają najmniejszych problemów z jej uruchomieniem i ustawieniem w razie potrzeby
- bardzo atrakcyjna cena w stosunku do jakości i komfortu jaki niania zapewnia.
- Jedyna opcja której mi brakuje a którą miała nasza poprzednia niania to możliwość mówienia do dziecka poprzez nadajnik, na zasadzie krótkofalówki. Dzięki temu mogłam uspokoić płaczącego maluszka zanim do niego dotarłam.
Zdecydowanie polecam tą Nianię Canpol Babies wszystkim mamom które chcą mieć spokojną głowę :)
7 komentarze
Do następnego dziecka na pewno zakupię :) Teraz obyłam się tylko dlatego, że dziecko śpi z nami w pokoju a jego główka jest bardzo blisko mojej :)
OdpowiedzUsuńDaliśmy radę ale gdy będziemy już w swoim dużym domu nie bedzie mowy by z niej zrezygnować :)
www.MartynaG.pl
To fakt nie kazdej mamie jest niezbedna, jesli mieszkalibysmy w mieszkaniu a nie domku jednorodzinnym zapewne nie bylby to moj must have :)
UsuńMy zakupiliśmy nianię jadąc na wakacje....dzieci spały w pokoju my ze znajomymi na tarsie...niania była niezbędna...teraz korzystamy z niej ciągle:)
OdpowiedzUsuńJa mam od zawsze i te 2 miesiaca bez niej (choc to te zimowe kiedy nie bywam na zewnatrz i w razie czego wychodzil maly zaspany skrzat i wzywal mnie na ratunek) byly bardzo trudne, non stop krazylam gora dol i sprawdzalam nie raz ja tym samym budzac :/
UsuńKiedyś się zastanawiałam nad takim sprzętem, ale mój zmysł tak się wyostrza po porodzie, że nawet myszy nie mają życia...
OdpowiedzUsuńTo zalezy w jakich warunkach i na ilu poziomach sie mieszka :)
UsuńMiałam dokładnie tę samą nianie. Byłam bardzo zadowolona. Tak jak pisałaś, mieszkając w domu piętrowym , jest niemal nieodzowna.
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.