Pracowity adwent - Mikołaj łańcuchowy
Tym razem Wojtuś działał solo, ta praca czekała na dzień kiedy Ala jednak zdecyduje się na popołudniową drzemkę(a jest tych dni coraz mniej). Ala do wszystkiego jest pierwsza a rozpraszać potrafi jak nikt. Dlatego to zadanie wymagające koncentracji na wyższym nieco poziomie trzymałam w zanadrzu dla samego Wojtusia. Udało się i oto łańcuchowy Mikołaj jest z nami, jest i czeka na Mikołaja który ma przyjść dzisiejszej nocy (wiem spóźnił się jeden dzień, ale miał swojej powody :))
A Wam jak minęły Mikołajki ?
Trafiliście z prezentami ?
Dzieciaki zachwycone ?
Ja uwielbiam ten wyraz porannego zaskoczenia :)
Wszystkie elementy poza włosami i brodą wykonane są z grubej tekturowej kartki. Wszystkie białe elementy to zwykłe kartki do drukarek. Zaczęłam od narysowanie wszystkich elementów a zadaniem Wojtka było ich wycięcie. Pasków do łańcucha również. Gotowe wycięte elementy czekały na odpowiedni czas. Ale nawet jeśli nie macie bomby energetycznej w postaci młodszej siostry pod ręką, warto pracę podzieliliśmy na etapy, wycinanie tylu elementów bywa męczące.
Pierwszy etap to stworzenie mikołajowych włosów. Paseczki białej kartki składamy, sklejamy i tworzymy łezki.
Teraz posklejane łezki, przyklejamy jedna koło drugiej na górze koła, które będzie twarzą Mikołaja.
Włoski są - teraz wąsy, nos, usta i oczy.
I element bardziej pracochłonny - tworzenie brody z łańcuchów.
Jak tworzyć choinkowy łańcuch z pasków papieru chyba każdy wie. Ja tworzyłam je co roku będąc mała dziewczynką i jest to dla mnie nierozłączny element przygotowań świątecznych, zupełnie jak pieczenie pierniczków i pasterka. My stworzyliśmy 5 łańcuchów:
-2x trzy ogniwa
-2x pięć ogniw
-1x siedem ogniw
Najdłuższy łańcuch przyklejamy na środku, średnie po jego bokach a najkrótsze na zewnątrz środkowych. Oczywiście jeżeli zrobicie Mikołajowi większą twarz broda może być bardziej pokaźna, to już zależy tylko od Was :)
A gotowe dzieło prezentuje się tak :)
I choć było najbardziej pracochłonne z wszystkich wykonanych do tej pory, to dało Wojtkowi największą satysfakcję i uciechę. Może też dlatego, że tym razem ten czas był tylko dla niego bez podziału z siostrą. Takie chwile we dwoje są czasem baaaardzo potrzebne.
Nie mniej jednak ten właśnie Mikołaj dziś leży na parapecie i czeka jako prezent dla Mikołaja, wraz z ciasteczkami, mleczkiem i marchewką.
A Wam jak minęły Mikołajki ?
Trafiliście z prezentami ?
Dzieciaki zachwycone ?
Ja uwielbiam ten wyraz porannego zaskoczenia :)
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.